Bitwa trzech rzek. Caporetto 1917 (Marcin Ochman)

Publikacje książkowe
Awatar użytkownika
Albert
Posty: 277
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:14

Re: Bitwa trzech rzek. Caporetto 1917 (Marcin Ochman)

Post autor: Albert » 17 gru 2021, 00:33

Slavio pisze:
16 gru 2021, 23:39
Ooo , a to ci niespodzianka :o W końcu Taliański front. Książkę obowiązkowo kupię.

Dzięki Albert za info :)
Nie ma za co, cieszę się, że pomogłem :)

Tak, wreszcie front włoski, niemalże nieobecny w polskojęzycznej literaturze, w końcu monografia bitwy z tego frontu i od razu absolutna „ikona” - Caporetto :) Sporo ludzi na to czekało (oczywiście stosunkowo sporo, biorąc pod uwagę, że literatura z zakresu historii wojskowości, zwłaszcza I wojny światowej, jest niszowa) i mam nadzieję, że książka będzie udana.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1451
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Bitwa trzech rzek. Caporetto 1917 (Marcin Ochman)

Post autor: Trotta » 17 gru 2021, 06:11

Albert pisze:
16 gru 2021, 16:21
Podejrzewam, że wyjdzie w ciągu kilku najbliższych dni, bo rok wydania to 2021.
Uff, to będę w księgarni za wcześnie, ale na szczęście tylko odrobinę za wcześnie ;) :D
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!


Awatar użytkownika
Albert
Posty: 277
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:14

Re: Bitwa trzech rzek. Caporetto 1917 (Marcin Ochman)

Post autor: Albert » 10 sty 2022, 23:09

Zapowiedź wydania w naszym kraju pierwszej monografii bitwy pod Caporetto bardzo mnie ucieszyła, gdyż front włoski I wojny światowej dotychczas nie doczekał się solidnego polskojęzycznego opracowania. Kolejną miłą niespodzianką był fakt, iż książka ukazała się już kilka tygodni później. Jak Marcin Ochman poradził sobie z opisaniem najsłynniejszej operacji, prawdziwej „ikony” włoskiego teatru działań wojennych podczas Wielkiej Wojny?

Okładka

Nie przypadła mi do gustu. Wybrano zdjęcie niby dość efektowne, lecz nie jest ono bezpośrednio związane z bitwą (wykonano je prawdopodobnie w 1918 r.). Zdecydowanie preferowałbym np. zdjęcie jeńców włoskich i pilnujących ich żołnierzy niemieckich/austro-węgierskich lub fotografię zniszczonego/zdobytego włoskiego sprzętu. Ogromne straty ludzkie i materialne Włochów to cecha charakterystyczna bitwy pod Caporetto. Okładka to jednak dość mało istotna sprawa oraz kwestia gustu i, jak wiadomo, nie należy oceniać po niej książki, dlatego nie ma sensu dłuższe rozwodzenie się nad tym.

Bibliografia

Autor zastosował nielubiany przeze mnie i, na szczęście, rzadko spotykany zabieg w postaci publikacji „wybranej bibliografii”. Nigdy nie widziałem w tym sensu, no może poza tym, że niektórzy autorzy mogą próbować w ten sposób zasugerować, że skorzystali z większej liczby prac, niż w rzeczywistości. W tym przypadku jednak widać, że w przypisach znajdują się publikacje, które nie trafiły do bibliografii, np. podstawowe angielskojęzyczne opracowanie o froncie włoskim I wojny światowej –„Isonzo. The Forgotten Sacrifice of the Great War” J. R. Schindlera.
Jak prezentuje się owa „wybrana bibliografia”? Jest dość dziwna, nieco chaotyczna. Autor skorzystał np. z anglojęzycznego tłumaczenia jednego z tomów dzieła „Österreich-Ungarns letzter Krieg 1914-1918”, zamiast z niemieckojęzycznego oryginału. Dziwi wykorzystanie akurat tylko tomu dokumentów z włoskiej historii oficjalnej, brak tomu „narracyjnego”. Brakuje niemieckich publikacji oficjalnych. Nie ma także ani jednej książki z 20-tomowej, wydawanej od końca lat 90. XX wieku serii „Le battaglie della ritirata di Caporetto”. Nawet gdyby skupić się na wartościowych angielskojęzycznych opracowaniach dotyczących frontu włoskiego czy armii Italii, to poza ww. pracą Schindlera nie ma nic. A przecież można wykorzystać m.in. „The White War: Life and Death on the Italian Front, 1915-1919” M. Thompsona, „The Italian Army and the First World War” J. Goocha, „Morale and the Italian Army during the First World War” i inne publikacje V. Wilcox, czy wreszcie monografię bitwy pod Caporetto autorstwa M. Morselliego („Caporetto 1917: Victory or Defeat?”).
Na plus można podać skorzystanie z mało znanych, niszowych publikacji polskojęzycznych, m.in. wspomnień Polaków służących na froncie włoskim.

Mapy

Są kolorowe, Autor sam je wykonał, bez wątpienia wkładając w to dużo wysiłku i generalnie mogą się podobać.

Zdjęcia

Chyba najmocniejsza strona książki. Fotografii jest wiele, są dość wyraźne, ciekawe i różnorodne. Jedynie usunąłbym zdjęcia z frontu zachodniego (Autor momentami pisze nieco także o tym teatrze działań wojennych) i zastąpił je większą liczbą fotografii z frontu włoskiego. Jedyna większa wpadka to dwukrotne umieszczenie tego samego zdjęcia (z frontu zachodniego, na s. 257 i 263).

Styl i literówki

Styl Autora jest dość dobry, tylko czasami pojawia się np. dziwny szyk zdania lub powtórzenia tych samych wyrazów. Lektura zbytnio by jednak nie męczyła, gdyby nie literówki, złe odmiany czy „zjedzone” słowa. Wiadomo, że chyba nie ma książki bez tego typu błędów, można zrozumieć, powiedzmy, kilkanaście, jednak tutaj jest ich zdecydowanie zbyt wiele – co najmniej kilkadziesiąt. Trudno mi uwierzyć, że uczciwie czytając książkę korekta może przepuścić taką ich liczbę. Można odnieść wrażenie, iż ograniczono się do poprawienia błędów automatycznie wskazanych przez program komputerowy, choć i to nie jest pewne. Oto przykłady:

s. 78 – zaspakajał (powinno być „zaspokajał”)
s. 86 – za nim (powinno być „zanim”)
s. 93 – w krótce (powinno być „wkrótce”; ten sam błąd także na s. 121 i 247!)
s. 99 – z resztą (powinno być „zresztą”)
s. 115 – zniszczonych okopy
s. 119 – należała do najkrwawszy
s. 121 – Łączności (…) nie została przywrócona
s. 128 – spóźnionej pory; na naprzeciw; 77 działa
s. 139 – leżący się
s. 144 – złożona z pięciu eskadrach
s. 160 – górskie dogi
s. 170 – tylko o ratowaniem własnej skóry
s. 192 – się wywiązała się
s. 208 – nową rubieżę (powinno być „rubież”)
s. 214 – zdobywane od pierwszych godzinach
s. 225 – jak strzała popłyną wzwyż (powinno być „popłynął”); czujemy podmuch wiatry
s. 230 – efektywnego wizerunku (powinno być „efektownego”)
s. 244 – dochodzenie ujawniono, że

Zamieszczona na s. 259 mapa przedstawia przebieg linii frontu nie do 1 listopada (tak w podpisie), lecz do 15 listopada

s. 272 – Insbrucka (powinno być „Innsbrucka”)
s. 273 – Mogli temu mogli
s. 281 – Problemem (…) dostrzegali
s. 285 – nie możliwe (powinno być „niemożliwe”)
s. 289 – grup bojowa
s. 304 – Właść. (powinno być „Właśc.”)
s. 313 – w poważnym zdezorganizowana (powinno być „w poważnym stopniu zdezorganizowana”)

Osobną kategorią, czymś między literówkami a błędami merytorycznymi, są problemy z odmianą i pisownią nazwisk:

s. 227 – Richtchofen (powinno być „Richthofen”)
s. 247 – Loyd Georga (podwójny błąd, powinno być „Lloyd George’a”)
s. 290 – Goebelsa (powinno być „Goebbelsa”)
s. 296 – Ariggim (powinno być „Arigim”)
s. 324 – Remarque’m (powinno być „Remarkiem” – ta, dość zaskakująca, odmiana jest poprawna)

Dostrzeżone błędy merytoryczne

s. 43 - von Ludendorff (powinno być „Ludendorff” – tego słynnego generała wyróżnia właśnie fakt, że mimo iż nie był „von” zaszedł tak wysoko w armii niemieckiej okresu cesarstwa)
s. 59 (także choćby s. 136) – Autor wspomina o samolotach szturmowych, lecz podczas I wojny światowej takowych używali jedynie Niemcy i wyłącznie na froncie zachodnim. Na froncie włoskim można mówić jedynie o wykorzystaniu maszyn innych typów w roli samolotów szturmowych. To drobiazg, ale warto to wyraźnie zaznaczyć
s. 202 – Autor, za J. Schindlerem, powtarza błędną informację, iż kapitan Redl otrzymał Krzyż Kawalera Wojskowego Orderu Marii Teresy. Warto takie rzeczy weryfikować, zwłaszcza że listę odznaczonych można znaleźć bez większego problemu. W rzeczywistości kpt. Redl otrzymał nie ten najwyższy order wojskowy, lecz najwyższe odznaczenie – Złoty Medal Waleczności (Goldene Tapferkeitsmedaille)
s. 234 – „Z końcem listopada wyraźnie osłabła aktywność lotnictwa państw centralnych. Powodem było wycofanie niemieckich eskadr do Francji, gdzie wydawały się bardziej potrzebne”.
W rzeczywistości rozkaz wycofania niemieckich eskadr wydano dopiero 20 stycznia 1918 r., ale przenosiny na front zachodni szły bardzo wolno, gdyż ostatnie straty w lotnikach na froncie włoskim Niemcy ponieśli 20 lutego, ostatnie zwycięstwo powietrzne odnieśli 25 lutego, a ostatnie dokonane przez nich bombardowanie miało miejsce w nocy z 27 na 28 lutego 1918 r.
s. 251 – Autor wspomina o francuskich dywizjonach lotniczych na froncie włoskim, tymczasem chodzi o eskadry
s. 269 – Autor pisze o rzekomych „latach upokorzeń i klęsk” Austro-Węgier w walce z Włochami przed bitwą pod Caporetto, co wydaje się dużą przesadą. Włosi głównie „bili głową w mur”, ponosząc ogromne straty w ludziach (znacznie większe niż Austro-Węgry), a pewne sukcesy, jeśli chodzi o zajęty teren, odnieśli głównie podczas 6. i 11. bitwy nad Isonzo.

Treść książki i jej proporcje

Wydaje się, że książka ma zbyt rozbudowany wstęp do bitwy. Także zakończenie, mimo ciekawych informacji i wniosków, jest zbyt obszerne. Z kolei właściwej operacji poświęcono zaledwie strony od 101 do 241. Biorąc pod uwagę dużą liczbę zdjęć i sporej wielkości czcionkę, nie jest to wiele. Caporetto to wielka bitwa, opisana w niezliczonych publikacjach (zwłaszcza włoskich) i można napisać na ten temat znacznie więcej. Moim zdaniem należy skupić się na możliwie szczegółowym opisie walk. Tutaj jest tego zbyt mało.
Mimo rozbudowanego wstępu, z książki nie dowiemy się wiele o używanej przez armie broni. Nie żądam dokładnych opisów technicznych, ale w przypadku tej pracy wiedzę na ten temat, bardzo skromną, można wynieść głównie z podpisów pod zdjęciami. Wydaje się, że w całej pracy nie pada, przykładowo, nazwa podstawowego karabinu armii włoskiej! Sporo miejsca poświęcono z kolei lubianemu przeze mnie tematowi oddziałów szturmowych, lecz w przypadku tych austro-węgierskich jest zbyt dużo cytatów ze wspomnień, które właściwie przekazują te same informacje i staje się to nieco nużące.
Interesujące są fragmenty o lotnictwie, o poszczególnych walkach w powietrzu, lecz Autor mógłby pokusić się o statystyczne podsumowanie tych działań, m.in. o przedstawienie, ile samolotów zestrzelono.
W rozdziale o bohaterach bitwy znaleźli się także antybohaterowie, na czele z gen. Cadorną. Chętnie przeczytałbym za to więcej np. o podoficerach i żołnierzach obu stron, którym przyznano najwyższe odznaczenia (złote medale).

Podsumowanie

Książka nie jest zła (mimo powyższych uwag, Autor na pewno włożył w nią dużo wysiłku), raczej przeciętna i zdecydowanie nie zniechęcam do jej zakupu, zwłaszcza wobec braku konkurencji na polskim rynku. Na pewno nie zamyka ona jednak drogi tym, którzy sami chcieliby zmierzyć się z tym zagadnieniem. Oczywiście nikt nigdy nie powinien nikomu odmawiać prawa do pisania na temat już opracowany, ale w tym przypadku jest to uzasadnione tym bardziej, że można to zrobić wyraźnie lepiej. Monografia bitwy pod Caporetto nie ukazała się jeszcze na przykład w serii Historyczne Bitwy. Miejmy nadzieję, że w ciągu kilku lat doczekamy się atrakcyjnej alternatywy dla książki autorstwa p. Marcina Ochmana.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1451
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Bitwa trzech rzek. Caporetto 1917 (Marcin Ochman)

Post autor: Trotta » 11 sty 2022, 07:02

Błąd z tymi "upokorzeniami" w kolejnych bitwach nad Isonzo jest moim zdaniem bardzo poważny. Nie negując pracy, jaką autor włożył w zbadanie samego Caporetto - dowodzi to jednak, że w temacie frontu włoskiego porusza się z pewnymi trudnościami, mówiąc delikatnie, a braki w wiedzy nadrabia, sięgając do stereotypów z literatury pięknej.
Żeby było jasne, nie uważam, że piszący o Caporetto musi mieć jakąś ogólną wiedzę o wydarzeniach na tym froncie w ciągu całej wojny, choć rzecz jasna byłoby to pożądane. Smutne jest tylko to, że próbując zarysować ogólne tło pisze, chociaż najwyraźniej nie wie, o czym pisze...
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
Albert
Posty: 277
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:14

Re: Bitwa trzech rzek. Caporetto 1917 (Marcin Ochman)

Post autor: Albert » 11 sty 2022, 07:16

Autor specjalizuje się przede wszystkim w epoce napoleońskiej i to chyba jego pierwsza praca na temat Wielkiej Wojny. Widać, że się starał, ale choćby po bibliografii widać, że nie do końca udźwignął temat.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości