J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Publikacje książkowe
Awatar użytkownika
Slavio
Posty: 188
Rejestracja: 03 cze 2018, 17:57
Lokalizacja: Lublin

J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Slavio » 19 paź 2023, 07:04

Chyba wydawnictwo "Ruthenus" ma wyłączność na twórczość A. Olejki.
Książka dostępna na Allegro.

https://allegro.pl/oferta/manylowa-1915 ... WCwJZmgGS8
Bella qerant alii, tu felix Austria nube

Awatar użytkownika
Slavio
Posty: 188
Rejestracja: 03 cze 2018, 17:57
Lokalizacja: Lublin

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Slavio » 19 paź 2023, 07:08

Okładka.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Bella qerant alii, tu felix Austria nube

Awatar użytkownika
Slavio
Posty: 188
Rejestracja: 03 cze 2018, 17:57
Lokalizacja: Lublin

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Slavio » 19 paź 2023, 07:09

Cała okładka.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Bella qerant alii, tu felix Austria nube

Awatar użytkownika
Slavio
Posty: 188
Rejestracja: 03 cze 2018, 17:57
Lokalizacja: Lublin

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Slavio » 19 paź 2023, 07:10

Spis treści.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Bella qerant alii, tu felix Austria nube

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Trotta » 19 paź 2023, 11:52

No cóż. Książka budzi uczucia mieszane. Z jednej strony - jest to AO i niepodrabialne cechy jego stylu, jak mnogość błędów, przeinaczeń itd są tu obecne często i gęsto, co poniżej spróbuję wykazać i pokrótce omówić. Ale z drugiej strony - coś tu się stało niezwykłego. Nie wiem, na ile to efekt współautorstwa Jurija Fatuły, na ile wynik korekty i prac redakcyjnych. W każdym razie czyta się lepiej niż dotychczasowe dzieła, a błędów jest ... jakoś mniej, co wypada przyznać (inimicus Olejko, sed magis amica veritas ;) ) Właśnie. Liczni autorzy, którym do tej pory AO poświęcał przynajmniej jeden przypis, upstrzony inwektywami, mogą chyba poczuć się zaniedbani, bo tym razem o nich cisza...

Co oczywiście nie znaczy, że błędów i wypaczeń jest mało. Na szybko, com wypatrzył (po wstępnej lekturze, bez sprawdzań dogłębnych) na pierwszych stu dwunastu stroniczkach:

s. 14. Przypisanie austro-węgierskiej 2. Armii udziału w ofensywie na kierunku tarnowsko-gorlickim może prowadzić do zadławienia, ale pilni czytelnicy dzieł AO są już chyba uodpornieni...

s. 17-24. Cytat z Kawczaka ("Milknące echa"), czyli od mobilizacji po bitwę kraśnicką, nowosądecki IR. 20. Co to ma do Manyłowej? Ano tyle samo, co pojawiające się w innych miejscach Odrzykoń, Biecz, Limanowa czy nawet Verdun. Rozumiem, że warto budować szerokie tło omawianych wydarzeń. Rozumiem, że Kawczak pisze ładnie i ciekawie. Ale co za dużo, to niezdrowo. Cytat z Kawczaka ciągnie się przez mniej więcej siedem stron, zatem stanowi ok. 3% objętości całej książki!

s. 36, przypis 23. Co do podszytego dramatyzmem pytania Ilu żołnierzy zginęło w tym czasie w Bieszczadach? ma podany w przypisie do owego zdania artykuł T. Nowakowskiego "Między Gorlicami a Bardejovem...", Bóg jeden raczy wiedzieć.

s. 41. Ups, znowu to zrobił, a już raz z tego się śmialiśmy. Nie zmieniam ni literki: Weise todt.

s. 42. ...terytorium Królestwa Węgier („ziemie królestwa św. Stefana” – obecnie Republika Słowacji). Pewnikiem skrót myślowy, skutkujący nieporadnością zdania, albo nie zauważyliśmy, że dokonało się jakieś Trianon II.

s. 43. IV korpus gen. Schmidta. Brak wiedzy i bezmyślne powtarzanie za innymi autorami. Jakby ten korpus odziedziczył numerek po IV Korpusie, to nie nazywałby się kombinowanym. Nie powstał też na bazie tegoż korpusu.

s. 43. [c. i k.] 27. dywizji [Styryjski Pułk Piechoty] z Górnych Węgier. Nie trzeba znać się na armii austro-węgierskiej by zauważyć, że coś tu mocno nie trybi. Amatorzy nie potrzebują podpowiedzi, większość zawodowych historyków też nie, ale temu jednemu trzeba jak krowie na rowie wyłożyć: Panie Andrzeju kochany, dywizja to nie to samo co pułk. I nie, w armii austro-węgierskiej dywizje o danym numerze nie składały się z pułków o tym samym numerze. I nie, Górne Węgry to nie to samo, co Styria.

s. 43/s. 52. Abstrahując od tego, czy jest sens dywizje armii austro-węgierskiej opisywać jako "austriackie" (bez bliższego doprecyzowania), mógłby się AO zdecydować, czy 29.ITD była "austriacka" czy "czeska". A czemu określenie "austriacka" ma tu sens skrajnie znikomy? Bo to sudecka dywizja była...

s. 59. Jest 59. DP, powinna być 59. BP. Akurat raczej literówka niż niewiedza.

s. 64. W książce, której tytuł zawiera nazwę Manyłowej, jeden z ważnych epizodów - pierwsze istotne boje o górę, toczone w pierwszej połowie lutego 1915 r., doczekały się trójlinijkowej wzmianki w przypisie, bez podania źródła zresztą. Trzy linijki o udziale w walkach IR.94, bez wspomnienia nawet innych pułków, działających obok (LIR.20, LIR.36). Trzy linijki. Tygodniowym bojom o tytułową przecież górę poświęcono zatem 0,03% zawartości książki. Kawczak, przypomnę, zajmuje 3% objętości. Stukrotnie więcej.
Warto też zauważyć, że o wiele więcej miejsca poświęcono walkom o Maguryczne i Berdo. Ciekawym i ważnym, ale przypominam: to Manyłowa jest w tytule książki i chyba czytelnik ma prawo oczekiwać, że to walki o Manyłową zostaną przedstawione w szczegółowy, kompletny sposób?
Smaczków tu mamy wiele. Już w KWTC znalazły się mapy, pokazujące te walki o Manyłową z pierwszych tygodni lutego. Umieszczenie tego w przypisie robi wrażenie, jakby AO - mając lata na wypichcenie książki - nie zbadał dokładnie tematu i o owych wydarzeniach dowiedział się dosłownie w ostatniej chwili. W dodatku w przypisie znalazł się prowadzący na manowce passus o opanowaniu przez IR.94 "zachodniej części góry". Nie wiadomo, jak to rozumieć, czy jako stok, czy jako część grzbietu góry - a ten ma przebieg z północnego zachodu na południowy wschód. Zachód-wschód to tylko w wielkim uproszczeniu. Nadto taka konstrukcja zdania może sugerować, że opanowano zachodnią, a wschodniej już nie - a taką akcję strona austro-węgierska mogłaby przeprowadzić wyłącznie z pomocą wojsk powietrzno-desantowych ;) Owa nieszczęsna "zachodnia część góry" pojawia się zresztą w kilku innych miejscach.

s. 66, 67, 72 i jeszcze pewnie w paru innych miejscach - gen. R. Urbaz. Nieszczęsny się Urbarz nazywał, na imię Adolf mu było (imię nawet nie zawiera litery "r", więc tym bardziej się na nią nie zaczyna).

s. 68. Nagle pod Manyłową na pozycjach objawia się nam w dniu 28 lutego 1915 r. m.in. 24.LIR. Ale już na s. 71 i 84 AO ma świadomość, że tego dnia pułk ów dopiero wyruszył z Humiennego, a pod Manyłową znalazł się parę dni później.

s. 81. W Łubnem obiektem rosyjskich kontrataków w dniu 1 marca staje się LIR.25. Chociaż wg niektórych wersji, przedstawianych przez AO, pułk dociera na front dopiero dwa dni później [s. 84].

s. 97. No nie, c.k. 16. pp to w tym rejonie nie było. Żadnego pułku z tym numerem. Ale tu być może zwykła literówka, mogąca zdarzyć się każdemu, nawet rzetelnemu autorowi.

s. 98. Chociaż w nocy c. i k. 25. pp i c.k. 14. pp Landwehry zdobyły Patryję. Znów przepisane bezmyślnie. Bo nie c. i k. 25. pp, tylko c.k.25.pp Landwehry (LIR.25), jeżeli już. I nie w nocy. I nie same, a z istotnym udziałem LIR.1. Niuans, czy zdobyły główny wierzchołek pominę, bo to w sumie nadal można uznać za sporne.

s. 100. c. i k. 67. pp Honwedów. No to nie wymaga komentarza. Gdyby kto inny to pisał, wietrzyłbym niedźwiedzią przysługę korektora czy redakcji, ale AO nie do takich objawów zasadniczej niewiedzy nas już przyzwyczaił... Błąd ten powtarza się jeszcze co najmniej kilka razy.

s. 101. A jak kogoś poprzednia uwaga nie przekonuje, to bęc! AO każe dwóm batalionom LIR.24 znaleźć się nagle a niespodziewanie na prawym skrzydle 32. DP i jeszcze osiągnąć Radziejową! Odróżnienie LIR.24 od IR.24 jest oczywiście niełatwe, a przede wszystkim wymaga rzetelnej wiedzy.

s. 107. Nagle na Piaskach/Patryi materializuje się "32. pp Honwedów". Na nieszczęście dla AO, tak samo jak w przypadku IR.25/LIR.25, IR.24/LIR.24 tak i przy pułkach z numerem "32" na opisywanym terenie pojawiły się dwa różne. Żeby odróżnić, trzeba coś wiedzieć i trochę myśleć, względnie dotrzeć do trochę większej ilości opracowań i źródeł, gdzie będzie wszystko wyoślone. Tu nie wyszło.

s. 111. To samo, jeszcze jaskrawiej, już nie można zasłaniać się błędem w cudzych opracowaniach, bo nawiasy kwadratowe wskazują na wtrącenia autora. IV batalion z [k.węg.] 32. pułku [pp Honwedów] Podstawowa wiedza o armii austro-węgierskiej powinna już doprowadzić do zapalenia się czerwonej lampeczki. Pułki Honwedu co do zasady miały po trzy bataliony.

s. 112. aby „zamaskować” się w eterze przed przeciwnikiem, już od 2 III 1915 r. strona austro-węgierska zaczęła używać kryptonimów, pod którymi kryły się właściwe nazwy atakujących jednostek: Lenzguido Schmidt – c. i k. Korpus Schmidta, Letztatzeo 27 – c. i k. 27. DP czy Letzwenig 86 – c. i k. 86. pp. Rozpaczliwa próba błyśnięcia erudycją, tylko że nie wyszło, wywaliło się na wielu poziomach na raz. Nie "Letztatzeo", a "Lenztatze", tak brzmiała nazwa kodowa dywizji. Nie "Letzwenig 86", a "Lenzwenig". No i najważniejsze. Pułki nie miały kryptonimów. Lenzwenig to nazwa kodowa brygady. Znów pech ignoranta, mieć na jednym terenie i brygadę, i pułk z tym samym numerem. Jakże utrudnia to symulowanie znajomości tematu. Nie chcę kopać leżącego, ale trudno nie wspomnieć, że kodowe nazwy z przedrostkiem "Lenz" stosowane były od 1 stycznia 1915 r...

Ktoś się może zapytać, dlaczego wszystkie błędy przypisuję AO, a przecież jest jeszcze współautor, Jurij Fatuła. Otóż wszystkie te niedoróbki łudząco przypominają dokonania AO. Nie chce mi się wierzyć, żeby Jurij potrafił równie źle i nierzetelnie pisać. I jego materiały archiwalne interesowały, nie żal było udostępnić!

Bo tak na marginesie - fascynujące, jak mało dokumentów z wiedeńskiego KA wykorzystano. Dwa, słownie dwa. A przecież jednego dnia w KA można wziąć trzy kartony. Cóż to się stało...? Jeden to karton cmentarny, za który wyraźne podziękowania skierowane są do G. Artla. Zawartość - spis z błędami, przez AO nie poddany żadnej krytyce i weryfikacji. Ale już drugi raz publikowany jako objawienie. Drugi karton z KA budzi same dobre wspomnienia. To ponad cztery lata temu było (nie pokazują tego dane plików zdjęciowych, bo data w aparacie nie była ustawiona)... Innymi słowy - bardzo się cieszę, że się przydało :D
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 870
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Ursi » 19 paź 2023, 14:16

Bosko! Olejko w formie!
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: Trotta » 19 paź 2023, 14:42

W uzupełnieniu, bom dobrnął do brzegu. Kawczak jest także na końcu, s. 238-244, mniej więcej 6 stron ciągiem. Tym razem o froncie włoskim (!).
Łącznie więc cytaty z jednego tylko Kawczaka zajmują stroniczek 13... Dalej leci - a jakże, o włoskim froncie - 8 stron z Romera (244-252).
Wyżej przeszacowałem zawartość tekstu w książce, zakładając za spisem treści, że ma ona ok 260 stron. Pierwsze 10 to strony tytułowe, spis treści, podziękowania etc. Ok. 70 stron zajmują tabele (s. 154-225). Oczywiście jedno i drugie jest konieczne, sensowne, tabele z nazwiskami poległych jak najbardziej są na miejscu. Tyle że czystego tekstu zostaje w takim razie ok. 180 stron. Romer z Kawczakiem odpowiadają zatem za ponad 11,5% objętości "czystego" tekstu (21 stron)! I byłoby to pół biedy (bo innych cytatów jest w bród), gdyby nie problem podstawowy: ani Kawczak, ani Romer nie napisali ani słowa o Manyłowej czy Bieszczadach, bo ich tu po prostu nie było.

11,5% książki to cytaty z dwóch książek wspomnieniowych.
Nie dotyczących tytułowego tematu.
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
piters
Posty: 69
Rejestracja: 04 cze 2018, 10:36

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: piters » 20 paź 2023, 18:00

No cóż. Otwarłem, przejrzałem.

Czy jest coś na plus? Na pewno niezły poziom techniczny, papier, okładka, czcionka itp. istotne pierdoły, zazwyczaj niezależne od autora/ów. Tabele z nazwiskami - ważne. Ale nie uważam tego jeszcze za porządny rozdział cmentarniczy.
Ogólnie patrząc po kartkach widzę jakby mniej wtrąceń i posiekania tekstu, niż dawniej bywało, co może świadczyć że poziom opracowań współautora #2 zwyżkuje, albo wspólne autorstwo wyszło na dobre, albo ktoś wreszcie postanowił robić w tych opracowaniach redakcję.

Na minus: cytaty - nie w sensie, że dużo, tylko że za długie. Szczególnie w rozdziale "Tytułem wstępu", który zasadniczo jest zlepkiem cytatów i trudno odgadnąć, czemu ma taka konstrukcja rozdziału służyć. Na koniec wstępu streszczenie działań, to trochę jakby opowiedzieć komuś film przed jego obejrzeniem. W treść dalszych części się nie wgryzałem, zresztą Koledzy wyłapią lokalne kwiatki znacznie łatwiej ode mnie. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że nie związane z tytułowym polem bitwy cytaty pełnią rolę "wypychacza"; tak czynią niektórzy mniej poważni autorzy, przeważnie gdy umówią się z wydawcą na XX arkuszy opracowania, a potem brakuje wody do lania. Przy czym, spojrzawszy na dość marną bazę źródłową, brak tej wody specjalnie nie dziwi.
Miałem przyjemność być w czerwcu z Kolegami w OeStA/KA i jako tako orientuję się, co można znaleźć w aktach operacyjnych różnych szczebli. Tu mamy mętnie przywołane dwa kartony z dziennikami armii i korpusu. I jeszcze ogólne opracowanko. Naprawdę, tylko tyle??? Do książki o jednej górze, a więc wycinku pola bitwy, który sugeruje maksymalną detaliczność?
Do tego sporo netografii, co w dzisiejszych czasach nie jest bardzo złe, tyle że najliczniejszą grupę stanowią publikacje w... mediach społecznościowych. (Z ubiegłorocznej konferencji w Baligrodzie zapamiętałem drugiego ze współautorów, przedstawiającego siebie jako wytrawnego archive diggera, a zarazem wroga informacji zamieszczanych w tychże mediach, a szczególnie zaiwanionych nie wiadomo komu szkiców).

Żółta kartka za ilustracje i - tu najbardziej zasłużona - za mapy. Z jednej strony zdjęcia są na niezłym papierze, co gwarantuje lepszą jakość.
Z drugiej - wkładkę można było rozdzielić po 4 strony pomiędzy arkusze tekstu, aby obrazki choć trochę powiązać z tym, co jest czytane. W mojej opinii zastosowano rozwiązanie złe, które sprawia, że goły tekst jest wizualnie nudny.
No i mapy... a właściwie ich brak. Jak już padło przy okazji przewodnika po bieszczadzkich nadleśnictwach, przy opisach rozmieszczenia wojsk i działań jedna mapa dałaby więcej, niż kilka stron tekstu. Tym bardziej, że jeśli ktoś nie ma mapy "w głowie", to albo będzie czytał mając obok siebie mapę turystyczną, albo się prędzej czy później w tych opisach zgubi. Szkice mamy na samym końcu - poznaję, to te słynne z konferencji baligrodzkiej, (parafrazuję) prosto z archiwum, bo tam byłem osobiście, a nie jak u innych, skopiowane z mediów społecznościowych. Tyle że szkic, to tylko obrazek źródłowy z epoki, a sytuacja na nim przedstawiona powinna być weryfikowana i przetworzona na porządną mapę. A dokładniej, mapy w przynajmniej dwóch skalach, skoro czytelnik ma ogarnąć, o co tam dookoła chodziło. W dodatku, mapy bezwzględnie powinny być umieszczone w treści, albo na rozkładówkach, albo wreszcie na osobnych załącznikach, ale nie na końcu książki. Tam szkice jako ilustracja do tekstu są trudno używalne, poza tym - weź szybko znajdź właściwy, kiedy wszystkie są do siebie podobne ;)

Awatar użytkownika
krakał
Posty: 263
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:35

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: krakał » 21 paź 2023, 23:05

Panowie,

A czy jest coś o przebiegu akcji podziemno-minerskiej, sposobie wpuszczenia chodnika minerskiego, jego długości itd? Z fb wiem, że podczas badań archeologicznych w leju odnaleziono jakieś ślady po chodniku. Jest coś na ten tema u Olejki?

Awatar użytkownika
piters
Posty: 69
Rejestracja: 04 cze 2018, 10:36

Re: J.Fatuła A.Olejko Manyłowa 1915. Bieszczadzki epizod Wielkiej Wojny

Post autor: piters » 22 paź 2023, 20:35

Jeśli chodzi o jakieś informacje z najnowszych badań to nie dotarłem, albo nie dostrzegłem ;)
Jest wybuch opowiedziany cztery razy, zaczynając od streszczenia. Nihil novi.

A gdzie były te doniesienia, bo to też do mnie jakoś nie dotarło?
oooooo pisze:
22 paź 2021, 10:04
Taka ciekawostka mi wpadła...
https://www.facebook.com/permalink.php? ... 0783726426
A to znalazło się wśród ilustracji, opisano jako zbiory J. Fatuły.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 100 gości