dwójkarz pisze: ↑24 cze 2018, 20:30
Do dziś Królewiak nie zrozumie Poznaniaka, z Galicjanami chyba łatwiej.
Istotnie, istniało kiedyś w b. zaborze pruskim pojęcie “galicjaka z kongresówy”, co pokazuje raczej bliskość mieszkańców dwóch pozostałych zaborów, natomiast ośmielę się wyrazić poglad, że niechęć zmitologizowanego poznaniaka do reszty kraju (a szczególnie “warszawki” gdzie warszawiacy, nawet warszawiacy od niedawna, maja najmniej do powiedzenia, bo urzędy obsadza wszystko, tylko nie Warszawa), jest nowotworem z czasów inwestycji volkswagena i głosów, by do Evrosojuza przyjmować Polskę na raty - najpierw Poznańskie, a potem ew. resztę. Tymczasem statystyka przestępczości po 2000 roku, zorganizowanej, porwań dla okupu, rozbojów, czynów ze szczególnym okrucieństwem itd. pokazuje, że w tym Poznań, nie różni się nic od Krakowa, a oba wymienione miasta góruja zgodnie w takich statystykach nad Warszawa, Lublinem, a także nad Wołominem i Pruszkowem. Regionalizm, tak jak i nacjonalizm, jest prymitywnym sposobem leczenia kompleksów przez członków warstw nieoświeconych, czy raczej niedouczonych, bo zastępujacym myślenie i rzeczowa ocenę faktów.
Istotnie natomiast istniał konflikt pomiędzy zajmujacymi stanowiska urzędnicze bezpośrednimi a nieobytymi z administracja królewiakami, a przygotowanymi profesjonalnie kadrami urzędniczymi z zaboru austriackiego, wyprowadzajacymi resztę świata z równowagi swoja tytułomania, celebrowaniem, piastowaniem i byciem ważnym. Nie jest to jednak dowód na odrębność, czy wrogość Maćka spod Annopola wobec Maćka spod Niska, a tylko (jak zawsze nieprawdziwa) ekstrapolacja sporu pewnych grup zawodowych łatwych do zasufladkowania pochodzeniem, na wszystkich z danego obszaru pochodzenia.