Karl Rössel von Majdan (1885-1948) M.T.O.R.
Był jedynym śpiewakiem operowym nagrodzonym Orderem Wojskowym Marii Teresy, a zapewne niewielu (jeśli nie w ogóle) było też śpiewaków z długoletnią praktyką w artylerii, zwłaszcza że ten rodzaj broni niezbyt dobrze wpływa na słuch.
Nie ma o nim wzmianki w
Österreichisches Biographisches Lexikon, ani nawet w Wikipedii, chociaż to postać o bogatym życiorysie wojskowym i artystycznym.
Urodził się 16 kwietnia 1885 roku w Wiedniu. Jego ojciec, Kurt Rössel, był nauczycielem muzyki, chyba niezamożnym, skoro 11. letni Karl „zarabiał na swój chleb lekcjami muzyki”. Po ukończeniu niższego gimnazjum wstąpił do wiedeńskiej szkoły kadetów piechoty, po czym w 1904 roku został przydzielony jako kadet-zastępca oficera do 2. Tyrolskiego Pułku Strzelców Cesarskich (sztab w Trydencie), gdzie przez kilka lat służył pod komendą znanego w czasie Wielkiej Wojny dowódcy Ernsta Klettera (von Gromnik).
1.05.1906 awansowano go na stopień podporucznika, a po 5 latach na stopień porucznika. W tym też czasie przeniesiony został do galicyjsko-bukowińskiego FJB. 30 ze sztabem we Lwowie. Wkrótce, bo w roku 1912, na własną prośbę przeszedł do wiedeńskiego IR. 24, przy czym już po roku wykazywano go jako oficera nadkompletowego, a faktycznie służył w artylerii – w 2. pułku haubic polowych (FHR. 2), gdzie na własny wniosek znalazł się na okres próbny.
Równocześnie jako wolny słuchacz studiował filozofię i nauki o sztuce na Uniwersytecie Wiedeńskim. Interesował się też antropozofią - z Gustavem Steinerem rozważał relacje między antropozofią a sztuką śpiewu, a od 1914 roku był członkiem wiedeńskiego oddziału Towarzystwa Antropozoficznego, założonego przez Steinera w Niemczech w 1912 roku.
Jego żoną była Margarete Soldan, córka FML. Ernsta Soldana. Mieli dwóch synów – Karla i Viktora.
https://images90.fotosik.pl/231/31fbdb5fa586d56emed.jpg
(
Ehrenbuch unserer Artillerie, t.I)
Na wojnę ruszył jako 29. letni, a więc młody (przypadek Kazimierza Sosnkowskiego, który w tym samym wieku i czasie był już podpułkownikiem, a wkrótce szefem sztabu brygady jest jednak specyficzny) porucznik piechoty, świeżo upieczony artylerzysta, odznaczony w 1908 roku Krzyżem Jubileuszowym.
Już po kilku tygodniach walk wyróżnił się czynem, za który w przyszłości otrzymał MMTO.
Okoliczności tych zdarzeń zostały przedstawione na podstawie relacji Karla Rössela w I tomie
Ehrenbuch unserer Artillerie, wydanym w Wiedniu w 1936 pod redakcją generałów Hugo Kerchnawe i Ernsta Ottenschlagera, a spisanej przez gen. Kerchnawe.
Zapewne na podstawie raportu samego odznaczonego sporządzona została obszerna notatka w opracowaniu: Oskar von Hoffmann, Gustav von Hubka,
Der Militär-Maria Theresien-Orden. Die Auszeichnungen im Weltkrieg 1914 – 1918 (Wiedeń 1943).
Rzecz miała miejsce podczas drugiej bitwy lwowskiej, na odcinku wiedeńskiej 25. dywizji piechoty z litomierzyckiego IX korpusu (4. armia) w lasach nad Wereszycą między wsiami Majdan (obecnie nie istnieje), Wiszenka i Wereszyca.
https://images91.fotosik.pl/231/97d360a58a0408c2med.jpg
https://images92.fotosik.pl/232/73ff93bff5ba11fbmed.jpg
9 września 1914 roku II dywizjon FHR. 2 znajdował się na skraju lasu określanego jako Las Maliszewski za pozycjami własnymi (IR.84), naprzeciw linii rosyjskich na wzniesieniu Popowa Góra (369 - 347m n.p.m.).
W skrajnie nieprzejrzystym, bo zalesionym i pofałdowanym terenie, ze względu na możliwości obserwacyjne zastosowanie artylerii były mocno ograniczone. Piechota jednak pilnie potrzebowała wsparcia artyleryjskiego, a rozgoryczenie wyrażano, zdaje się dość bezceremonialnie, zarówno ze strony oficerów jak i rannych żołnierzy, wycofujących się z linii frontu. Dlatego też z 3. baterii został wydzielony i skierowany na skraj lasu oddział z dwiema haubicami, dowodzony przez komendanta baterii. Resztę baterii – 4 działa - pod dowództwem Oblt. Karla Rössela przesunięto za staw.
W zgiełku wojennym nie było słychać wysłanych dział własnych, gdyż zostały sparaliżowane silnym ogniem piechoty i karabinów maszynowych i nie udało się ich wprowadzić do walki. W tej sytuacji, na usilne prośby piechoty o wsparcie, pozostałe działa miały dołączyć do wysłanej wcześniej grupy. Najpierw jednak Rössel przekazał komendę następnemu w kolejności oficerowi, a sam ruszył w kierunku dwóch haubic i podczołgał się pod pierwszą linię frontu. Napotkany komendant baterii przekazał mu, iż pozycja jest całkowicie nieodpowiednia do podjęcia ostrzału.
Rössel zaproponował w tej sytuacji, że sam ustali dogodną pozycję i przejmie dowodzenie dwiema haubicami. Pod silnym ogniem doczołgał się do opuszczonych dział i na pierwszą linię, co samo w sobie poprawiło nastój walczących żołnierzy piechoty.
Rozejrzawszy się w sytuacji zawrócił i wymógł na swoim dowódcy przejęcie oddziału, który tenże uznał już za stracony.
Potem wrócił do swoich artylerzystów i korzystając z krótkiej przerwy w ostrzale przez przeciwnika zarządził zmianę ustawienia dział oraz wykopanie okopów, które poprawiono jeszcze po zapadnięciu zmroku, polepszając nieco bezpieczeństwo załogi obsługującej haubice bez osłon. (Feldhabitze 10 cm M.99 ? -
https://en.wikipedia.org/wiki/10_cm_Fel ... M_Wien.jpg)
Rössel wybrał dla siebie punkt dowodzenia w pierwszej linii piechoty, kilkadziesiąt metrów przed pozycjami haubic. O świcie ostrzelał pozycje przeciwnika salwami kierunkowymi, wskazując w ten sposób cele bateriom znajdującym się dalej od linii frontu.
Na tej wysoce niebezpiecznej, prawie całkiem widocznej i słabo okopanej pozycji, oddział Rössela utrzymywał się przez trzy dni tj. od 9 do południa 12 września. W tym czasie nie tylko skutecznie ostrzeliwał wroga, ale też leżąc bez osłony przed działami obserwował przeciwnika i przekazywał informacje do innych, dalej usytuowanych baterii.
Jego działa ściągały dużą część ognia rosyjskiej artylerii, karabinów maszynowych i piechoty, przez co oddział tracił prawie codziennie połowę obsady, która była uzupełniana przez artylerzystów z obsługi innych dział.
12 września wcześnie rano, wobec nadejścia znacznych sił wroga, zarządzono ogólny odwrót, a oddziałowi Rössela powierzono zadanie osłaniania aż do ustąpienia ostatniej grupy piechoty.
Wiedząc, że zadanie jest skrajnie niebezpieczne, Rössel rozkazał wycofanie wszystkich zbytecznych materiałów i sprzętów. Przeciwnik wkrótce zauważył ruchy piechoty i rozpoczął silny ostrzał. Dwie haubice odpowiedziały ogniem, zatrzymując natarcie w zagłębieniu odległym mniej niż 100 kroków.
