T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Publikacje książkowe
Heines
Posty: 179
Rejestracja: 13 lip 2018, 17:45

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Heines » 14 sty 2024, 14:08

Jest tu mowa o kulach dum-dum. Pozwoliłem sobie przytoczyć tutaj cytat z "Pamiętników" Ignacego Daszyńskiego. Oto co Daszyński pisze na temat dum-dum i Legionów:

W związku z przysięgą wyłoniła się sprawa nowoczesnego uzbrojenia Legionów t. j. właściwie bytu Legionów. Dotychczasowe „Werndle" z r. 1879, strzelające olbrzymimi kulami ołowianymi, wywołały w armii rosyjskiej protest, który uwidocznił się odezwą wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z dnia 24 sierpnia 1914 r. o „galicyjskich sokolskich organizacjach polskich", które używają „kul wybuchowych" z „obciętymi końcami"... W. ks. Mikołaj grozi zatem:

„W interesie całej ludności zakordonowej polskiej uprzedzam, że rozkazałem najwyżej powierzonym mi wojskom nie uważać organizacji sokolskich i tym podobnych za stronę walczącą i z członkami tychże, wziętymi do niewoli, postępować z całą surowością czasu wojennego".

Oczywiście, że to oszczerstwo wielkoksiążęce zostało gorąco poparte w całej prasie warszawskiej, oczarowanej niedawną odezwą „grunwaldzką". Biedni legioniści nie potrzebowali obcinać końców ogromnych kul ołowianych, darowanych wspaniałomyślnie przez armię austriacką, bo żadne obcinanie nie było potrzebne. Naturalnie, że rany spowodowane taką masą niechronionego stalowym płaszczem ołowiu, musiały być okropne! Należało zatem pomyśleć o nowoczesnej „humanitarnej" broni i pociskach otoczonych stalą. Obiecano tę broń. Ale długo by oczekiwać musiano na to, by armia austriacka dała ją wszystkim legionistom! Sama ona nie wiele wiedziała, co się z nią dzieje... To też legioniści—ludzie młodzi, bardzo sprytni—zaopatrywali się sami w karabiny nowoczesne. Znam wypadek, gdzie legioniści „kupili" za 150 papierosów kilkaset nowiuśkich „manlicherów". Było to nad Wisłą. Wystarczało zresztą maszerować z tyłu za jakąkolwiek czeską brygadą „Landsturmu", aby przy najlżejszej panice nazbierać karabinów, ile było potrzeba... Robili to „Piłsudczycy" I Brygady, bo inne dwa pułki na Węgrzech były dobrze uzbrojone. Tam był generał Durski i Zagórski...

Odmówienie przez Rosję Legionom „praw kombatantów", t. j. prawidłowych żołnierzy, groziło im szubienicą w razie wzięcia do niewoli. Podobno w pierwszych tygodniach wojny szubienica działała w kilku podobnych wypadkach. Znam z Małopolski jedną taką tragiczną śmierć legionisty Króla-Kaszubskiego, powieszonego w Pilźnie. Był to „królewiak", powszechnie kochany. Wesołe jego piosnki w gronie studenckim śpiewane, niezliczone dowcipy o warszawskich ugodowcach, rozweselały nieraz towarzyszy. Pod płotem cmentarza w Pilźnie pochowali ciało jego kaci i kazali ziemię nad nim końmi stratować; ale ludność Pilzna po ustąpieniu Moskali przeniosła ciało męczennika na cmentarz i uczciła go przy pomocy N. K. N. nagrobkiem. Przy tej smutnej uroczystości przeniesienia zwłok asystował p. Jaworski wraz ze mną.

Austro-węgierski rząd wspólny przesłał rządom państw neutralnych notę z 2 października 1914 r., protestującą przeciw postanowieniu naczelnego wodza rosyjskiego, wskazując na to, że „Legiony odpowiadają wszelkim warunkom, przepisanym w artykule I regulaminu, dotyczącego ustaw i zwyczajów wojny lądowej", że złożyły przysięgę na chorągiew i tworzą część armii austro-węgierskiej. Co do rzekomego użycia kul wybuchowych, to rząd austriacki oświadcza, że „ani te Legiony, ani jakakolwiek część armii austro-węgierskiej nie posługuje się podobnymi kulami". O sławetnych „Werndlach" oczywiście nie wspomniano. Ale nota odniosła skutek: groźba szubienicy usunęła się w cień.


Wspomniana "odezwa grunwaldzka" to odezwa Mikołaja Mikołajewicza. Znowu cytat z Daszyńskiego:

W tym samym czasie, bo dnia 14 sierpnia, wydał wielki książę Mikołaj Mikołajewicz jako naczelny wódz armii rosyjskiej słynną odezwę do narodu polskiego. W odezwie tej, świetnie napisanej, choć tylko przez wodza armii wydanej, czytaliśmy:

„Polacy! Wybiła godzina, w której marzenie święte ojców waszych i dziadów może się urzeczywistnić. Półtora wieku temu żywe ciało Polski poszarpane zostało na kawałki, lecz dusza Jej nie umarła. Żyje ona nadzieją, że nadejdzie godzina zmartwychwstania narodu polskiego i jego pogodzenia się braterskiego z Wielką Rosją. Wojska rosyjskie niosą wam błogą wieść tego pogodzenia. Niech znikną granice, które rozdzieliły na kawałki naród Polski. Niech złączy się on w jedną całość pod berłem Cesarza Rosyjskiego! Pod berłem tym odrodzi się Polska, wolna pod względem swej wiary, języka i samorządu. Jednego oczekuje Rosja od Was: takiegoż poszanowania dla praw tych narodowości, z którymi złączyła was historia. Z sercem otwartym i braterską dłonią idzie do Was na spotkanie Wielka Rosja. Wierzy ona iż nie zardzewiał miecz, który rozgromił wroga pod Grunwaldem".

Piękniej zaboru całej Polski pod rządy carskie nie można chyba było zapowiedzieć.

Józek
Posty: 81
Rejestracja: 27 mar 2020, 06:58

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Józek » 14 sty 2024, 17:13

Nie uwierzyłbym w tak niszczycielską moc karabinu Werndla i amunicji do niego (bo dum dum to zasadniczo cóś trochę innego) gdybym nie zobaczył:
https://www.youtube.com/watch?v=-_8eV8RvqBY&t=13s
współczesne strzelanie z tej broni do bloku żelu balistycznego, potem wydobycie z niego odkształconego pocisku.

Reluton
Posty: 10
Rejestracja: 10 kwie 2023, 19:11

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Reluton » 14 sty 2024, 19:57

Jeden z oficerów LP podczas walk pod Łowczówkiem również został ciężko ranny. Na podstawie obrażeń stwierdzono, że został postrzelony kulą dum-dum. Kiedy trafił na stół operacyjny, okazało się że kula trafiła w sprzączkę i pociągnęła ją za sobą ( z wszystkimi tego konsekwencjami – tj. średnicą rany) M.in. w taki sposób powstawały mity o używaniu przez przeciwnika kul dum-dum czy tzw. „ekrazytówek”. Żołnierze tłumaczyli ciężkie rany swoich towarzyszy „na chłopski rozum”.

Co do pamiętnika Daszyńskiego. Daszyński był politykiem i o wojskowości -a zwłaszcza technikaliach z nią związanych- wiedział tyle co ja o układach baletowych…

- Miesza więc „pociski eksplodujące” (czyli m.in. tzw. „ekrazytówki”) z pociskami „z obciętymi końcami” (czyli grzybkującymi)
- twierdzi, że w LP w Karpatach (Durskiego i Zagórskiego) nie używano Werdli. Nie jest to zgodne z prawdą. Rosjanie po bitwie pod Mołodkowem na krótko oskarżyli LP o używanie kul dum-dum. Po przesłuchaniu jeńców i oględzinach licznego XIX-wiecznego szmelcu zmienili zdanie.
- co do noty z 2 października – ponownie myli pociski grzybkujące z „eksplodującymi”. Tych ostatnich wojska Monarchii Austro-Węgierskiej używały w niewielkiej ilości w amunicji specjalistycznej (do wstrzeliwania się na większych dystansach). Rosjanie ich nie używali (zacofany przemysł).

Kule rosyjskich „berdanek” używanych przez Opłoczenie powodowały równie makabryczne obrażenia. Zresztą żołnierze LP w 1915 r. poczuli to na własnej skórze…

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Trotta » 15 sty 2024, 08:11

Hmm, cóż rzec - o jeden przypis za daleko ;) W książeczce niepotrzebnie znalazło się określenie pocisków dum-dum jako amunicji eksplodującej, zamiast deformującej. Żeby było śmieszniej, przypis pojawił się dopiero po jakimś czasie, w ramach szlifowania. Czasem najwyraźniej lepszy towar nieoszlifowany :D

Dum-dum pojawia się w relacji, co nie znaczy, że pojawił się w rzeczywistości. Może to i berdanka była, bo gdzieś w pobliżu grasowały oddziały opołczenia, chociaż zdaje się nie było potwierdzenia wprost, że znalazły się naprzeciwko legionistów. Cóż, jedna z wielu legend Łowczówka, budząca podejrzenia, a nie tak prosta do obalenia. Podobnie jak relacje o okrzykach "strzelcy syberyjscy się nie poddają" (najprawdopodobniej - poddać się nie mogli, bo ich tam nie było...) czy polskich kolędach, wyśpiewywanych z rosyjskich okopów (dokumenty wskazują, że w szeregach carskich pułków były naprawdę nieliczne przypadki żołnierzy, mogących być Polakami, tym trudniej byłoby zgromadzić mały chórek do śpiewania kolęd; z drugiej strony Ścibor-Rylski zapamiętał okrzyki po polsku wśród atakujących przeciwników...).
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

KG
Posty: 763
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: KG » 16 sty 2024, 17:08

Z dużą przyjemnością przeczytałem tak bardzo rzeczowy artykuł.
Dzięki za przejrzyste usystematyzowanie w pierwszych akapitach różnych spraw formalnych.
No i za szersze tło, bo z niektórych dotychczasowych publikacji można było wyciągnąć wniosek, że w bitwie Legiony wspomagane były na swym lewym skrzydle przez 4., a na prawym przez 3. armię austro-węgierską, które, gdyby dzielniej stawały, to ho, ho! (wiem, przesadzam).
Za różne szczegóły z tych heroicznych i bardzo krwawych zmagań legionistów.
Za dobre „umocowanie topograficzne”.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Trotta » 17 sty 2024, 15:08

Dzięki za dobre słowo. Usystematyzowanie byłoby bardziej wartościowe, gdyby dało się uniknąć powtarzania w kółko tych samych fraz (gdyby autor nie "pozostał przy użytych wcześniej sformułowaniach" ;) )

Ale przy okazji chciałem jeszcze ad dumdumem*. Tym razem cytat z dziennika pewnego korpusu z marca 1915:
Dia Anordnung des AOK., dass „U” Munition Aufklärungsabteilungen und Patrouillen nicht mitzugeben ist.
Trochę brzmi na potwierdzenie, że wcześniej te paskudztwa żołnierzom jednak wydawano.

-----
*dla łamiących sobie głowę nad zagadnieniem: "for" czy "forów" zaznaczam, że prawidłowo byłoby "ad dum-dum", ale w powyższej wersji brzmi lepiej ;)
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

argo
Posty: 21
Rejestracja: 03 cze 2018, 17:27

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: argo » 17 sty 2024, 18:36

W kwesti owej amunicji dum dum ...... pod Łowczowkiem legionisci juz byli z tego co sie orientuje wyposazeni raczej przyzwoicie wiec werndl odpada, aczkolwiek pocisk ołowiany bez płaszcza to samoistne dum dum bo przy uderzeniu odksztalca sie bardzo silnie oddajac wiekszosc energii celowi a takze fragmentujac ...ale dobra ale dajmy spokoj antykom ......Austriacy uzywali amunicji wybuchajacej to jest wiecej niz pewne sam kilka razy natknalem sie na destrukty takich pociskow , ale była to amunicja znacznikowa , czyli pokazujaca gdzie uderzyl pocisk słuzaca do korekcji ognia i wiekszy sens miala w broni maszynowej . choc nie wykluczam uzycia w zwykłym karabinie - w koncu to ten sam nabój...., wiec jesli ktos takim pociskiem oberwał, a szczegolnie w głowe badz korpus to.............. raczej nie bylo co ratowac ....i wreszcie trzeci przypadek z tym ze bardziej rozpowszechniony wsrod carskich ...odwracanie pociskow w nabojach, celnosci to nie mialo duzej bo zostawala zaburzona balistyka zewnetrzna takiego pocisku, ale na dystansach walki bezpośredniej czy w okopach czy walkach patroli moc obalakaca takiego pocisku byla kolosalna, pocisk oderzajac tepa i pozbawiona płaszcza stroną w cel oddawał mu praktycznie cała energie oraz sie rozpadał masakrujac organy wewnetrzne ...byc moze ten wynalazek się kryje pod nieco przereklamowana nazwa dum dum, aczkolwiek byla to oddolna inicjatya samych żołnierzy

Józek
Posty: 81
Rejestracja: 27 mar 2020, 06:58

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Józek » 17 sty 2024, 22:28

Parę postów wyżej dałem link do filmiku ze strzelania z karabinu Werndla do bloku żelu balistycznego, tu z tego samego kanału na yt podobne doświadczenie z Mannlicherem
https://www.youtube.com/watch?v=XXAQOq-ScNA
Jest zwykły strzał ale też to o czym pisze argo - czyli strzelanie z odwróconym pociskiem - oraz strzelanie pociskiem z naciętym czubkiem, to ostatnie najgorsze chyba.

O tych wybuchających pociskach znacznikowych trochę piszą w różnych miejscach, są nawet wspominane w polskiej prasie fachowej (Przegląd piechoty z 1929 r.) czy wspomnieniach (?) jakiegoś Mamontowa, ruskiego oficera, wydanych w 1916 r. (tam oczywiście nazywane dum-dum, ponoć znalezione przy jeńcach wziętych pod Biłgorajem i Zamościem), jakieś czeskie i słowackie strony. Przeznaczone do km, ponoć wzór 1910 i udoskonalone jako wzór 1912. A zdaje się niezależnie od tego były też jakieś pociski defragmentujące się.

Jeszcze dla kontekstu wspomniana przez Daszyńskiego odezwa w. księcia Mikołaja (za publikacją Dokumenty NKN, z 1917 r.):
W okręgu naszej akcyi wojennej przeciw Austryakom stwierdzono udział galicyjskich sokolskich organizacyi polskich, przy czem stwierdzono używanie przez nie kul wybuchowych. Jeśli zwracałem się do ludności zakordonowej polskiej ze słowami miłości braterskiej armii rosyjskiej, byłem przekonany o lojalności wzajemnych stosunków. Nie przypuszczam ani na chwilę, aby ludność polska mogła liczyć na wspaniałomyślność Wielkiej Rosyi biorąc udział faktyczny we wrogiej nam akcyi i przy tem w formie tak niegodnej jak używanie kul wybuchowych z obciętymi końcami. Wierzę głęboko, iż zauważony fakt jest przykrą przypadkowością. W interesie całej ludności zakordonowej polskiej uprzedzam, iż rozkazałem Najwyżej powierzonym mi wojskom nie uważać organizacyi sokolskich i tym podobnych za stronę walczącą i z członkami tychże, wziętymi do niewoli, postępować z całą surowością praw czasu wojennego.

Reluton
Posty: 10
Rejestracja: 10 kwie 2023, 19:11

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Reluton » 21 sty 2024, 21:41

Ciało ludzkie nie składa się z żelu balistycznego. Są tam mięśnie, organy, kości itp. Kości jest całkiem sporo (np. żeber). Jeśli zwykły pocisk w nie uderzy i skruszy to ich fragmenty robią podobną sieczkę. Dodatkowo (jak zaznaczono wyżej) żołnierze nosili na sobie sporo żelastwa. Interpretacja ciężkich postrzałów była zbiorcza : dum-dum lub „ekrazytówki” choć tych ostatnich Rosjanie nie używali. Zresztą historia zna ponure przykłady gdzie w wyniku urojonego oskarżenia o używania amunicji zabronionej przez konwencję rozstrzeliwano całe oddziały jeńców…

To co pisze argo jest zgodne z prawdą. Amunicja z odwróconymi pociskami odkrywana jest na pobojowiskach (wszystkich trzech zaborców). W znikomej ilości występuje również amunicja z obciętymi końcami. Odkrywane są również rosyjskie pociski zgrzybkowane w tylnej części sugerujące, że wystrzelono je odwrócone o 180 stopni.

Tu chodzi bardziej o skalę ich używania a co za tym idzie prawdopodobieństwo postrzału tego typu pociskami ( nie każdy nabój z odwróconym pociskiem był improwizowanym pociskiem grzybkującym). W literaturze legionowej pociski dum-dum czy „ekrazytówki” latają na prawo i lewo.. na każdym kroku żołnierze LP napotykają również strzelców syberyjskich. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że jednostki te były uważane za elitarne i było to w dobrym tonie. W rzeczywistości w całej 3-letniej epopei brygady LP otarły się o nich zaledwie parę razy. Zakładam, że z tymi nieszczęsnymi pociskami było podobnie. Być może stwierdzenie, że w 99% jest to mitologia jest zawyżone ale jak czytam we wspomnieniach o ostrzale maszynowym z tego typu amunicji to nie do końca rozumiem jak automatyka tej broni miała by działać przy ręcznie rozcalanych nabojach. W zwykłych kb też musiało to stwarzać problemy.

Daszyńskiemu należą się przeprosiny. W początkach 1915 roku na pozycję rosyjskie zrzucane były ulotki potępiające rzekome użycie przez Rosjan kul ekrazytowych. Żołnierze, u których znaleziono by takie kule mieli być rozstrzeliwani na miejscu (bez sadu) wraz z ich oficerami. Skoro ówczesne a-w „szyszkowniki” nie ogarniały czym dysponuje przeciwnik a czego używa własne wojsko to trudno mieć pretensje do cywila, który jedynie to powtarza…
Tak jak pisał argo ekrazytówki były używane przez wojska a-w w broni maszynowej. Ktoś nawet kiedyś znalazł resztki taśmy wypełnionej tego typu amunicją. Takie potwierdzenie „archeo” choć wg wspomnianej „entelegentnej” ulotki wojska a-w nie używały tego typu amunicji.

Oczywiście na tle całego artykułu (bardzo dobrego) Troty to bzdura. Może ktoś kiedyś ogarnie całą epopeję legionową od nowa bo mitologii „ku pokrzepieniu serc” tam co niemiara (setki jeńców na papierze (który z natury przyjmie wszystko) itp.).

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1463
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: T. Woźny - Łowczówek 1914 (Największe bitwy Legionów Polskich 1914-1916)

Post autor: Trotta » 22 sty 2024, 09:24

Reluton pisze:
21 sty 2024, 21:41
Może ktoś kiedyś ogarnie całą epopeję legionową od nowa bo mitologii „ku pokrzepieniu serc” tam co niemiara (setki jeńców na papierze (który z natury przyjmie wszystko) itp.).
Dużo pracy by było... Sam Łowczówek okazał się wymagać sięgnięcia do papierów kilku przynajmniej związków taktycznych armii austro-węgierskiej, tak się tam kotłowało, a do iluś kolejnych sięgnąć nie pozwolił czas.

Z jeńcami - przy Łowczówku trudno rzec, relacje legionowe w tym zakresie wydają się w miarę wiarygodne. Bodaj w dzienniku 30. ID podano mniej więcej podobną liczbę jeńców, wziętych przez grupę legionową - a nie wygląda, by tam bezkrytycznie przepisano każdy meldunek czy kupowano każdą ściemę (dziennik zawiera lekki przytyk do legionistów za popadanie w nieład podczas ostatniego odwrotu, nie mam dostatecznych podstaw do oceny, czy to oddawało sytuację dokładnie, czy też może było określeniem dyplomatycznym...).
Wygląda na to, że większość rosyjskich żołnierzy dostała się do niewoli w czasie legionowego kontrataku 22 grudnia. To też wypada w miarę wiarygodnie. Carskie oddziały musiały być wymęczone przeprawą przez Białą i walką z LIR.18. Ten ostatni, choć stojący wobec znacznej przewagi przeciwnika, zapewne przynajmniej do czasu bił się nieźle. Rosyjski pułk benderski pisze w końcu o problemach z natarciem. Niestety, relacji strony austriackiej nie ma... Potem zwycięscy caracy rozleźli się po terenie. Dopiero organizowali obronę, możliwe, że rozważali pościg/kontynuację natarcia, nie wiedzieli, kogo mają przed sobą, teren nie był przejrzysty, ściemniało się. Legioniści z momentem kontrataku trafili chyba idealnie, choć przypadkiem.
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 109 gości