Pomniki w Wadowicach

Cmentarze I wojny światowej
KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Pomniki w Wadowicach

Post autor: KG » 01 wrz 2020, 23:00

Cmentarz wojenny w Wadowicach przy ulicy Wojska Polskiego jest jednym z największych w południowej Polsce i jednocześnie należy do najbardziej przekształconych.
W literaturze dotyczącej lat I wojny światowej określa się go jako nr 473 lub 473A, by odróżnić od cmentarza 473B, czyli miejsca pochówku żołnierzy wyznania mojżeszowego na wadowickim kirkucie. Nekropolia powstała, a właściwie została rozbudowana, w strefie za frontem (Hinterland), a grzebano na niej zmarłych w wadowickich szpitalach rannych i chorych, w tym wielu jeńców z tamtejszych obozów. Nie zalicza się on do tzw. cmentarzy zachodniogalicyjskich (nr 1-400).
Nie znalazłem jakiegokolwiek dokumentu pierwszowojennej proweniencji z numeracją powyżej 400. Wszystko przemawia więc za tym, że powstała ona w okresie międzywojennym, gdy Wojskowym Urzędem Opieki nad Grobami Wojennymi kierował były austro-węgierski oficer, energiczny biurokrata, major Aleksander Seeliger.

Pogrzebano w Wadowicach żołnierzy XIX wiecznej armii austriackiej, korpusu marszałka Paskiewicza, żołnierzy armii austro-węgierskiej z czasów przed I wojną światową i przede wszystkich z okresu tej wojny (w tym kilku Legionistów), nielicznych żołnierzy niemieckich, dużą liczbę jeńców z armii rosyjskiej i niewielką z armii włoskiej z tej samej wojny, a potem ofiary kolejnych konfliktów – żołnierzy armii polskiej, jeńców rosyjskich i litewskich, internowanych ukraińskich, cywilne ofiary z Września, żołnierzy niemieckich i Armii Czerwonej, którzy stracili życie w II wojnie światowej. W związku z tak burzliwą historią cmentarz przebudowywano, powiększano, ale też pomniejszano.
Akcja komasacyjna pod koniec lat 30. ub. wieku, wynikająca z nieuregulowanych stosunków własnościowych, pochówki drugowojenne, a w końcu dewastacyjna reorganizacja cmentarza w 1967 roku spowodowały, że w zasadzie nie ma nagrobków czy pomników, o których można z pewnością powiedzieć, że stoją na swoim pierwotnym miejscu. Cmentarz stał się też swego rodzaju składnicą chaotycznie rozmieszczonych pomników lub ich pozostałości. Haniebnym śladem przeszłości są też macewy zabrane z cmentarza żydowskiego i przerobione na nagrobki żołnierzy radzieckich.
Miejmy więc nadzieję, że prace trwające od pewnego prace doprowadzą wreszcie do uporządkowania zdewastowanego terenu.
https://images90.fotosik.pl/414/f48aaaa684b2046cmed.jpg
https://images92.fotosik.pl/414/d78cc3eef407a252med.jpg
https://images91.fotosik.pl/413/be52d5fc11e51157med.jpg

Nie o tych pomnikach jest jednak ten post, a co do dziejów samego cmentarza odsyłam do dostępnego w internecie artykułu historyka związanego z Wadowicami:
Michał Siwiec-Cielebon, Zostanie po nich ziemi kopczyk...? Groby wojenne z I wojny światowej na ziemi wadowickiej – przegląd problematyki, Wadoviana 2008.
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Wad ... 87-113.pdf
Zająć się zamierzam dwoma monumentami, które nie powstały, chociaż naprawdę niewiele brakowało...

16 października 1916 roku Militärstationskommando w Wadowicach skierowało pismo do swojej jednostki zwierzchniej, czyli Militärkommando Krakau, wraz z którym przesłano projekt hali pamięci (Gedenkhalle) i ogrodzenia cmentarza w Wadowicach. Informowano, że na cmentarzu pochowano dotychczas około 1700 żołnierzy własnych i państw obcych. Postulowano, by prace rozpocząć możliwie szybko, żeby wszystko zbudować jeszcze przed końcem wojny, dopóki można korzystać z bezpłatnej pracy jeńców. Przewidywano wydanie około 8000 koron, a komenda miała nadzieję zebrać we własnym zakresie dodatkowe 1000 koron.
Autorem projektu był jednoroczny ochotnik starszy szeregowy Ferdinand Liebling z wadowickiego wojskowego szefostwa budowlanego (Militärbauleitung). Kolejne zachowane dokumenty stanowiły zapewne załączniki do pisma, a miało ich być 6.
Dwa z nich to rysunki podpisane przez Ferdynanda Lieblinga wykonane kilka miesięcy wcześniej - w czerwcu 1916 roku.
https://images91.fotosik.pl/413/41ab7eea1758b902med.jpg
https://images91.fotosik.pl/413/ea460c173bafd180med.jpg
(Archiwum Narodowe w Krakowie, zbiór GW)
Nie do końca jest jasne, czy są to dwie zbliżone koncepcje, czy błąd rysunkowy architekta, gdyż na rysunku perspektywicznym widać, iż ściana boczna miała być dość szeroka, a budynek proporcjami zbliżony do kaplicy, co nawiązuje do idei Gedenkhalle. Natomiast na drugim budowla ma charakter wąskiego przejścia z jednej do drugiej części cmentarza.
Z pozostałej dokumentacji wynika jednak, że zamiarem Lieblinga było wybudowanie budowli wąskiej, o wymiarach betonowej posadzki wewnętrznej 7,5 x 1,3 m.
W kolejnym dokumencie opatrzonym tylko datą roczną (Jahr 1916), zawarta jest informacja o stanie cmentarza i założeniach budowy pomnika.
Cmentarz miał się składać z trzech części – starej (używanej do czasów wojny), wojennej oraz terenu przewidzianego pod przyszłe pochówki. Dotychczasowe, niesymetryczne w stosunku do cmentarza dojście od szosy Wadowice – Zator miało pozostać bez zmian.
Halę pamięci planowano wybudować na skrzyżowaniu drogi dojściowej z projektowaną aleją wzdłuż istniejących już grobów wojennych.

Usytuowanie dość dziwne, gdyż po powiększeniu cmentarza o część zaznaczoną na szkicu jako jeszcze nie zajęta, pomnik-brama znalazłby się w centralnej jego części.
Zastanawiające jest też stwierdzenie, że byłoby to właściwe wejście na teren grobów bohaterów. Czy oznaczało, że na planowanym nowym obszarze cmentarza zamierzano grzebać wyłącznie zmarłych jeńców?
Szkic sytuacyjny pokazuje nie tylko położenie pomnika-bramy i muru, ale zawiera także podstawowe wymiary cmentarza - 157 m od zachodu (front), 76,60 m od północy oraz 95,50 m od południa. Wymiar 205 m od strony linii kolejowej (wschodniej) jest błędny – zapewne chodzi o odległość 105 m od narożnika północno-wschodniego do ścieżki na linii wschód-zachód.
https://images91.fotosik.pl/413/552c334e07320967med.jpg
Zaznaczono też ogólną kolejność pochówków – pole południowo-wschodnie – stary cmentarz garnizonowy, pole południowe – mogiły z roku 1914, pole północno-wschodnie i północne - pochówki z roku 1915-1916, natomiast dwa pola zachodnie jeszcze nie były zajęte przez groby.
Pomnik planowano więc na skraju istniejących pól grobowych według stanu z lata 1916 roku. Zachowany w ANK plan komasacyjny z 1938 roku wskazuje, że miejsce, w którym miała być Gedenkhalle, znajdowało się przed obecnym wejściem na cmentarz.

Z opisu technicznego budowli wynika, że fundamenty, cokół i kolumny zamierzano wykonać z betonu z użyciem cementu portlandzkiego, a ściany z pustaków cementowych o wymiarach 30x30x20. Mury miały wieńczyć belki o grubości 30 cm i tympanon. Belki konstrukcyjne, płytę i inne elementy pokrycia planowano wykonać z betonu zbrojonego, a pokrycie dachowe z gładkiej dachówki cementowej ułożonej na łatach, natomiast schody i posadzkę - z betonu, a wykończenia z użyciem tynku cementowego. Przewidywano też dwie tablice pamiątkowe (1,5 x 0,7 m) ze sztucznego kamienia. Wszystkim widocznym wewnętrznym i zewnętrznym powierzchniom miała być za pomocą młotkowania nadana faktura piaskowca.
Ogrodzenie frontowe (od strony szosy) - murowane, masywne, z prześwitami (określanymi jako pergole), a z pozostałych stron – żywopłot.
Fundament i samo ogrodzenie planowano zbudować z użyciem betonu (cement portlandzki), okładając kamieniem elementy widoczne od strony dojścia. Z wtrącenia w tekście - „ev. Skawasteine” - należy się domyślać, że rzecznym. Belki przekrywające prześwity miały być wykonane na miejscu z betonu zbrojonego. Mur zamierzano obsadzić dzikim winem, a dwie aleje – brzozami i topolami, natomiast przy pomniku miały rosnąć rośliny ozdobne.
Zakładano, że wszystkie roboty zostaną wykonane przez jeńców, a koszty wyniosą wspomniane 8000 koron, w tym hala 1800 koron i ogrodzenie frontowe – 6200 koron. Dodatkowe 1000 koron miały być przeznaczone na roślinność.
Materiał uzupełniały czterostronicowe wyliczenia statyczne i szczegółowy kosztorys.
  • Czy był to koszt wysoki, można wnioskować z poniższych przykładów.
    W tym czasie (maj 1916) specjalna cena cementu dla budowy cmentarzy wynosiła 3,40 korony za worek 100 kg (worki były zwrotne i kosztowały dodatkowo 1,5 korony za sztukę). Prawdopodobnym dostawcą byłaby fabryka cementu portlandzkiego w Szczakowej albo „Górka” Towarzystwo Akcyjne Fabryki Cementu w Sierszy, pod zarządem wojskowym kierowanym przez Oblt. Witolda Kadena (z tych krakowskich Kadenów)
    https://commons.wikimedia.org/wiki/File ... -1914).jpg

    W tymże roku pamiątkową plakietę projektu Franza Mazury wraz z etui sprzedawano po 8 koron, a „kappen” po 80 halerzy, podczas gdy kartkę pocztową z reprodukcję obrazu Wojciecha Kossaka przedstawiającego gen. Brandnera von Wolfszahn przy wiatraku w Sobieszczanach (i autora w kąciku) – za 10 halerzy.
    https://images91.fotosik.pl/413/99905a3c8370ee86med.jpg
    Czyli powyższy zestaw kosztowałby równowartość około 260 kg cementu.
    (uwaga: w żadnym wypadku nie jest to oferta sprzedaży lub wymiany na cement)

