oeffag pisze: ↑21 lip 2020, 22:09
Brutalnie mówiąc, wojska rosyjskie zazwyczaj były tam, gdzie można się ich było spodziewać i działały z grubsza tak, jak spodziewać się należało
Czyli brutalnie mówiąc jeżeli wszystkiego można było sie spodziewać to na grzyba było prowadzić rozpoznanie lotnicze?
No nie do końca. To, że oczekiwania się spełniały nie oznaczało, że przed wpakowaniem wojska w akcję nie należy podjąć wszystkich starań dla sprawdzenia, czy spełniają się rzeczywiście.
Nie znam na tyle bitwy kraśnickiej by rzec, czy rzeczywiście obie strony zachowywały się bardzo przewidywalnie. Ale patrząc na rozwinięcie korpusów armii Dankla, wymuszone przez teren (np: I Korpus idzie z wideł Sanu i Wisły, ta druga rzeka ogranicza go, jeśli chodzi o możliwość manewru w zachodnim kierunku, od wschodu z kolei ograniczeniem przy domarszu na pole bitwy jest kompleks Lasów Janowskich; V Korpus musi te lasy, pozbawione sieci drogowej przekroczyć, więc rozwija się tam, gdzie droga domarszu pozwoliła itd.) oraz uwzględniając brak jakichś poważnych odwodów na szczeblu armii można zaryzykować stwierdzenie, że nawet gdyby zwiad (lotniczy i kawaleryjski) wykryły niespodziewane manewry Rosjan, to nie byłoby prosto na nie zareagować. Co najwyżej reakcje w rodzaju: zaprzestać ataku, przechodzimy do obrony.
Rzetelna analiza roli lotnictwa w I bitwie pod Kraśnikiem wymaga zbadania, czy:
a) lotnictwo wykonywało loty rozpoznawcze
b) loty te doprowadziły do konkretnych, jednoznacznych ustaleń odnośnie działań rosyjskich
c) ustalenia te miały wpływ na działania albo zaniechania wojsk austro-węgierskich
d) działania lub zaniechania, o których mowa w punkcie c były na tyle istotne, że wpłynęły na wynik bitwy
Tymczasem jak na razie A. Olejko zbadał wyłącznie punkt a i ogłosił, że skoro dużo latali, to wpłynęli na wynik. Sama czasowa zbieżność zdarzeń (wykonywanie lotów i zwycięstwo w bitwie) w żaden sposób nie dowodzi związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tymi wydarzeniami.
Badając późniejsze działania lotnicze na froncie wschodnim zaczynam mieć wrażenie, że bywają przereklamowane. Ot, ofensywa gorlicka. Wiele istotnych ustaleń poczyniły patrole rozpoznawcze piechoty na froncie. Przesuwanie rosyjskich odwodów owszem stwierdzono, ale powiększyło to co najwyżej świadomość dowódców Państw Centralnych, nie widać, aby doprowadziło do znaczącej modyfikacji planów. Ewentualnie w kilku przypadkach rezultaty lotniczego rozpoznania skutkowały większą zachowawczością w działaniu, która miała się okazać nieuzasadniona. Da się znaleźć przykłady, kiedy albo zwiad lotniczy, albo ocena jego rezultatów zawiodła i doprowadziła do błędnych wniosków.
Generalnie nie bardzo widzę powód, dla którego badacz wszechczasów doczepił się do J. Błachnio. Źle mu się ten habek zeskanował czy jak?