Finał nierównego pojedynku był łatwy do przewidzenia. Rosyjskich dział było więcej (przybyła jeszcze ośmiodziałowa bateria górska), strzelały ogniem bezpośrednim i pośrednim, wspomagał je też ostrzał piechoty. W dodatku Rössel stracił kontakt ze swoimi haubicami, gdyż całą pozycję zakrył dym. Wkrótce zresztą jego działa ucichły. Doczołgał się do nich i zastał tam zabitych i ciężko rannych. Zdolny do dalszego działania był tylko on i jeden plutonowy.
W dowództwie działa zostały uznane za utracone, więc zabrano przodki. Rössel chciał jednak uratować haubice. Wraz z ocalałym plutonowym wycofał się, zebrał rozproszonych żołnierzy IR.84 i wraz z nimi odciągnął z pozycji najpierw jedno, a potem drugie działo.
Później na pożyczonym koniu pojechał do znajdującego się 5 km na południe pułku haubic polowych, gdzie otrzymał zaprzęg z przodkiem i w ten sposób działa zostały przetransportowane do macierzystego dywizjonu.
Po dwóch miesiącach został odznaczony Krzyżem Zasługi Wojskowej 3. klasy z dekoracją wojenną i mieczami.
W uzasadnieniu przyznania MMTO nie odwołano się do innego zdarzenia opisanego w II tomie
Ehrenbuch unserer Artillerie – nieartyleryjskiego, śmiałego wsparcia ataku pułku Deutschmeister pod Sokalem 18 lipca 1915 roku, przeprowadzonego przez niedawno odznaczonego brązowym Signum Laudis (czerwiec 1915) i awansowanego (1 lipca 1915) na stopień kapitana Karla Rössela, wówczas już dowódcę 4. baterii w FHR.2. Również w tym przypadku działał bez rozkazu. Widząc niebezpieczną sytuację, zagrażającą oskrzydleniem ID. 25, przejął dowodzenie napotkanej akurat kompanii landszturmu i wraz z kilkoma innymi żołnierzami z rozproszonych oddziałów ruszył przez łan wysokiego zboża w kierunku Rosjan, którzy nie widzieli atakujących, tylko słyszeli ich krzyk. Po pięciu próbach przeciwnik uległ, zapewne nieświadomy znikomej siły natarcia.
Rössel pokonał 2 kilometry [!] i zatrzymał się dopiero na wysokości zagrożonego skrzydła dywizji. Dopiero teraz miał sposobność się rozejrzeć i stwierdził, mocno skonfundowany, że landszturmiści zniknęli i jest z nim tylko ośmiu ludzi. Musiał się więc wycofać, a nie miał żadnej łączności z tyłami i był w wysokim zbożu, z rosyjskimi karabinami maszynowymi pod bokiem. Nie pozostało mu nic innego, niż zerwać się, wychynąć ponad łan i machać czapką, żeby zwrócić na siebie uwagę. Tak też się stało, tyle że zorientował się także przeciwnik. Rössel został ciężko ranny. Jego brawura nie poszła jednak na marne – ostatnie rezerwy wypełniły niebezpieczną lukę, bateria uzyskała bardzo dogodny punkt obserwacyjny, wkrótce doprowadzono też linię telefoniczną i ranny kapitan mógł przekazać informacje swoim następcom. Za ten czyn został odznaczony Orderem Żelaznej Korony 3. klasy z dekoracją wojenną i mieczami.
O zranieniu w 1915 roku wiadomo też z innych źródeł (nie znalazłem wzmianki w „Wiadomościach o rannych i chorych”, gdzie zapewne byłaby informacja o rodzaju postrzału), a o przyznaniu odznaczenia pisano w prasie pod koniec października 1915 (uzasadnienie: w uznaniu dzielnej i skutecznej postawy wobec wroga).
Mimo orzeczonego 45% inwalidztwa i niezdolności do służby frontowej, Karl Rössel wrócił potem jako ochotnik na front i był dowódcą dywizjonu w FAR.5, później kombinowanego oddziału artylerii górskiej honwedu i samodzielnym referentem artyleryjskim w sztabie IV armii, a po zawarciu układu w Brześciu pełnił taką samą funkcję w Chersoniu i Odessie, następnie objął funkcję szefa sztabu w 1. FABrig. i wreszcie szefa sztabu artylerii różnych kombinowanych oddziałów austro-węgierskich i niemieckich pod Verdun. W tej fazie służby był odznaczony dwukrotnie srebrnym Signum Laudis.
W 1918 roku odznaczono go Krzyżem Kawalerskim (Rycerskim) Wojskowego Orderu Marii Teresy (2.10.1918, promocja nr 185, zarazem ostatnia w czasie wojny i panowania cesarza Karola), awansowano do stopnia majora i podniesiono do stanu szlacheckiego (predykat „von Majdan”).
Pod koniec 1919 roku został przeniesiony do rezerwy i rozpoczął serię występów jako śpiewak (przede wszystkim bas, ale także baryton). Ukończył studia muzyczne (śpiew) i od 1922 roku zajmował się też kształceniem śpiewaków w wiedeńskiej prywatnej szkole muzycznej (od 1929 – konserwatorium) pianistki Eugenie (Jenny) Lutwak-Patonay. Związany był ze scenami w Salzburgu (tam debiut operowy w roli Sarastro w
Czarodziejskim flecie), w Reichenbergu (1924/25), z wiedeńską Volksoper (1925-27, pierwszy bas), a potem na dłużej z operą w Saarbrücken (także jako reżyser).
W 1934 roku wrócił do Wiednia i do roku 1938 był profesorem sztuki dramatycznej i śpiewu solowego w Konserwatorium Wiedeńskim (Staadsakademie für Musik und darstellende Kunst).
Zarówno data wyjazdu z Niemiec jak i zakończenia pracy w państwowej uczelni nie są przypadkowe. Karl Rössel-Majdan miał poglądy antyautorytarne i był zdecydowanym przeciwnikiem narodowego socjalizmu. Syn Karl wspominał, że wobec wzrostu nastrojów nazistowskich w armii jego ojciec oświadczył Kurtowi Schuschniggowi: „Panie Kanclerzu, jeśli tacy szmaciarze są w armii, niech ją Pan rozwiąże.”
W latach trzydziestych publikował artykuły w „Neues Wiener Journal”, wykazując się przy tym wyrazistymi poglądami i temperamentem politycznym. Np. w artykule pod przekornym podtytułem „Si vis pacem, para bellum!” krytykuje zarówno Francję (za stracony czas po wojnie, którą zresztą określa jako masowy mord), jak i zbrojące się Niemcy, wskazując na zagrożenie dla Europy ze strony sowieckiej Rosji. W innym („Polityczny nacjonalizm musi być przezwyciężony. Stara Austria – przykład dla Paneuropy”) sprzeciwia się nacjonalizmowi, stawiając za wzór wyidealizowaną ojczyznę swojej młodości – „stara monarchia austro-węgierska, państwo ludów Franciszka Józefa I, była państwowym organizmem, który w praktyce wprowadził myśl pokojowego i szczęśliwego współistnienia różnych ludów.”
Wzywał też Austrię do aktywnej roli „w walce przeciwko klasowym i rasowym urojeniom, przeciwko chorobliwie narastającemu nacjonalizmowi, destruktywnemu marksizmowi, przeciwko brunatnym i czerwonym” (1935).
Trudno więc się dziwić, że po anszlusie traci pracę na państwowej uczelni, a jego nazwisko na lata znika z oficjalnego obiegu. Hoffmann i Hubka o czasach im współczesnych wspominają tylko, iż Karl Rössel-Majdan mieszka w Wiedniu. Nie zamieszczają jego, łatwo przecież dostępnego, zdjęcia.
Po wojnie wrócił do działalności dydaktycznej w Konserwatorium, razem z synem odtworzył też struktury Towarzystwa Antropozoficznego w Austrii.
Zmarł nagle 4 maja 1948 roku na udar, w nocy przed koncertem swoich uczniów. Jeszcze na trzy miesiące przed jego śmiercią ukazywały się ogłoszenia o występach, w trakcie których grając na fortepianie towarzyszył swojej synowej (śpiew, kontralt) i synowi (deklamacje).
Na koniec krótko o jego synach, których poglądy ukształtowane były zapewne pod silnym wpływem ojca.
Viktor Rössel-Majdan (1918-1944) został w 1939 roku wcielony do wojska. Doniesiono, że na pytanie ”jak było w Polsce?”, odpowiedział w obecności kilku osób, iż Polacy ulegli, ale wojna jest dla Hitlera przegrana. Trafił za to obozu karnego w dolnosaksońskim powiecie Emsland (Emslandlager Rhede-Brual) nad granicą z Holandią, gdzie zmarł w lutym 1944 wskutek wyczerpania w wyniku pracy przy eksploatacji torfowisk.
Wkrótce po nim do więzienia trafił też starszy z synów, Karl Wilhelm Viktor Rössel-Majdan (1916 - 2000).
https://de.wikipedia.org/wiki/Karl_R%C3%B6ssel-Majdan
http://www.bildarchivaustria.at/Preview/672904.jpg
Należał do utworzonej w 1938 roku grupy oporu Großösterreichische Freiheitsbewegung (samodzielnie zniszczył tablicę ku czci Planetty). Działalności konspiracyjnej nie zaniechał także, gdy jako sierżant ciężkiej artylerii został powołany do wojska w trakcie zajmowania Kraju Sudeckiego po Konferencji Monachijskiej, a także po wybuchu II wojny, gdy wysłano go na front francuski (jak wspominał, tak kierował ostrzałem artyleryjskim kolumny cywilów, iż pruski oficer zwrócił się z pytaniem, „która świnia tam na górze strzela zawsze obok”). Swojej wrogości do narodowego socjalizmu zresztą specjalnie nie ukrywał – unikał uroczystości, hajlowania, odrywał z munduru swastykę.
W czasie walk we Francji został ranny i leczył się w Vöcklabruck. W trakcie pobytu szpitalu starał się zbierać i przekazywać informacje o transportach wojsk, za co został aresztowany przez Gestapo jesienią 1940 roku. Był więziony i przesłuchiwany do 1944, gdy po procesie przed sądem wojennym skazano go za przygotowania do zdrady na 10 lat pozbawienia wolności. Kary śmierci, o nieuchronności której informował go nawet jego ojciec podczas ostatniej przed wyrokiem wizyty rodziców w więzieniu, uniknął zapewne dlatego, iż przyjmował na siebie winę za wszystkie czyny członków swojej grupy, nawet za te, co do których dowody świadczyły inaczej.
W marcu 1945 uciekł z obozu Wien-Lobau i ukrywał się w Wiedniu u swoich znajomych nadal udzielając się w ruchu oporu. Żywność dostarczał mu ojciec poprzez swoją uczennicę (po wojnie synowa i znana śpiewaczka operowa Hilde Rössel-Majdan).
https://de.wikipedia.org/wiki/Hilde_R%C3%B6ssel-Majdan
Był człowiekiem wszechstronnie wykształconym - uzyskał doktorat z prawa (1939), filozofii (1949) i nauk politycznych (1951), a więc miał nieoficjalny tytuł DDDr.
Zawodowo związany był z radiem, a jego główne zainteresowania to kulturoznawstwo i antropozofia, pedagogika waldorfska, terapia przez sztukę (muzykoterapia), antropozoficzny trójpodział społeczny. Tworzył i był we władzach licznych stowarzyszeń, był m.in. założycielem i prezydentem Goetheanistisches Konservatorium und Waldorfpädagogische Akademie (obecnie Freie Musikschule und Akademie Rössel-Majdan).