A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Publikacje książkowe
KG
Posty: 763
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: KG » 13 sty 2023, 18:58

Trotta pisze:
13 sty 2023, 14:11
Pułki armii wspólnej, Landwehry i Landsturmu są notorycznie mylone: stąd w Bieszczadach nagle pojawia się na początku 1915 r. "c.k. 1. pp Landwehry", który zresztą pojawia się pod przeróżnymi nazwami, czasem pod niemal prawidłową, zawierającą w sobie "strzelców krajowych", ale i jako "pułk strzelców cesarskich".
Po części zamieszanie to wyjaśnia przypis 1 na str. 9, w którym Autor omawia, co oznacza skrót „c. i k.”, a co skrót „c.k.”:
„Odtąd armijny skrót c.k. odnosił się tylko do jednostek wojskowych z terenu Przedlitawii (Landwehra), zaś całość armii austro-węgierskiej była c. i k. armią (k.u.k. Heer), złożoną z jednostek armii wspólnej (c. i k.), Landwehry (c.k.) i jednostek Honwedów (k.węg.).”
Po czym następuje wolta:
„W tekście wprowadzono popularnie przyjętą w literaturze pisownię jednostek armii austro-węgierskiej jako c.k. oraz k.węg. dla opisywanych oddziałów – por. W. Włoskowicz, Nazwy austro-węgierskich jednostek wojskowych. Studium polityki nazewniczej z zakresu chrematonimii wojskowej, [w;] „Onomastica”. Pismo poświęcone nazewnictwu geograficznemu i osobowemu oraz nazwom własnym”, R.64 (2020), s. 121-148.”

Może uproszczenie „c.k.” uchodzi w różnych tekstach, ale w tego rodzaju opracowaniu, dotyczącym przecież jednostek wojskowych armii wspólnej, obron krajowych i pospolitego ruszenia Przedlitawii i Zalitawii, powinno to być precyzyjnie ujęte.
Bardziej przejrzyste (także w czytaniu) byłoby np. używanie nazw spolszczonych - landwera, honwed, landszturm (austriacki, węgierski) i skrótów (np. DPL, DPH), a gdy to konieczne – określenia armia wspólna. No i przypis, tudzież stosowny słowniczek. Zapis w postaci np. „k.węg. 37. DP Honwedów” nic właściwie nie wnosi, bo honwed (Honvéd) w tamtych czasach na mocy samego faktu był „k.węg”. Co innego „k.węg. 37. DP obrony krajowej”.

Odsyłacz skrzętnie wykorzystałem, bo artykułu nie znałem, a tytuł był zachęcający. Z zapałem, wypiekami na twarzy a i ze słownikiem w ręku pochłonąłem blisko 30 stron. Problem w tym, że nie ma w artykule uzasadnienia dla nazywania wszystkich innych jednostek niż „k.węg.” skrótowcem „c.k.”.
Skrót „c.k.” nie pojawia się ani razu, skrót „c. i k.” – dwa razy, w tym raz nieprawidłowo - „c. i k. Austrię”. Natomiast skrótów „k.u.k.” i „k.k.” jest bez liku, zawsze ze wskazaniem, iż dotyczą instytucji wspólnych podwójnej monarchii albo przedlitawskich.

Autor poświęca natomiast sporo uwagi jednoznaczności nazw własnych. Jak można się dowiedzieć z artykułu (dalej podkreślenia moje) „z perspektywy oceny proprialności nazw jednostek wojskowych istotne są w zasadzie cztery spośród większej liczby cech konstytutywnych uznanych przez onomastów za wyznaczniki onimicznego statusu wyrażeń językowych. Nazwa nosząca wszystkie cztery cechy jest nazwą własną par excellence […] Wspomniane cztery cechy to: 1) jednostkowość nazwy własnej (definiowana przez to, że „w konkretnej komunikacji językowej dana nazwa ma tylko jeden desygnat”), 2) funkcja nazewnicza nazwy własnej (apelatywy oznaczają i nazywają, natomiast propria zasadniczo tylko nazywają; ich znaczenie jest ograniczone do jednego desygnatu), 3) wybór jednego z określeń pobocznych jako wyłącznego dla danego desygnatu […], 4) tendencja do maksymalnej entropii informacyjnej (w przeciwieństwie do nieproprialnych środków językowych nazwy własne nie są chronione przez redundancję przed zakłóceniami występującymi w kanale komunikacji: z niekompletnej postaci nazwy własnej zazwyczaj nie można domyślić się jej całej formy).”

Gdyby autor „Zamarzniętych…” bardziej te zasady wziął sobie do serca, ułatwiłby lekturę P.[leno] T.[itulo] Czytelnikom.
I tu sprawa następna – oprócz ustawicznego „cekania” kolejna swoista wizytówka Autora nie ułatwiająca czytania – kwadratowe nawiasy z objaśnieniami i uzupełnieniami w dużej mierze niepotrzebnymi lub nadającymi się do słowniczka albo ogólnego przypisu.
Fragment odautorsko skomentowanego tłumaczenia z Conrada (ale nie Josepha):
„[C.k.] 3. Armia: położenie [c.k.] 4. i 5. KD [DK] bez zmian. [C.k.] III i IX K.[orpusy] udały się, jak planowano, 23 listopada [1914 r.] do swoich wcześniejszych stanowisk na grzbiecie Karpat. Trzon [c.k.] 22. ID [DP] został 22 listopada [1914 r.] zaatakowany przez rosyjski XII K.[orpus], po czym wydano rozkaz do odwrotu dywizji. Odwrót, do którego dołączyła [c.k.] 28. ID [DP] miał miejsce 23 listopada [1914 r.]. [C.k.] VII K.[orpus], ustępujący przed przeważającym atakiem, odszedł w nocy na 23 [XI 1914 r.] bez poważniejszych zakłóceń za Laborec do linii na zachód od Mezölabrcz [Medzilaborce] – Szukó [Sukov]. Między [C.k.] VII K.[orpusem] i [c.k.] Gr.[upą] Krautwald npl. [nieprzyjaciel] rzucił do walki prawdopodobnie trzon 49 ID [DP]. Generał [J.] Krautwald [von Annau] również cofnął się 23 listopada [1914 r.] i zajął nowe stanowiska na wzgórzach po obu”
Tu zainteresowani muszą sięgnąć do oryginału (t.[om] V, s.[trona] ok.[oło] 521), gdyż w czasie redakcyjnych walk z niełatwym tekstem dalszy ciąg coś zeżarło.
Jest w tym miejscu książki cytatów z Conrada bite 4 strony (sążniste cytowania to następny znak szczególny), więc po przeczytaniu zacząłem się lekko zacinać.
Należy podkreślić, że Autor zrezygnował z nadających specyficzny koloryt innej jego publikacji wielojęzycznych nazw geograficznych. Tzn. są, ale z należytym umiarem.
Inna cecha charakterystyczna widoczna w przytoczonym fragmencie – podawanie pełnych tytułów szlacheckich z jednoczesnym skracaniem imion. Byłby więc, gdyby zaszła potrzeba, J. książę Poniatowski herbu Ciołek.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: Trotta » 13 sty 2023, 21:52

KG pisze:
13 sty 2023, 18:58
Trotta pisze:
13 sty 2023, 14:11
Pułki armii wspólnej, Landwehry i Landsturmu są notorycznie mylone: stąd w Bieszczadach nagle pojawia się na początku 1915 r. "c.k. 1. pp Landwehry", który zresztą pojawia się pod przeróżnymi nazwami, czasem pod niemal prawidłową, zawierającą w sobie "strzelców krajowych", ale i jako "pułk strzelców cesarskich".
Po części zamieszanie to wyjaśnia przypis 1 na str. 9, w którym Autor omawia, co oznacza skrót „c. i k.”, a co skrót „c.k.”:
„Odtąd armijny skrót c.k. odnosił się tylko do jednostek wojskowych z terenu Przedlitawii (Landwehra), zaś całość armii austro-węgierskiej była c. i k. armią (k.u.k. Heer), złożoną z jednostek armii wspólnej (c. i k.), Landwehry (c.k.) i jednostek Honwedów (k.węg.).”
Uwaga słuszna, tzn. warto ten przypis obejrzeć. Już myślałem, że powinienem się pokajać za jego niezauważenie, bo zaiste go nie dostrzegłem... Ale po sięgnięciu do wnętrzności ZAWWwBu uspakajam się natychmiast. Autor mądrzy się w przypisie, szkoda tylko, że tych mądrości nie zastosował na stronach kolejnych... Gdyby przy numerach pułków stosował rozróżnienie na "c. i k." oraz "c.k.", to z bólem, ale jeszcze jakoś by uszło. Czytelnik padłby ze zmęczenia, próbując nie przeoczyć jakiegoś "i" albo widząc "i" tam, gdzie go nie ma, ale formalnie błędu zarzucić by się nie dało. No ale takiego rozróżnienia nie widzę...

Jak się ma przypis nr 1 ze s. 9 do wskazanego przeze mnie wcześniej niemiłosiernego bałaganu?

W kwestii I. LdschR nie wyjaśnia to nic, po prostu A. Olejko nie wie, o jakim pułku pisze. Nie ma świadomości, że pułki (tyrolskich) strzelców krajowych miały swoją numerację, że tyrolski pułk obrony krajowej z pierwszym numerem to nie to samo co c.k. pułk obrony krajowej z pierwszym numerem.

W kwestii 24. LIR na Manyłowej może by to coś wyjaśniało, gdyby nie to, że A. Olejko nie trzyma się tego, co obwieszcza na początku przesławnego przypisu. Gdyby bowiem się go trzymał, na takiej s. 205 pisałby o "c. i k. 85. pp", następnie o tak samo "c. i k." pułkach z numerami 25. i 34. Tymczasem wcale tego nie czyni, to wszystko jest dla niego "c.k.". Czy mamy rozumieć, że powołał do życia 85. pp Landwehry, czy też po prostu uważa, że ciemny czytelnik wszystko łyknie jak pelikan? Skąd czytelnik ma wiedzieć, czy mowa o pułkach łuczenieckim i koszyckim, czy może o kromieryskim i jarosławskim?

Kilka jeszcze losowo wybranych kwiatuszków, bo jeszcze pomyślicie, że to kardynalne, a jednak pojedyncze błędy. Na s. 131 mamy np. "k.węg. 4. Armię". Na s. 123 jest cudny popis niewiedzy - sięgającej tak głęboko, że autor drugiej części zdania nie wie, co napisał w pierwszej:
W ramach zasilania jednostek polowej c.k. 3. Armii (jej front rozciągał się od Gładyszowa w Beskidzie Niskim do Przełęczy Użockiej) na terenie Galicji, 12 i 13 I przerzucono na front karpacki, w rejon Ropy i Szymbarku, c.k. 6. DP i c.k. 43. BP Landwehry, a do 15 I - c.k. 19. DP, jako rezerwę c.k. 12. DP oraz c.k. 26. i 45. DP Landwehry
Nad tym zdaniem pastwić się można godzinami. Skoro 3. Armia sięgała po Gładyszów (spoiler - to akurat prawda, której co prawda A. Olejko przeczy w innych miejscach ZAWWwB), to jak można było ją zasilić, kierując wyliczone dywizje i brygadę w rejon, nie leżący na jej odcinku (za jej odcinkiem) frontu? Skoro wymienione jednostki "przerzucono na front karpacki" to gdzie były wcześniej? Większość z nich tuż obok, przerzucenie polegało np. na wycofaniu takiej 43. BD Landwehry spod Jasła pod Gorlice. 19. DP owszem, przerzucono znad Dunajca, ale w zupełnie inną część Karpat. Oprócz 19. DP jeszcze tylko 12. DP naprawdę została "przerzucona", pozostałe wymienione jednostki lekko się cofnęły. Rozumiem, że odwrót spod Ołpin w rejon Łużnej to już "przerzucenie w Karpaty"???

Swoją drogą - kawałek dalej (s. 150) c.k. 19. DP zmienia się w brygadę - i to niemiecką! Owszem, autor cytuje tu doniesienia rosyjskie, ale na miłość boską, podany tam jest skład dywizji (pułki z numerami 35., 75., 88. dwa baony strzelców...). Jakby cokolwiek wiedział o austro-węgierskich dywizjach, musiałby się zorientować, o czym mowa...

s. 134 - w styczniu Hugo Martiny dowodzi X Korpusem, no rewelacja. Dobry telefon musiał mieć, skoro dowodzi wojskami, odległymi o 140 km w linii powietrznej ;) Jaki związek z walkami styczniowymi miałby tytuł "von Malastów" to już nawet pytać nie śmiem. Na tej samej stronie VII Korpus (c.k.) końcem stycznia wycofuje się... z Krempnej. Szkoda, cholera, taki kawał za liniami wroga już byli...
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 442
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: DAR » 14 sty 2023, 00:10

