Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Publikacje książkowe
oeffag
Posty: 498
Rejestracja: 31 maja 2018, 21:22
Lokalizacja: Ziemie Zabrane. Chwilowo Wwa

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: oeffag » 15 lip 2020, 17:54

O tym zdarzeniu w dobrych fotografiach opowiada też publikacja: Kaiser, Krieg & Kamera
Pewnie, że dobre fotografie, w końcu Pachleitner był zawodowym fotografem i znał swój fach.
Mnie w takim przypadku interesują fotografie zrobione przez przygodnych świadków zdarzenia - często są kiepskie
ale niemniej ciekawe.
Ogladał któryś z Kolegów jakie fotografie są w tej książeczce?

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 865
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: Ursi » 15 lip 2020, 19:17

Spróbuję kupić na odległość, choć w takich instytucjach bywa to kłopotliwe
Olejko skany książki Kaiser, Krieg und Kamera ma, bo skanował mój egzemplarz. Zniszczył go i zwlekał ze zwrotem. Faktem jest, że odkupił, ale niesmak pozostał...
PS Mam w zbiorach fotkę grobu wykonaną tuż po pochówku... Amatorska, ale klimatyczna.
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

oeffag
Posty: 498
Rejestracja: 31 maja 2018, 21:22
Lokalizacja: Ziemie Zabrane. Chwilowo Wwa

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: oeffag » 15 lip 2020, 22:03

Chyba nie kupię. Mam książkę pani Cariny (zresztą drugą też), oprócz tego trochę fotografii typu jak wspomniałem wyżej.
Przy okazji; uczestnik wspomnianego lotu czyli Oskar Rossmann.
[attachment=0]img488.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Stani
Posty: 387
Rejestracja: 13 lip 2018, 22:02

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: Stani » 15 lip 2020, 22:36

Rossmannowi poświęciłem sporo czasu na kwerendy w literaturze, odkryty jego list przełorzyłem i udostępniam zainteresowanym Forumowiczom.
Pisze po przedostatnim locie:
„ Wykonałem już wiele lotów na dalszą odległość, uważałem też za konieczne polecieć raz nad głowami Rosjan, myślę, że jak się czegoś wymaga od innych, którzy codziennie wsadzają głowę w paszczę lwa, przynajmniej raz wykonać to samemu. Dopiąłem swego, że mnie do tego dopuszczono! Więc leciałem! Wyposażony w pistolet i prowiant, też śpiwór na wypadek koniecznego, nieprzewidzianego lądowania. Rozpoczęło się pięknie, wspaniała pogoda; ja pełen radości, pewien siebie, lecę!
Tam, w odległości około 80 km. od mych przyjacół, znalazłem ich wreszcie – Rosjanie! Niczym mrówki drepczą tam na dole, chyba jest ich więcej niż kilka tysięcy. Kilkakroć widziałem jak oddawali salwy w moim kierunku; widziałem gęste obłoczki dymu mimo dużej wysokości; my uśmiechaliśmy się tylko i wymachiwali do nich, na wysokości 1200 m. czuliśmy się bezpiecznie od osłabionych pocisków; 2/3 tych pocisków przebiła skrzydła naszego samolotu, tam na dole mieli z tego piekielny spektakl; myślę, że tam całe towarzystwo miało świetną zabawę do nas celując, trudny cel a tyle trafień. Ciągle jeszcze było nam do śmiechu, spoglądałem w dół przez lornetkę.
A – tu naraz krach! Jeden pocisk trafił w pojemnik benzyny, tuż pod moim siedzeniem. Dno pojemnika zostało przebite, pocisk w górnej części zrobił wypuklenie jak czubek nosa, co czułem pod moim udem. Mały problem! Gorzej, bo benzyna wyciekała ciurkiem, cienka stróżka, nadzieja, od której zależało czy powrócę do swoich! Brrr! A więc wracać prościutko do domu! Tylko czy wystarczy benzyny? Nastąpiła krytyczna sytuacja, zaczęło trząść samolotem, obawiałem się, że pilot został ranny i nie panuje nad aparatem. Odwróciłem się i ujrzałem spokojną twarz pilota. Uśmiechnąłem się do niego i przyszły mi na myśl wspomnienia z Albanii, jak to w górach pomiędzy schodzącymi lawinami, na stokach, kiedy palce nie mogły już chwytać, myślałem: no jakieś wyjście z tej sytuacji się znajdzie, za godzinę będę wiedział – po co już teraz się kłopotać! Ważne, aby teraz utrzymać właściwy kierunek, nie zabłądzić w szarym, monotonnym terenie.
Daleko w mglistej głębi wyłania się miejscowość gdzie mogą być nasi, ale czy wystarczy nam benzyny? Tam – ale to jeszcze 15 km., a stamtąd – blem, blem, sz, sz ...! Silnik ustał! Na dół lotem ślizgowym, ponad wsią i lądujemy na pochyłym polu uprawnym, nasz ptak przed chwilą jeszcze dzięczny stoi cicho oniemiały i my obydwaj w nim na rosyjskiej ziemi! Piloci wychodzić! Jak zachowa się miejscowa ludność, która już tłumnie biegła w naszym kierunku? Czapka oficerska schowana! Hełm ochronny na głowie, skurzana kurtka na sobie, wyszedłem naprzeciw ludziom, przy pomocy paru czeskich słów, których nauczyłem się wcześniej od mego czeskiego posługi postawiłem dwóch na straży przy aparacie (samolocie), przy tym pomogła mi moja legitymacja pilota balonowego [Ballonführerlegitimation] wystawiona też w języku rosyjskim – krótko mówiąc ludzie byli posłuszni, podstawili nam też wóz,którym jechaliśmy ponad godzinę – okruszyna Austrii w szerokiej Rosji! Stamtąd pluton huzarów, 20 piechurów na wóz i do aparatu gdzie ustawiony wartownik pilnował domniemanego rosyjskiego czy fracuskiego (samolotu); beczka benzyny i blacharz byli też na wozie, który szybko naprawił pojemnik! Wlano benzynę i mimo porywów wiatru nasz ptak wzniósł się w kierunku do moich ludzi!
Ten pocisk kazałem wyjąć z pojemnika i noszę go jako przywieszkę przy zegarku ...!

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 439
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: DAR » 16 lip 2020, 01:01

Fajna historia choć pewnie, podczas tej przygody, pilotowi nie było specjalnie do śmiechu.
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 865
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: Ursi » 16 lip 2020, 10:04

Zamówiłem, bardzo sprawnie poszło. Jakby co, piszcie na [email protected]
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1451
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: Trotta » 16 lip 2020, 10:50

Idź przodem, my Cię ewentualnie pomścimy ;)

A dokładniej - zaczekam mimo wszystko na informację, czy warto. Temat ciekawy, regionalia też zawsze są ciekawe, ale jeśli w środku jest parę wrzuconych na skaner ochłapów, to jednak oszczędziłbym sobie miejsce na półce...
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
ljank
Posty: 77
Rejestracja: 04 cze 2018, 13:01

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: ljank » 16 lip 2020, 12:45

Ursi pisze:
16 lip 2020, 10:04
Zamówiłem, bardzo sprawnie poszło. Jakby co, piszcie na [email protected]
Mail z Biblioteki:
Dzień dobry,
Proszę przelać na konto 20 zł cena książki "Ostatni lot..."+ wysyłkę z kopertą bąbelkową:
- paczkomat - 14 zł
- Poczta Polska - 16 zł (list polecony)
Proszę dokonać wpłaty zgodnie z wyborem przesyłki, czyli 34 zł albo 36 zł.
Nr konta 27 9101 1042 2004 4402 5223 0001 Bank Spółdzielczy w Lubaczowie oddział Cieszanów, Miejska Biblioteka Publiczna w Cieszanowie, ul. Kościuszki 6, 37-611 Cieszanów.
Tytuł przelewu: Książka Ostatni lot.
Jak tylko pieniądze zostaną zaksięgowane książka zostanie wysłana :)
Proszę podać na [email protected] adres do wysyłki.

oeffag
Posty: 498
Rejestracja: 31 maja 2018, 21:22
Lokalizacja: Ziemie Zabrane. Chwilowo Wwa

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: oeffag » 18 lip 2020, 12:44

Kolega Ursi napisał:
Szkoda tylko, że nazwisko głównego bohatera pisze się Rossmann, dwa s, dwa n..
I bardzo dobrze, że tak napisano nazwisko, inaczej bohater kojarzyłby się z siecią popularnych sklepów drogeryjnych.
A przecież nie o to chodzi.

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 865
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: Ostatni lot Hauptmanna Rosmana

Post autor: Ursi » 18 lip 2020, 12:50

Na pohybel niemieckiej ortografii! Bij krzyżaka!
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości