Miałem się nie pastwić...
Na pocieszenie po tych hechtgrauowych sortach - w odcinku, mającym przedstawiać rok 1914, sierpień, austro-węgierski żołnierz jest już na szaro (dokładnie nie pamiętam, ale niebieskiego w tym nic), bączek i guziki się nie błyszczą, bo pomalowane maskująco. Piłsudski (Marcin Bosak!!!!) ogolony, niebrodaty - eksperci albo nawet na Legionach się nie znają, albo uznali, że jak pokażą zgodnie z prawdą Ziuka z brodą, to widz nie pozna. Oficer na lotnisku w roku 1917 z bączkiem FJI. Motłoch w 1918 depcze portret Franciszka Józefa, bo Karola widz też by poznać nie umiał. Poruczniko/kapitan (jak dla mnie bardziej plutonowy w ogóle, gwiazdki chyba kościane...) na czapce nie ma bączka. Herezja. Scena ze wspinającym się starym Biernackim - fotoreporterem podpisana "Caporetto, Włochy, 28 listopada..." i ma przedstawiać okolice frontu. Który wówczas był sto kilometrów dalej, nad Piavą. Znowu, jak przy Piłsudsaku, zastanawiam się - to wtopa czy próba mrugnięcia do bardziej ogarniętego widza? W Galicji nagle chodzą "na pieszo", a hejnał musi grać na tyle często, by było wiadomo, że te lubelskie ulice to Kraków

Od maszerowania po wojskowemu i wyglądania są tylko Legiony. Austriacy nie maszerują, nie wyglądają, są w zasadzie od umierania w szpitalach. Złośliwie powiedziałbym, że coś w tym w sumie jest.
Żeby się nie znęcać za bardzo... Oprócz Lublina Kraków grany jest też czasem przez Kraków. Lublin pojawił się pewnie dlatego, że były już gotowe dekoracje do innego serialu

W scenie "Caporetto" pojawiają się berdorfery - to wręcz hiperpoprawność. W ogóle ta scena (obrazek właściwie), gdy "front" zamarkowany jest rozbłyskami w dolinie jest moim zdaniem dosyć udana jak na serial, wcale nie mający zacięcia batalistycznego. W pierwszym odcinku pada stwierdzenie, że "żegnają jakiegoś generała" - coś tam o BoehmErmollim dotarło do uszu konsultantów.
Że syci, bogaci, jedzą i palą...Cóż, idąc do szpitala nie spodziewamy się raczej, że będzie jak w Leśnej Górze z jakiegoś tam tasiemca - tak więc i tu wypada brać poprawkę.
Tiperrary - no dziewczyny w MTV podłapały widocznie, albo ktoś im na stacjonarkę filmik przysłał... Różne rzeczy mogłyby zaśpiewać, ale widać po frojdowsku pomysłodawcy musieli podkreślić światowość - wyszła małpiość, papugowatość i murzyńskość (w rozumieniu bon motu byłego polityka)