KG pisze:
13 sty 2023, 18:58
„z perspektywy oceny proprialności nazw jednostek wojskowych istotne są w zasadzie cztery spośród większej liczby cech konstytutywnych uznanych przez onomastów za wyznaczniki onimicznego statusu wyrażeń językowych. Nazwa nosząca wszystkie cztery cechy jest nazwą własną par excellence
[…] Wspomniane cztery cechy to: 1) jednostkowość nazwy własnej (definiowana przez to, że „w konkretnej komunikacji językowej dana nazwa ma tylko jeden desygnat”), 2) funkcja nazewnicza nazwy własnej (apelatywy oznaczają i nazywają, natomiast propria zasadniczo tylko nazywają; ich znaczenie jest ograniczone do jednego desygnatu), 3) wybór jednego z określeń pobocznych jako wyłącznego dla danego desygnatu […], 4) tendencja do maksymalnej entropii informacyjnej (w przeciwieństwie do nieproprialnych środków językowych nazwy własne nie są chronione przez redundancję przed zakłóceniami występującymi w kanale komunikacji: z niekompletnej postaci nazwy własnej zazwyczaj nie można domyślić się jej całej formy).”
Gdybym się choć przez chwilę zastanawiał czy jednak nie kupić tej książki (nie było takiej chwili) to zacytowany fragment ostatecznie by mnie zniechęcił. Stawiam dobrą flaszę, że sam Autor nie rozumie części słów które napisał. Może nawet i jest to formalnie poprawne ale nie po to kupuję książę historyczną, żeby siedzieć przy niej z specjalistycznym słownikiem. Brrrryyyy... :roll:
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

KG
Posty: 763
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: KG » 14 sty 2023, 08:04

Dar, nie zniechęcaj się, a przynajmniej nie z tego powodu. To fragment artykułu, do którego odsyła autor „Zamarzniętych…”. Moim zdaniem, zupełnie niecelnie, bo nadzieja na wsparcie jego tezy jest tylko w tytule, a dalej nic. Sporo natomiast hermetycznego, branżowego języka. Przykład, że zawsze może być dla odbiorcy trudniej.

Książkę czyta się całkiem dobrze. A jeszcze gdyby wstrzemięźliwiej stosowane były np. te c.k.-przeszkadzacze, nawiasy kwadratowe, podkreślanie na każdym kroku, że armia polowa, byłoby jeszcze lepiej.
Oczywiście, przedstawianie z takim stopniem szczegółowości ruchów wojsk wymaga gęstego używania oznaczeń jednostek i toponimów, co jest dla przeciętnego czytelnika nużące. Nawet przy dobrej znajomości terenu wymusza też sięganie do map.
Jak widać z postów Trotty, wnikliwa lektura bywa rozczarowująca.

Trotto, napisałem „po części zamieszanie to wyjaśnia przypis”.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: Trotta » 14 sty 2023, 11:21

KG pisze:
14 sty 2023, 08:04
Trotto, napisałem „po części zamieszanie to wyjaśnia przypis”.
Widziałem, nawet cytowałem Cię razem z tą "poczęścią". On wyjaśnia (prawdopodobnie), że autor na początku jakieś intencje rozróżniania jednostek miał. Tylko potem zapomniał, odwidziało mu się, było mu wszystko jedno... Jak pisałem - gdyby np. przy manyłowskich epizodach zastosował rozróżnienie w skrótach, formalnie nie byłoby się czego czepiać.

Teoretycznie jeszcze zostaje bardzo mało prawdopodobna sprawa - jakaś brutalna ingerencja w czasie redagowania tekstu, której potem autor albo nie dostrzegł, albo nie miał czasu skorygować. Ponieważ jednak A. Olejko już w KWTC miał w nosie, czy na Manyłowej był c.i k. 20. pp (armii wspólnej), czy może c.k.20.pp (Landwehry) - najpewniej żadni inni szatani nie byli tu czynni, cała zasługa i zaszczyt spada na niego.
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Czarny
Posty: 45
Rejestracja: 07 gru 2020, 12:52

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: Czarny » 15 sty 2023, 12:07

Jako archeolog "wpadający okazjonalnie" w Bieszczady z "poziomu lidaru" chciałem powiedzieć, że wszechwiedzący profesor zapomnial w swojej wspaniałej tabeli o cm w Woli Michowej, który wraz ze swoim kolegą lokalizują w zupełnie innym miejscu niż udało się ustalić na drodze badań archeologicznych:)

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 442
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: DAR » 15 sty 2023, 14:17

KG pisze:
14 sty 2023, 08:04
To fragment artykułu, do którego odsyła autor „Zamarzniętych…”.
Kamień z serca... niewiele to jednak zmienia. Książki dotyczące Wielkiej Wojny kupuję, żeby przeczytać coś dla przyjemności, a nie zawodowej konieczności. Mam zatem ten przywilej, że nie muszę czytać wszystkiego co się ukazuje. Mogę czytać tylko najlepsze ;)
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

tmach
Posty: 37
Rejestracja: 18 cze 2018, 22:08
Lokalizacja: Stary Bieżanów

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: tmach » 17 sty 2023, 09:30

Trotta pisze:
13 sty 2023, 14:11
Dziwne rzeczy dzieją się geografią - ze zdumieniem dowiedziałem się np., że Maguryczne leży koło słowackiej Dubovej, w każdym razie tak wynika z pewnego fragmentu. Już pominę litościwie fakt, że w tytule są same Bieszczady, a w tekście - sporo o Beskidzie Niskim.
Cieszę się, że w dyskusji padło to stwierdzenie.

Nie będę udawał, że w temacie wojennym nie jestem laikiem. Na moje potrzeby i stopień zainteresowania tematem wystarczy rozróżnienie na armię rosyjską, niemiecką i austro-węgierską. Sam nie umiałbym zatem wytknąć omalprofesorowi błędów w nazewnictwie czy rozmieszczeniu poszczególnych oddziałów. Ale nawet przy mojej, dość powierzchownej znajomości tematu jest kwestia, której w żaden sposób nie da się obronić - jest nią właśnie daleko idąca ignorancja geografii. Nawet jeśli pan Olejko notorycznie przegrywa swoje batalie ze słownikami, wystarczyłoby zweryfikować tłumaczenia bądź wyciągnięte z nich wnioski na zwykłej mapie, nawet współczesnej - to zadziałałoby przecież jak bezpiecznik. Wówczas nie byłoby ani kolei na południe od Szymbarku, ani linii obrony ustawianych w poprzek pasma beskidzkiego, ani innych kwiatków, które są tu i nie tylko tu wyciągane.

A propos, przekartkowałem wczoraj na szybko, w warunkach księgarnianych "Zamarznięte armie" w poszukiwaniu kolejowych ciekawostek ikonograficznych (bez zaskoczeń pod tym względem). I przy okazji dwa fragmenty, które rzuciły mi się w oczy:

s. 275
Trasa ewakuacji jeńców z fortecznej załogi c.k. armii w głąb państwa carów zaczynała się w miastach bądź większych stacjach kolejowych znajdujących się przy liniach kolejowych wiodących z Przemyśla na wschód - Kolei Galicyjskiej im. Karola Ludwika i Pierwszej Węgiersko-Galicyjskiej Kolei Żelaznej. Wiodła ona przez Mościska, Gródek Jagielloński a także przez Chyrów, gdzie drogą lądową dotarła z Twierdzy Przemyśl część jenieckich kolumn marszowych.
No i wracamy do mapy. Pierwsza Węgiersko-Galicyjska Kolej Żelazna na żadnym fragmencie nie biegnie na wschód od Przemyśla, ani tym bardziej w głąb Rosji! Odcinek do Chyrowa ma przebieg południkowy, w Chyrowie trasa wykręcała natomiast na zachód. Jeśli chodziło o to, że stacją załadowczą do której "drogą lądową dotarły kolumny marszowe" był Chyrów, to "wywozową" linią kolejową była dawna Kolej Dniestrzańska w kierunku Stryja, faktycznie biegnąca w kierunku wschodnim. Jeśli na stacjach pomiędzy Przemyślem a Chyrowem prowadzono załadunek, to i tak do ewakuacji musiano wykorzystać Kolej Karola Ludwika lub Dniestrzańską - innej możliwości, żeby jechać z Dobromila czy Niżankowic w głąb Rosji nie ma. Wyszedł z tego wszystkiego karkołomny skrót myślowy, a można było przecież to zgrabniej i sensowniej napisać, żeby nie pozostawiać żadnych wątpliwości, z wrażeniem własnej ignorancji geograficznej włącznie.

s. 125
(...) celem (...) było obejście lewego skrzydła rosyjskiej polowej 8. Armii (...) a następnie przeprowadzenie uderzenia na kierunku północnym, aż po rejon Sanok - Rymanów - Krosno - Jasło, ze szczególnym uwzględnieniem rejonów opanowanych przez przeciwnika celem zajęcia głównych stacji kolejowych w tej części Przedlitawii w Ustrzykach Dolnych, Sanoku i Lesku-Łukawicy.
Z cytatu nie wynika dokładnie, o jaką dokładnie część Przedlitawii chodzi. Jeśli przyjmiemy, że o przestrzeń między Wisłoką a Strwiążem, to dlaczego za najważniejsze stacje zostały uznane właśnie te trzy, posiadające raptem kilka torów na krzyż! Dlaczego do głównych nie zostały zaliczone węzłowe Zagórz z Nowym Zagórzem, Jasło czy Chyrów z Posadą, posiadające nie tylko odpowiednio długie rampy załadunkowe, ale i całą niezbędną infrastrukturę do obrządzania taboru (parowozownie, warsztaty itd.)? Dlaczego do rangi "główniejszych" awansowały Ustrzyki i Łukawica a nie położone obok Olszanica i Krościenko, gdzie przynajmniej była infrastruktura do wodowania parowozów?

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 870
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: Ursi » 17 sty 2023, 11:01

tmach pisze:
17 sty 2023, 09:30
Nawet jeśli pan Olejko notorycznie przegrywa swoje batalie ze słownikami, wystarczyłoby zweryfikować tłumaczenia bądź wyciągnięte z nich wnioski na zwykłej mapie, nawet współczesnej - to zadziałałoby przecież jak bezpiecznik.
A wie Kolega, ile to czasu pochłania? Jak spowalnia pracę nad tekstem!? :]
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: A. Olejko, Zamarznięte armie. Wielka Wojna w Bieszczadach 1914-1918

Post autor: Trotta » 17 sty 2023, 11:11

Słuszne uwagi... Znowu mamy książkę z tak wielką ilością baboli, że wypadałoby zrobić hasłowe i tabelaryczne zestawienie, jak najkrótsze; gdyby bowiem chcieć szerzej każdy błąd wskazać, omówić i sprostować, powstałoby dzieło dwa razy grubsze od ZAWWwB :D

Urzeka mnie sformułowanie "drogą lądową". Bo albo znowu mamy do czynienia z cudownym, bezmyślnym tłumaczeniem, albo A. Olejko ma jakieś podstawowe problemy z opanowaniem języka polskiego w stopniu adekwatnym do prezentowanych ambicji. Bo jaką u cholery drogą mieli jeńców transportować na wschód? Morską, lotniczą?

Jeżeli zaś chodzi o obejście lewego skrzydła rosyjskiej 8. Armii, to zdanie w którym pada owo stwierdzenie (s. 123-125, bo w środku jest strona z fotografiami) jest kolejnym przykładem marności warsztatu historyka, który chciałby dokonywać znaczących odkryć i pławić się w poczuciu wyższości nad amatorami. Wyliczenie składu 3. Armii jest kuriozalne i woła o pomstę do nieba... Liczbę dywizji jakimś cudem A. Olejko podaje poprawną, widać, że nie liczył sam. W nawiasie próbuje coś o tej armii napisać i niedobrze się aż robi... Z sześciu posiadanych przez nią na froncie w chwili rozpoczęcia styczniowej ofensywy korpusów A. Olejko jest łaskaw wyliczyć raptem jeden, dodając do tego drugi, który jeszcze wówczas się na froncie nie zdążył pojawić. Nadzwyczajnym wysiłkiem wylicza pięć (a uwzględniając wskazane dwie brygady - powiedzmy, że sześć) dywizji piechoty z piętnastu. Przy okazji zanadto przyspiesza przekazanie 3. Armii 43. BP, no ale to już szczegół dla profesjonalnych amatorów, nie każdy zawodowy historyk musi go dostrzec ;)
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości