Austro-Węgry

Wszystkiego dobrego na cały nowy rok!

Admin ewentualnie wywali ten post we właściwe miejsce. Chciałem się podzielić wrażeniami sprzed ponad stu lat jakie mogli mieć Polacy chcący własnego polskiego państwa i skąd trwająca do dziś nostalgia za państwem Cesarza i Króla.

Za każdym razem gdy czytam w Austrii formularz urzędowy lub najprostszą umowę trafia mnie szlag u rozumiem skąd pojęcie „austriackie gadanie”.

Niemcy (a więc co najmniej do 1955, również obecni Austriacy), ludek prosty o języku dosyć ubogim i pogibanym, postanowili w pewnym momencie dorównać wykwintnie pogibanej mowie francuskiej i zaczęli stosować łacińską składnię, przestawiać w piśmie szyk w zdaniu na modłę z czasów Jana Chryzostoma Paska, (odwrotnie niż Akademia Francuska) wyszukiwać kilka różnych słów na to samo i generalnie silić się pompatyczność na codzień. Do tego warto dodać, że Bawaria (więc również Austria) ma cały szeroki katalog słów i terminów używanych już tylko w prawie austriackim, oraz mnóstwo nazw zrozumiałych tylko w mikroregionach. Idzie zbaranieć. Po ćwierć wieku okazuje się co i raz, że zupełnie nie znam niemieckiego. Rozumiem w tym kontekście galicyjskich Polaków, których jasna krew zalewała, gdy na własnej ziemi musieli się mierzyć z tym po wsiowemu wyszukanym prawno-administracyjnym bełkotem języka niemieckiego. Tyle, przeciw nostalgii.

Hehe, dobrze, że nie muszę się zajmować Austriackim prawem.
Często mówię, że jakbym miał być tłumaczem przysięgłym, to wybrałbym niemiecki, a nie angielski, bo ten pierwszy ma w miarę przystający system prawny...

Ponieważ pamiętam jeszcze polskie prawodawstwo przedunijne, powiem tak: prawny i prawniczy bełkot zdarzał już wtedy, ale wejście do UE, przejęcie części terminologii oraz dostosowanie przepisów krajowych do unijnych podniosło ten problem przynajmniej do sześcianu. To chyba wówczas pojawiło się np. zróżnicowanie: a) przedsięwzięć mogących oddziaływać na środowisko i b) przedsięwzięć mogących potencjalnie oddziaływać na środowisko. Czyli te pierwsze mogą, ale nie potencjalnie

A skąd i dziś może być nostalgia?

Kto normalny nie chciałby mieszkać w państwie, gdzie administracja została stworzona dla zaspokajania potrzeb i życzeń obywateli, godzenia sprzecznych ich interesów, zapewniania świętego spokoju i zagwarantowania ich praw?

Nie darmo, wg współczesnych międzynarodowych badań, najbardziej zadowoleni z życia ludzie mieszkają w Austrii, a najbardziej zadowoleniu w Austrii - w Dolnej Austrii (jak jest w landzie Wiedeń nie wiadomo, bo respondenci słabo znają niemiecki i nie bardzo wiedzą, co to Austria).

Nie umiem załączyć odpowiedniego zdjęcia, ale mój urząd gminy wzruszył mnie szczerze, przedłużając godziny pracy z 17tej na 20tą, by na wniosek MSW (tak, Rządu) i w oparciu o obwieszczenie MSW umożliwić ludności składanie podpisów w referendum za wpisaniem do explicite do Konstytucji zakazu naruszania praw, a szczególnie prawa do jednakowego traktowania i korzystania ze swobód (w tym swobody nieograniczonego przemieszczania się lądującymi w Austrii samolotami, niezależnie od przewoźnika), bez względu na korzystanie bądź odmowę korzystania z procedur medycznych i wpisanie zakazu znakowania obywateli jak w obozie koncentracyjnym lub EU-krów, kodami RFID lub wymagania posiadania w telefonie aplikacji o funkcji jak RFID.

Na bazie obecnej konstytucji Republiki Austria i tak nikt nie zmusza nikogo do szczepień (szczepienia są darmowe, rozciągnięte na 12 lat, a i tak większość maluchów nie jest szczepionych) i na bazie obecnej konstytucji nikt nie ogranicza swobody podróżowania, gdy tylko kto nie robi krzywdy innym (co sprowadza się do noszenia maseczki FFP2). Jest zachęta do szczepień, nie ma propagandy szczepień. W mediach są prezentowane również poglądy antylockdown’owe i antyszczepionkowe, a demonstracje przeciw są nie tylko relacjonowane w miejscowym teleexpressie ukazującym się co dwie godziny, ale i w nim na kilka godzin przed demonstracją zapowiadane (dziennikarz jest w miejscu gdzie ma być demonstracja i relacjonuje, jak przebiegają przygotowania, ilu ludzi już przyszło i że policja zabezpiecza możliwość demonstrowania zgłoszonym 30 tys. osób).

Gdy to się zestawi z toporną, ordynarną, tępą propagandą TVP/TVN i listami Rządu np. do polskich „obywateli w mundurze” - „jeśli się nie zaszczepicie, to koniec waszej kariery”, czy z rządami kolesiów pomajowych w II RP, to nostalgia za tradycją profesjonalnej i kierującej się tylko prawem i interesem obywateli machiny państwowej stała się dla mnie zrozumiała.

Odkąd Austriacy w większości odcięli się ostatecznie od pruskiej propagandy i nie uważają się za Niemców (co nastąpiło stosunkowo niedawno) to C.K. Nostalgia narasta i w Austrii, a że w Austrii nic nie odbywa się na serio serio, to ta nostalgia przyjmuje delikatną, subtelną i przez to bardzo skuteczną formę, np:
https://www.mirabellplummer.at/produkt/ ... cke-beige/
https://www.mirabellplummer.at/produkt/ ... ife-braun/
https://www.mirabellplummer.at/produkt/ ... ite-roses/
(Jest tez wersja zupełnie biała ze złotym orłem cesarskim 1/1 jak z czako, ale nie w sklepie internetowym. Najpierw zaczęli od produktów z barwami i orłem państwowym, następnie odcięli orłu państwowemu sierp i młot, a teraz pojawił się wprost orzeł cesarski - produkt miga tylko na pierwszej stronie https://www.mirabellplummer.at/?mc_cid= ... a61a9247f1 )

Orzel cesarski juz tez na walentynkach: https://www.mirabellplummer.at/produkt/ ... zelstueck/

C.K. Królewna Śnieżka:

Caly czas chodzi o zdjecie orła, a nie (o dyskusyjnej urody) Schneewitchen