    Gdy budowano cmentarz Wirchne w Gładyszowie, wynajmowano do transportu materiałów zaprzęgi od miejscowych gospodarzy, a transport tam to zadanie niełatwe również dzisiaj. Z dokumentów wynika, że do 10 sierpnia 1916 roku obowiązywała cena 9 koron za dniówkę, a po tej dacie 20 koron za dniówkę zaprzęgu dwukonnego i 3 korony dla woźnicy. W związku z tym, że furmanki były małe (ćwierć kubika piasku), płacono w praktyce 16 koron za dniówkę, włączając w to wynagrodzenie furmana.

    Gdy w czerwcu 1916 roku z wizytą przyjechał GM. Eduard Hentke von Hesshart z Ministerstwa Wojny, niezbyt wystawny obiad dla 6 osób w Hotelu Soldingera w Tarnowie kosztował 95 koron i 52 halerze, w tym po 2 korony dla każdego z 4 fiakrów.

    Prosta metalowa trumna, nadająca się do transportu zwłok, to był wydatek około 200 koron, zapewne przy podwyższonym wówczas popycie.
Krakowska komenda w piśmie z 22 października 1916 roku z zadowoleniem przyjęła zamiar rozbudowy cmentarza w Wadowicach, który już „pomieścił dużą liczbę żołnierzy poległych za ojczyznę” i, jak można się domyślać, były wobec niego dalsze tego rodzaju plany.
Przedstawiony projekt Ferdynanda Lieblinga co do zasady zaakceptowano, wyznaczając bardzo krótki termin – 28 lub najpóźniej 30 października - na przedłożenie planów wykonawczych i jednocześnie podano kilka szczegółowych zastrzeżeń.
Jeśli zamierzeniem architekta było stworzenie sprzyjającego refleksji wąskiego przejścia, to zamysł ten nie zyskał akceptacji. Zalecono wykonanie dookolnej ścieżki lub małego placu, żeby budowlę stojącą na głównej drodze można było obejść, gdyż w przeciwnym razie schody stanowiłyby istotną przeszkodę w poruszaniu się po cmentarzu. Na wszelki wypadek podest o szerokości 1,35 m miał być poszerzony poprzez pominięcie jednej wysokości schodu lub ewentualne wysunięcie pierwszego stopnia przed lico cokołu. Co do widocznych powierzchni ścian zasugerowano, by w ramach przewidywanych kosztów rozważyć wykonanie ich w technice sztucznego kamienia z młotkowaniem powierzchni.

Mniej wątpliwości wzbudziło ogrodzenie. Zwrócono jedynie uwagę, że żywopłot, wyznaczający krótsze boki ogrodzenia i dłuższy bok od strony linii kolejowej, w pierwszych latach nie stworzy wystarczającej przeszkody dla bydła, a w dodatku nie będzie dobrze wyglądał w sąsiedztwie muru. Jednakże ze względu na to, że budowa muru wokół całego cmentarza byłaby zbyt kosztowna, polecono rozważenie wykonania murowanych słupków połączonych rurami gazowymi lub przęsłami drewnianego płotu.
Z pisma nie wynika, czy to drugie rozwiązanie miało być samodzielne, czy uzupełniające żywopłot. Takie zmiany wprowadzano na zachodniogalicyjskich cmentarzach powszechnie, wykonując ogrodzenia z użyciem rur gazowych 6/4 cala dostarczanych przez firmę Mannesmann i nie rezygnując przy tym z sadzenia żywopłotów, które miały w przyszłości zasłonić niezbyt estetyczne metalowe elementy.
  • Problem szkód wyrządzanych przez zwierzęta kilkakrotnie pojawia się w dokumentach Oddziału Grobów Wojennych. M.in. dowódca krakowskiej Komendy Wojskowej FML. Adam Brandner von Wolfszahn po wizytacji budowanych cmentarzy zalecił w rozkazie z 15 sierpnia 1916 (a więc kilka miesięcy przed sprawą wadowicką) montaż rur w ogrodzeniach.
    Zwracał na to również uwagę bawarski rzeźbiarz prof. Bernhard Bleeker w artykule Zur Umwehrungsfrage der Heldenfriedhöfe im Bezirk Przemysl (Galizien), opublikowanym w "Krieger-Ehrungen", Nr. 3 z roku 1917. Jak pisał, „w Galicji nie jest rzadkie”, iż pasące się konie, krowy i świnie niszczą cmentarze.
    (Więcej w wątku: Lew z Żurawicy, czyli Bernhard Bleeker w Galicji,
    viewtopic.php?f=49&t=118&p=787&hilit=lew#p787 )
Gedenkhalle i ogrodzenie nie zostały wybudowane, a zachowana w archiwum korespondencja w tej sprawie kończy się prawdopodobnie na wspomnianej wyżej odpowiedzi z 22 października 1916.

Stan cmentarza na początku lat 20. opisany jest w piśmie, jakie wpłynęło do Wojskowego Urzędu Opieki nad Grobami Wojennymi w Krakowie 4 lipca 1921 roku, a skierowanego także do Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie – Sekcja Wyznań Niekatolickich i Opieki nad Grobami Wojennymi oraz do Kurii Biskupiej Wojska Polskiego w Warszawie.
Pewien duchowny dzieli się wrażeniami po wizytacji duszpasterskiej w Dowództwie O.G. Kraków, pisząc m.in.: „w Wadowicach ogromny, mieszczący kilkanaście tysięcy mogił [liczba jednak przesadzona- dop. KG] cmentarz wojskowy nie ogrodzony, na grobach od czasów przyjęcia go przez władze polskie nie ma krzyżów, tylko znów delikatne słupki [jak w Cieszynie – dop. KG], które każde dziecko z łatwością wyrwać może”. Pod pismem dopisano w WUOnGW , że należy wydać zarządzenia, a w szczególności co do ogrodzenia cmentarzy drutem kolczastym.
Z akt wiadomo też, że wiosną 1921 roku wpłynęła z Wadowic prośba o zakup 760 krzyży nagrobnych. Nie wiem, czy i ile ich wówczas dostarczono. Na cmentarzu zachowało się trochę krzyży, które według mnie wytwarzano w okresie międzywojennym.
https://images90.fotosik.pl/414/3384d3f915843983med.jpg
Są też wcześniejsze, projektu Jana Szczepkowskiego, być może z krakowskich zapasów.
https://images92.fotosik.pl/414/46ea94e616e66f05med.jpg
W czerwcu 1916 roku, gdy Ferdynand Liebling rysował projekt Gedenkhalle, grzebano żołnierzy w szeregu grobów bezpośrednio za planowanym pomnikiem (numery około 1100) i rząd ten wypełnił się mniej więcej w czasie rozpatrywania sprawy w Krakowie.
Jesienią 1918 roku liczba grobów przekroczyła 2000 (m.in. ofiary influenzy hiszpańskiej), a ostatnim pochowanym w tym roku był chyba jeniec włoski Valentino Tonolli (grób 2103, 27.12.1918), urodzony w Weronie w 1896 roku, ekshumowany później wraz z innymi Włochami na ukończony w roku 1930 cmentarz zbiorczy na warszawskich Bielanach.
https://images90.fotosik.pl/414/9b44eeb29d5e9393med.jpg
https://images91.fotosik.pl/413/ec61c944bf891c7dmed.jpg
A wkrótce zaczęto grzebać ofiary kolejnego konfliktu.
  • Nie była to jedyna ekshumacja z wadowickich grobów wojennych przed totalną zawieruchą pod koniec lat trzydziestych.
    W archiwalnej ewidencji znajdują się też dwaj żołnierze opisani przez polską już administrację jako „Legionarz čechosłowacki”, „czecho-słowackie legiony w armiji rosyjskiej”.
    Pierwszy z nich to Antonín Grmela urodzony w 1891 w Warszawie, drugi – Josef Müller z miejscowości Vysoke nad Jizerou, rocznik 1893. Obydwaj z wyroku sądu straceni zostali w Wadowicach 12.12.1914 i pochowani za murem cmentarza parafialnego (ANK) albo w kącie cmentarza (pod murem), w miejscu dla samobójców (przekazy czeskie).
    Zwłoki tych dwóch żołnierzy zostały ekshumowane 17.04.1923 i przewiezione do ojczyzny – pierwszego z nich do miejscowości Fryšták koło Holešova (w aktach ANK „Frystika, Holešov”), a drugiego do Pragi (na Cmentarz Olszański). Według zapisu w dokumentach ANK, obu Czechów rozstrzelano („za zdradę rozstrzelany”). Nie ma jednak wątpliwości, że zostali powieszeni na wadowickim rynku, a katem-ochotnikiem był dodatkowo opłacony czeski żołnierz, niezbyt wprawny w tym fachu, skoro musiał uwiesić się na nogach Antonína Grmeli, by skrócić jego męki.
    Opis okoliczności i dokumentację fotograficzną można znaleźć w artykule: Piotr Wyrobiec, Egzekucja na wadowickim rynku, Wadoviana nr 11 (2008)
    http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Wad ... 32-138.pdf

    Jest też sporo informacji na czeskich stronach internetowych, gdzie podkreśla się, iż byli to pierwsi powieszeni członkowie Czeskiej Drużyny (czy też w ogóle Czesi) w pierwszej wojnie światowej. W jednej z tych notatek podano, iż okoliczności śmierci i miejsce pochowania Antonína Grmeli ustalił w 1922 roku jego kuzyn Viktor Grmela, który przyjechał do Wadowic z Rio de Janeiro.
    https://www.lidovky.cz/lide/antonin-grm ... _lide_mber
    https://www.extrastory.cz/ikonicke-foto ... tove-valce
    Wspomnę w tym miejscu, że na cmentarzu wojennym w Wieliczce pochowany jest szer. Michael Gozak z Czeskiej Drużyny (tak akta ANK). Data zgonu nieco wcześniejsza niż skazańców z Wadowic – 9.12.1914. Wiadomo, że miejsce jego śmierci to Bieżanów, a więc nie zginął w walce.
    viewtopic.php?f=54&t=1467&p=5651&hilit=Gozak#p5651
    Czy został stracony – nie wiem. Jest bardzo prawdopodobne, że był jednym z tej jedenastki zwiadowców wysłanych na austro-węgierską stronę, z której dwóch stracono w Wadowicach, a dwóch przepadło bez wieści. Wołyński Czech Michal Hozák z Łucka jest jednym z wymienionych na tarnowskiej tablicy upamiętniającej członków Czeskiej Drużyny, ofiar tamtej wojny.
Po tej przydługiej dygresji - o następnym pomniku, gdyż projekt Ferdynanda Lieblinga nie był jedynym nie zrealizowanym w czasie Wielkiej Wojny na cmentarzu w Wadowicach.
30 lipca 1917 roku pięciu rosyjskich jeńców napisało do dowództwa stacji obserwacyjnej dla jeńców wojennych w Wadowicach (Kgf. Beobachtungsstation) bardzo uprzejmą prośbę w języku niemieckim.
Chcieli w godny i trwały sposób uczcić chorych i rannych jeńców zmarłych z dala od ojczyzny w obozowych zakładach sanitarnych. Powołali w tym celu komitet, który miał podjąć stosowne kroki, by otrzymać zezwolenie władz na zgromadzenie koniecznych środków pieniężnych i dalsze prowadzenie projektu. Składki zamierzano zebrać nie tylko wśród chorych, ale także wśród pozostałych uwięzionych w obozie i „tysięcy jeńców w grupach roboczych”.
Prosząc o jak najszersze wsparcie swych działań, zobowiązywali się jednocześnie do informowania władz o wszelkich swoich poczynaniach, w tym o wyniku zbiórki pieniędzy.
Pismo napisał i podpisał E. Lewin, a pozostali sygnatariusze to Andrej Malajew, Anton Lifar, Grigorij Goroschko i J.S. Żelowski (?), dla którego składanie wyrobionego autografu w łacińskim alfabecie było zapewne zwykłą praktyką.
https://images89.fotosik.pl/414/0e846529d4eb8c0fmed.jpg
(Archiwum Narodowe w Krakowie, zbiór GW)
Już następnego dnia wystąpienie jeńców zostało przesłane do Komendy Wojskowej w Krakowie „z gorącym poparciem” komendanta wadowickiego obozu ppłk. Michała Klemensiewicza, a 4 sierpnia przekazano je do Oddziału Grobów Wojennych, by jednostka ta zajęła stanowisko. Dowódca Oddziału mjr Rudolf Broch 7 sierpnia przedstawił tylko jedną uwagę - jeśli jeńcy rosyjscy chcą sami przygotować projekt, to musi to się dziać od początku pod nadzorem. W przeciwnym razie projekt może być wykonany przez jednego z artystów Oddziału.
Dalej sprawa została poddana obróbce biurokratycznej (do 12 sierpnia), przy czym z korespondencji nie wynika, by stawiano jakiekolwiek przeszkody, natomiast spełnienie warunku postawionego przez majora Brocha zakończyło się kompromisem - projektem zajął się austro-węgierski oficer z załogi obozu jenieckiego, a konkretnie z zakładów umundurowania, jednocześnie dobrze znany w krakowskim Oddziale Grobów Wojennych. Był nim Oblt. Johann Ritter von Szczepkowski.

Jak piszą Broch i Hauptmann w dziele Die westgalizischen Heldengräber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915, Jan Szczepkowski, z wykształcenia rzeźbiarz, przestał pełnić funkcję architekta w Oddziale Grobów Wojennych 1 lipca 1917 roku.
O ile pozostałych redukowanych wówczas fachowców kierowano do zadań na innych frontach (Belgrad, Gorycja), to Szczepkowski trafił do załogi obozu w Wadowicach. W dodatku faktycznie stało się to pół roku wcześniej, bo na początku stycznia 1917 roku. Wprawdzie po 1 stycznia 1917 roku pracował jeszcze nad projektami, podpisując je jako wykonane w Krakowie, ale przebywał już w Wadowicach. Jego odejście poprzedziła w grudniu 1916 roku reorganizacja i częściowe rozparcelowanie łużniańsko-ciężkowickiego Oddziału Uprzątania Pól Bitewnych nr IV, co uzasadniano opóźnieniami w pracach spowodowanymi trudnościami transportowymi. Porównując ówczesną sieć komunikacyjną okręgu IV np. z rozległym i górzystym okręgiem I można jednak dojść do wniosku, że nie był to jedyny powód zmian.
Być może sam rzeźbiarz starał się o przeniesienie do jakiejkolwiek służby w pobliżu swojej rodziny, natomiast łatwo jest wykazać, że z jego niektórymi cmentarnymi projektami obchodzono się później mało delikatnie, porzucając je w całości bądź zmieniając.

Fakty te chyba dotychczas w większości były pomijane w „literaturze cmentarnej”, podobnie jak i okoliczności, w których Jan Szczepkowski znalazł się w jednostce zajmującej się tworzeniem cmentarzy.
W 1915 roku, mając 37 lat, nie trafił do Oddziału Grobów Wojennych wyłącznie z powodu swoich kwalifikacji artystycznych, ale, podobnie jak wielu innych fachowców, wskutek stwierdzonej, nabytej na froncie niezdolności do służby liniowej.
Jak pisze Katarzyna Chrudzimska-Uhera w książce Jan Szczepkowski. Życie i twórczość (Milanówek 2008), nie rozwijając dalej tej kwestii, rzeźbiarz został „poważnie ranny, prawdopodobnie 3 maja 1915 r. w bitwie pod Kraśnikiem”.
Datę potwierdzają dokumenty w krakowskim archiwum (co oczywiście wyklucza Kraśnik, wówczas daleko na wschód od linii frontu), a także korespondencja, z którą kiedyś, dzięki uprzejmości wnuczki rzeźbiarza, miałem okazję się zapoznać. Jan Szczepkowski, pisząc 4 maja 1915 do żony, aktorki Marii Morozowicz -Szczepkowskiej, która będąc wówczas w zaawansowanej ciąży mieszkała w Krakowie, bagatelizował całe to zdarzenie, a ranny był w okolice kręgosłupa, czego skutki odczuwał do końca życia.
Może warto jeszcze dodać, że uspokajającą kartkę „o niczym” wysłał do żony także 3 maja, a więc pomiędzy krwawymi szturmami podczas majowej bitwy.
O jego zranieniu poinformowano w "Liście strat" nr 207 z 8.07.1915 – Szczepkowski Ritter von Johann, Lt., k.k.Lst.IR. Nr. 32, 3. Komp., Galizien, Skałat, verw.
Zwraca uwagę przynależność do gminy Skałat. Jan Szczepkowski urodził się w Stanisławowie, a ze Skałatu zapewne pochodził jego ojciec, Alojzy Szczepkowski, urzędnik kolejowy średniego szczebla.

Pozostaje ustalić, gdzie to zdarzenie miało miejsce.
W aktach krakowskich znaleźć można informację, że Jan Szczepkowski służył na froncie od 6.01.1915 do 3.05.1915 roku w Lst.IR.32. Najpierw uczestniczył w walkach okopowych nad Nidą, a potem w ofensywie w kierunku rzeki Białej w Galicji i 3 maja 1915 roku został ranny (Schrappnellschuss i. der Kreuzgegend).
Nowosądecki 32. pułk piechoty Landsturmu wchodził w skład 106. dywizji piechoty Landsturmu, którą dowodził FML. Ernst Kletter, za walki nad Białą podniesiony do stanu szlacheckiego z prawem używania predykatu „von Gromnik”.
Dywizja ta podczas ofensywy majowej sąsiadowała z 3. dywizją piechoty, a konkretnie pułk nowosądecki znajdował się obok 2. pułku cesarskich strzelców tyrolskich i półbatalionu z salzburskiego 59. pułku piechoty, a jednostki te wspólnie atakowały wzgórze Gródek w Lichwinie, nazwane od swego kształtu widocznego od strony Wału „Zuckerhut”, czyli „Głowa Cukru”.
2 maja w czasie wyjątkowo krwawych zmagań, które przeszły do legendy pułków tyrolskich (np. obraz przedstawiający walki o Zuckerhut znajduje się w Tiroler Kaiserjägermuseum na Bergisel w Innsbrucku), wzgórze zostało przez jednostki austro-węgierskie zdobyte i wkrótce utracone. Rosjanie wycofali się z niego w nocy z 2 na 3 maja i okopali około 900 m na północny-wschód. 3 maja oddziały austro-węgierskie kontynuowały natarcie, przesuwając się stopniowo w kierunku folwarku Kozaczyzna. Co najmniej 25 zabitych z nowosądeckiego pułku pochowano na stoku wzgórza na cmentarzu nr 185 Lichwin-Gródek (Zuckerhut), natomiast na cmentarzu nr 159 Meszna Opacka (Lichwin-Łazy), znanego głównie jako miejsce spoczynku Legionistów poległych w grudniu 1914 roku, pogrzebano 14 zidentyfikowanych żołnierzy pułku nowosądeckiego.
Tak więc Jan Szczepkowski został ranny 3 maja 1915 na terenie Lichwina, zapewne gdzieś w rejonie Gródek-Kozaczyzna. Kartkę do żony pisał dzień później w Deutschesordenverwundetenspital Nr. 3, a skądinąd wiadomo, że krzyżacki szpital znajdował się wówczas w Brzesku.

Jan Szczepkowski wyzdrowiał dość szybko, bo już na początku września był w Ciężkowicach, a więc nieco ponad 10 km od miejsca, gdzie uniknął śmierci.
https://images89.fotosik.pl/414/3bb7c20c3af92928med.jpg
Skierowano go do Oddziału Uprzątania Pól Bitewnych (Schlachtelder-Aufräumungs-Abteilung) krakowskiej Komendy Wojskowej. Było to więc jeszcze przed formalnym powołaniem w tej komendzie Oddziału Grobów Wojennych i przed datą 1.12.1915, podawaną za Brochem i Hauptmannem, jako początek „grobowniczej” aktywności artysty, gdy został komendantem oddziału w Ciężkowicach. Zanim to nastąpiło zajmował się dużo większym terenem, odwiedzając m.in. Konieczną czy rejon Lubinki-Lichwina, a więc miejsce swojej ostatniej potyczki.

https://images90.fotosik.pl/414/17310000e6520328med.jpg
Rysunek podpisany „Wadowice 12/12.1917 J. Szczepkowski” bardzo przypomina znany krzyż zbudowany w południowo-zachodniej części cmentarza wojennego na Pustkach w Łużnej, wokół którego pochowano żołnierzy rosyjskich, zrealizowany mimo przejęcia projektowania łużniańskiego cmentarza przez Dušana Jurkoviča.
https://images89.fotosik.pl/414/95351d3ec2c22346med.jpg
Podobną formę miał też monument pierwotnie przeznaczony na sąsiedni cmentarz rosyjski nr 122, przy czym Szczepkowski zdecydował się ostatecznie na większy pomnik na głównym cmentarzu.
Z kolei ledwie naszkicowana rzeźba w centralnej części wadowickiego pomnika mocno nawiązuje do reliefu głowy Chrystusa na cmentarzu nr 137 w Ciężkowicach.
https://images92.fotosik.pl/414/3c43353b4f093694med.jpg

Uzupełnieniem projektu było opisane i podpisane przez Jana Szczepkowskiego niedatowane zestawienie zwymiarowanych bloków kamiennych niezbędnych do budowy pomnika, łącznie ze szkicem pachołka ogrodzenia. Materiałem miał być, jak zaznaczył Szczepkowski, „Chrzanower Kalkstein”, a więc kamień bardzo często spotykany na zachodniogalicyjskich cmentarzach, a dostarczany wagonami z chrzanowskich kamieniołomów.
Był to więc (i nadal jest) komplet dokumentów niezbędnych do wykonania pomnika przez kamieniarzy.

Zapewne dokumentacja ta stanowiła załącznik do pisma z 2 kwietnia 1918 roku, w którym komitet powołany dla wzniesienia pomnika poległych jeńców w Wadowicach zwraca się z prośbą do dowództwa obozu o bezpłatne dostarczenie (według załączonego szkicu) kamienia. Zaznaczono, że Komenda Wojskowa w Krakowie wyraziła już zgodę na budowę monumentu, a materiał gotów jest dostarczyć kamieniołom w Chrzanowie, o ile komenda 2. armii [powinno być „4. armii”, ale może jeńcy nie chcieli się wykazywać nadmierną wiedzą] wyda stosowne zezwolenie. Pismo podpisało sześciu jeńców, w tym E.Lewin i G.Goroschko, a więc dwaj spośród tych, których nazwiska są pod dokumentem z lipca 1917 roku.
Pismo to, po przejściu przez struktury obozowe (trzy adnotacje z 6, 7 i 8 kwietnia), zostało skierowane do Krakowa.
2 maja 1918 roku krakowski Oddział Grobów Wojennych przekazuje je do kwatermistrzostwa przy dowództwie 4. armii (z kopią do komendy obozu w Wadowicach), informując, iż jeńcy obozu w Wadowicach zamierzają (w projekcie pisma skreślono – „według załączonego pisma i szkicu”) wystawić pomnik cmentarny ze swoich środków i proszą o wsparcie w postaci bezpłatnego dostarczenia kamienia z kamieniołomu w Chrzanowie, a Oddział Grobów Wojennych oczekuje w tej sytuacji na spełnienie prośby. Zaznaczono też, iż potrzeba około 100 bloków.
23 maja 1918 roku komenda 4. armii poinformowała, że ponieważ zakład wojskowy kamieniołomu w Chrzanowie jest już zamknięty, prośba jeńców z obozu jenieckiego Wadowice o przydzielenie kamienia na wzniesienie pomnika cmentarnego nie będzie spełniona.

Tak więc pomysł, któremu wszyscy dobrze życzyli, upadł, a kilka miesięcy później upadła też Monarchia.
Janowi Szczepkowskiemu w tym czasie nie udało się urlopować czy też uzyskać zwolnienia ze służby, o co się starał. W obozie został do końca wojny i uczestniczył w przejęciu władzy w Wadowicach 31 października 1918 roku. Sformował wówczas z jeńców-Polaków oddział, którego został komendantem, o czym pisze Michał Siwiec-Cielebon w artykule Powstanie garnizonu WP w Wadowicach – październik-grudzień 1918 (Wadoviana - przegląd historyczno-kulturalny, 2012), chyba nie identyfikując dzielnego oficera ze znanym rzeźbiarzem:
„Z ochotników ‑ jeńców z byłej armii rosyjskiej – zgromadzonych w obozie jeńców i szpitalu utworzona została 150‑osobowa kompania asystencyjna, która – z czasem jako 1 kompania Pułku Ziemi Wadowickiej – stała się pierwszym oddziałem załogi polskiej garnizonu Wadowice. Jej dowództwo objął porucznik Jan Szczepkowski.”
Wspomniany wcześniej kpt. Witold Kaden został wówczas dowódcą wojskowej komendy powiatowej w Chrzanowie.
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Wad ... s56-74.pdf

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 439
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: DAR » 02 wrz 2020, 23:39

Głęboko się zastanawiam nad wyrobieniem sobie pieczątki z napisem:

"Kolejny świetny tekst KG. Czyta się wyśmienicie!"

Jedyne co mnie, przed tym, powstrzymuje to fakt, że ostemplowanego ekranu laptopa i tak nie będzie widać na forum 8-) Przyszło mi do głowy następujące pytanie. Czy jest jakiś zbiorczy spis tych cmentarzy z numeracją "powyżej 400"? Czy raczej to rozrzucone źródła?
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: johan1968 » 03 wrz 2020, 15:39

DAR pisze:
02 wrz 2020, 23:39
Głęboko się zastanawiam nad wyrobieniem sobie pieczątki z napisem:

"Kolejny świetny tekst KG. Czyta się wyśmienicie!"
Brakuje mi w tym koncepcie (ŚWIETNYM !) - takich ze siedemnastu "linijek"-kropeczek na pieczątce, gdzie będziemy wpisywać swoje nicki (lub nazwiska) - celem zgodzenia się z nagłówkiem stempelka ;) !

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: johan1968 » 03 wrz 2020, 16:17

DAR pisze:
02 wrz 2020, 23:39
Przyszło mi do głowy następujące pytanie. Czy jest jakiś zbiorczy spis tych cmentarzy z numeracją "powyżej 400"? Czy raczej to rozrzucone źródła?
Coś odpowiem. A najlepiej - pokażę. Bo przeważająca część użytkowników naszego Forum to chłopy (i - mężczyźni :D ). A chłopy - to wzrokowcy.
Dla porządku - materiały archiwalne, które pokazuję - pochodzą z zasobu po KGA Krakau i WUOnGW Kraków, przechowywanego w AN Kraków, w "osławionych" teczkach GW.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 03 wrz 2020, 17:59 przez johan1968, łącznie zmieniany 1 raz.

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: johan1968 » 03 wrz 2020, 16:21

Proszę dostrzec, jak sprytnie kanceliści "nasi"_WP'1918-39 poradzili sobie z zakresem cmentarzy "dochodzących" do listy. Kreseczka, dopisek. Numeru nadawanego cmentarzowi w numeracji "kontynuacyjnej"... - a nu-nu :?

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: johan1968 » 03 wrz 2020, 16:55

Tutaj - to co jest dostępne w sprawie wykazów, które uwzględniają także cmentarze i groby z "grupy"/zespołu ponad-400, "400plus". Systematycznie i klarownie - są wykazane tylko powiaty, z przydzielonymi im przez WUOnGW blokami numerycznymi. Pełnej listy, wykazu "numer po numerze" - nie napiszę że nie ma. Jedynie - ja nie znalazłem. Na razie. A - szukałem (SZUKAŁEM !), ja, i kilkoro ludzi o ogrom wyżej stojących w "tej tematyce", i w biegłości w obrabianiu archiwaliów.
Jak znajdziemy - to niewątpliwie opublikujemy, pokażemy (no, najpierw się upijemy, ze szczęścia, i - na szczęście ;) :) )
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: johan1968 » 03 wrz 2020, 17:24

Dla zobrazowania zakresu "gmerania w ścinkach" - dwa przykłady z zakresu "zaraz ponad 400". Cmentarze z powiatu Kraków, szczegółowy wykaz lokalizacji od 401 do 407. OK. Tylko... - blok numeryczny jest przydzielony : 400-415. Taki blok nr, i tak sprytnie przydzielony-wykazany- razem z Podgórzem, włączonym już do Krakowa, ale - powiat Podgórze - pozostał, ze "stolicą"... - przeniesioną do Skawiny. No i - szukaj... wiatru polu. Bo innego, dalszego wykazu "Podgórze" gdzieś obok - a ny-ny :oops:
Odnalazłem trzy na teraz, praktycznie "pewne" lokalizacje z tego obszaru - na prawym brzegu Wisły. Ale "sparowania" z numerem..., no, brak. Wskazówek, co "wypełnia" pozostałe numery - brak. Następny w blokach numerycznych powiat - Myślenice - ilość rozpoznanych lokalizacji - zgodna (prawie) z ilością numerów przydzielonych na wykazie. Wskazówki co do tego który "numer" sparować z którą lokalizacją - na lekarstwo.
No i tak... do usr... śmierci, lub wsparcia z jakiegoś innego zasobu, lub - od jakichś innych dobrych ludzi - "wiedzących".
Oczywiście, dla "lepszej jasności" - na terenie powiatów Myślenice, "stare"Podgórze, miasta Podgórze-wcielonego do Krakowa, oraz Krakowa-lewoWisło-brzeżnego - występują równolegle cmentarze z "ZachGal400setki" :) .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: johan1968 » 03 wrz 2020, 17:32

DAR pisze:
02 wrz 2020, 23:39
Przyszło mi do głowy następujące pytanie. Czy jest jakiś zbiorczy spis tych cmentarzy z numeracją "powyżej 400"? Czy raczej to rozrzucone źródła?
Z osobą taką jak DAR - z łatwością się podzielę takim "spisem" - roboczym, excell-tabelką-"polem walki" :D , na priv. Z każdą inną "DARo-podobną" osobą zainteresowaną - oczywiście także :) .
Opublikować tego - na teraz - się nie da. Jeszcze. Może - w trybie "pewna pewność co do numerka" - nie da się już nigdy...

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 439
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: DAR » 03 wrz 2020, 23:30

johan1968 pisze:
03 wrz 2020, 17:32
Z osobą taką jak DAR - z łatwością się podzielę takim "spisem"
Będę zaszczycony :) Podziwiam ludzi którzy mają chęć grzebać w takich skrawkach, a że jeszcze coś z tego rozumieją to już się w głowie nie mieści ;) Informacja, że istniał gdzieś cmentarz to jedno ale mnie najbardziej by interesowało gdzie on jest lub mógł być w terenie. Zakładam jednak, że taką informację można będzie przypisać jedynie nielicznym...
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Pomniki w Wadowicach

Post autor: KG » 07 wrz 2020, 09:57

Dziękuję za dobre słowo i za to, że dotrwaliście do końca elaboratu.
A co do wykazu 400+ - jest dziurawy i nie bardzo wiadomo, gdzie znaleźć uzupełnienia. Przynajmniej w zbiorze GW Archiwum Narodowego w Krakowie się to nie udało.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości