monty_python77 pisze: ↑10 sty 2024, 20:11
Przeczytałem z przyjemnością.
Udało się Autorowi zgrabnie połączyć konieczną szczegółowość opisu Bitwy z ciekawą narracją. Wiadomo, że na niniejszym forum do walorów Legionów podchodzi się ostrożnie, więc gdy w Zakończeniu Autor ocenił debiut I Brygady jako "stosunkowo udany" to ja językiem dyplomacji odczytuję to nie inaczej niż w kategorii dużego sukcesu legunów.
Cieszy mnie to, dzięki za pozytywną ocenę
Pewien nacisk położyłbym na "stosunkowość" udanego debiutu. Może kiedyś to rozwinę, ale leguni na tle cesarsko-królewskich (i królewsko-węgierskich) towarzyszy broni wypadli trochę jak sprinter przy maratończykach. Ich skuteczność wybijała się ponad średnią, ale też na froncie byli tylko kilka dni. Można tylko gdybać, czy byliby w stanie wytrzymać wielotygodniowy albo wielomiesięczny, ciągły udział w walkach na istotnych, a nie drugorzędnych odcinkach frontu. Najpewniej taki "maraton" położyłby kres istnieniu zachodniej grupy legionowej, bo musiałby przynosić straty na miarę Łowczówka co kilka tygodni (albo częściej). Nie da się też ocenić, w jakim stopniu na prośby Sosnkowskiego o wycofanie legionistów spod Łowczówka wpłynęła ich kondycja i możliwość kontynuowania walki, a w jakim świadomość, że po tygodniu czy dwóch takich walk I Brygada może zakończyć swą historię u samego zarania.
Biorąc pod uwagę tylko tych kilka dni i wyrywając te wydarzenia z szerszego kontekstu, rzeczywiście widzimy bardzo dobrze walczących legionistów oraz żołnierzy austro-węgierskich, bijących się raczej przeciętnie, a czasami słabo. Czemu tak się działo - starałem się sygnalizować. Dotkliwy jest niestety brak relacji austriackich, a w szczególności żałuję, że zapewne nie powstał - albo nie wiadomo, gdzie się podział - raport przemyskiego pułku Landwehry. Zestawiając postawę bojową "Austriaków" (m.in. tych ze Lwowa i Przemyśla) z legionistami nie należy tracić z pola widzenia, że np. patrząc od połowy listopada legiony miały za sobą podchody w górach, poprzedzające bitwę limanowską, potem w jej trakcie albo toczyły starcia o umiarkowanej intensywności, albo operowały na peryferiach batalii, zdążyły jeszcze odsapnąć w Nowym Sączu. A taki 18. LIR w tym samym czasie: intensywne boje w bitwie krakowskiej, jeszcze chyba intensywniejsze w limanowskiej, pościg za przeciwnikiem... A po Łowczówku - pułk dalej na froncie, ciągle walczy. Zanim I Brygada zakończy swój odpoczynek, przemyski pułk zaliczy jeszcze front pod Gorlicami i walki w Karpatach koło Svidnika...
Cóż, jak to piszę to sobie przypominam, że mieliśmy od dość dawna nagrać rozmowę o Łowczówku z Jarkiem Centkiem. Założyliśmy, że czekamy przynajmniej do ukazania się książeczki w wersji internetowej. Szkoda, bo najwyraźniej byłoby o czym rozmawiać. Zabrakło jakichś trzech miesięcy...
monty_python77 pisze: ↑10 sty 2024, 20:11
Pewna uwaga tarnowiaka do str. 51. Mieczysław Szpunar wprawdzie dostał się do rosyjskiej niewoli, ale z kilkoma chłopcami został przez Moskali uwolniony. Ci chcieli ocieplić swój wizerunek wobec mieszkańców Tarnowa, którym władali od listopada 1914 r. O uwolnienie osobiście starał się burmistrz Tertil. Rannym Szpunarem zaopiekowała się znana piekarska rodzina Masiów. Do lutego 1915 r., kiedy zmarł.
Tak, już nie rozwijałem tematu wypuszczonych jeńców, tylko go zasygnalizowałem. Istotne było dla mnie m.in. to, że trochę tych jeńców było, a chyba nigdzie nie widziałem, by informacja o nich była podawana przy okazji strat, poniesionych pod Łowczówkiem.
Los Szpunara nieco z innej strony opisany był w aktach NKN, gdzie podano miejsce jego przetrzymywania (Radomyśl), przyczynę choroby (przetrzymywanie w nieogrzewanych pomieszczeniach) i zapalenie płuc jako przyczynę śmierci.
monty_python77 pisze: ↑10 sty 2024, 20:11
Egermaierowi poświęciłem tekst biograficzny do najnowszego "Rocznika Tarnowskiego". Tytuł: "Wacław Egermaier - legionista, rekordzista Polski, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Premiera w marcu br.
Pozdrawiając - poproszę o zalinkowanie wieści o tekście, gdy się ukaże. Bo zapowiada się ciekawie!