O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Cmentarze I wojny światowej
KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: KG » 01 kwie 2021, 07:39

„Gdy po zwycięskiej ofensywie wojsk centralnych w r. 1915 południową część Polski zagarnęła Austrja w obręb swego panowania, a przysądziła sobie niepodzielnie przynajmniej Galicję, rozpoczęły wojskowe władze austrjackie, jakby we własnej ziemi się rządząc, wznosić monumenty wojny, pozornie wielkiej i zwycięskiej. […] Wyszedł więc rozkaz, że mają powstać monumentalne i artystyczne cmentarze wojskowe, mają być wykonane jak najrychlej. Odkomenderowano tylu i tylu, niezdolnych do służby na froncie, malarzy, architektów, rzeźbiarzy, rysowników, geometrów, bez względu na to, czy który o zadaniach i sprawach sztuki monumentalnej miał jakieś pojęcie i zlecono im pracę twórczą! Na tej drodze mogła powstać tylko wojenna namiastka "Ersatz" sztuki.
Do zakładania cmentarzysk wojskowych w Galicji wzięli się ludzie najróżnorodniejszych narodowości, Niemcy, Czesi, Węgrzy, Chorwaci, a najmniej mieli do powiedzenia artyści polscy, na których ziemi ojczystej wzrastały te mogiły. Nasze uczucia, nasze dążenia nie były w ogóle brane w rachubę. Zrodzić się więc musiały przedewszystkiem dzieła obce, z naszą polską sztuką, z naszym rodzimym krajobrazem nie mające nic wspólnego, kształty, do których nigdy oko nasze i nasze serce nie może przywyknąć. Nadto w warunkach, o jakich wyżej mowa, trudno, by w ogóle wykwitło coś pięknego, a choćby łudzącego jakimś lepszym pozorem piękna. To też olbrzymia większość wojskowych cmentarzy, jakie w latach 1917-1918 wybudowano w Galicji, nietylko że jest nam zasadniczo duchowo obca, lecz zarazem szpeci nasz kraj banalnością i brzydotą. Prawie co milę spotyka się, szczególnie na Podkarpaciu, naraz jakieś dziwaczne ogrodzenie, w niem najróżnorodniejsze pomysły pseudomonumentalne, jakieś obeliski, mauzolea, budowle najdziwniejszych kształtów, a potem szeregi brzydkich krzyżów, tablic, biegnących pod rząd, jednostajnie. Napisy w języku niemieckim mówią o chwalebnej śmierci za Kaisera i Vaterland, to o Bundestreue z Niemcami. Wyrzeźbione są niemieckie hełmy, austriackie czapki, różne emblematy wojenne, herby monarchji i t. p., w sposób nie mający najczęściej nic wspólnego ze sztuką. Banalność motywów, nieumiejętność ich ujęcia dochodzi czasem do granic ostatecznych. Kapliczka cmentarna nie wiele się różni wyglądem od jakiejś budki na wodę sodową, kiosku na dzienniki lub przystanku tramwajowego. Ogrodzenie, wykonane w kamieniu, dowodzi zupełnego braku zrozumienia tego materjału, jak i rodzaju zadania architektonicznego. W tablicach i krzyżach dostrzega się najbardziej tępe kompilacje przeróżnych wzorów.
Jednego z najgorszych przykładów dostarcza cmentarz w Woli Cieklińskiej koło Gorlic, gdzie jakiś łuk bez sensu imituje bramę cmentarną, z poza niej wyłaniają się dwie śmieszne wieżyczki-minarety, a w środku coś niby ołtarz całopalny.
https://images89.fotosik.pl/488/27e249e02b0bb26amed.jpg
Niemniej zły jest np. cmentarz w Krempnie koło Jasła, gdzie na kilku kamiennych szkarpach umieścił projektodawca olbrzymi wieniec dębowych liści, tak że powstał rodzaj altanki, którąby opleść winien winograd, że zaś tego typu pomnik mało się tłumaczył, przeto musiał od frontu dodać jeszcze wielki krzyż kamienny […].
https://images89.fotosik.pl/488/f1a1af45eb014d33med.jpg
Częściej wybierano właśnie najpiękniejsze położenie, by je zepsuć i oszpecić wdzięk krajobrazowy wzgórza, dominującego nad okolicą i rzucającego się w oczy. Tak poczyniono np. pod Bieczem, gdzie cmentarz wojskowy szpeci przepiękną panoramę miasteczka, widoczna od strony Libuszy, albo w Gorlicach, gdzie rozpościera się swą fałszywą monumentalnością nad miasteczkiem. W okolicy Krosna rozmieszczono najzwyklejsze, darnią obłożone i otoczone płotkiem mogiłki wśród imponujących ruin zamku Odrzykońskiego. Wojskowy architekt uważał, że w ten sposób podniesie nastrój ruiny! Również niewłaściwe acz z innego punktu widzenia, było założenie cmentarza np. w Niwce pod Radłowem, tuż przy wiejskim budynku szkolnym, gdzieby raczej ogród dla zabaw dziatwy być powinien, więc chyba w celu owego „pobudzenia dorastającej generacji do bohaterskiej wierności dla Cesarza i Państwa”!
Najobficiej cmentarzami obdarzona została okolica Przemyśla, o los którego walcząc, padło tyle tysięcy ofiar. Na przedmieściu Lipowicy wyrasta kolosalny czarny krzyż żelazny (28 m. wysoki), u stóp którego ustawiono rosyjskie armaty, a w okół wmurowano strzelnicze osłony karabinów maszynowych. Na prawym brzegu Sanu, przy drodze do Dobromila, napotykamy cmentarz Bawarczyków z napisem na pseudoromańskiej bramie:”Deutschlands Heldensöhne” w literach gotyckich. W głębi widnieje na tle niszy niemiecki „krzyż żelazny”.
Nasuwa się pytanie co począć z temi tworami wojennemi, tak obcemi naszym uczuciom, a szpecącymi tak bardzo nasz krajobraz. Przewidzieć można, że ludność miejscowa nie będzie otaczała ich opieką, skoro o własne cmentarze nie dba do tego stopnia, że zarastają krzewami i zielskiem, rozpadają się i giną. Istotne konserwowanie licho budowanych pomników kamiennych owych mauzoleów i kaplic musiałoby pochłaniać znaczne wydatki. Więc przejść nad tą kwestią do porządku dziennego, aż ją rozwiąże czas-niszczyciel? Lecz leżą tam także kości naprawdę naszych, polskich bohaterów, a wogóle pamięć tych, co w tych olbrzymich światowych zapasach polegli, kładąc się bezwiednie jako mierzwa dla nowego porządku rzeczy, uczcić należy!”

Tak dr Tadeusz Szydłowski opisywał w rozdziale pod znamiennym tytułem Oszpecenie krajobrazu książki Ruiny Polski wydanej w 1919 roku. Był wybitnym historykiem sztuki, konserwatorem zabytków w Galicji Zachodniej, który materiały na temat zniszczeń zbierał i publikował w trakcie wojny, np. w Mitteilungen der k.k. Zentral-Kommission für Denkmalpflege.
Krytyczne uwagi o planowanych i budowanych cmentarzach pojawiały się także za czasów Monarchii. W 1916 roku nakładem Wydawnictwa Muzeum Techniczno-Przemysłowego w Krakowie ukazało się wydawnictwo zatytułowane Nagrobki. Było ono pokłosiem konkursu ogłoszonego przez Towarzystwo Polska Sztuka Stosowana przy wsparciu Muzeum, a później także Związku Towarzystw Ochrony Piękności Kraju. Sam konkurs był odpowiedzią na publikację w 1915 roku swego rodzaju wzornika (Soldatengräber und Kriegsdenkmale) opracowanego w szkole artystycznej przy Austriackim Muzeum Sztuki i Przemysłu w Wiedniu (k. k. Österreichisches Museum für Kunst und Industrie, obecny MAK - Museum für angewandte Kunst).

„Ręce artystów tej ziemi nie tylko krwią nasiąkłej ale i pięknej i odwiecznie odrębnej, cofnęły się przed wznoszeniem na niej kształtów drażniących krótkotrwałą nowością, odrzuciły całą składnicę krzykliwych dowodów hołdu poległym. […] Nie dały kramu nagrobków bądź jakich, byle uparcie nowych. W chwili tworzenia wytyczną ich autorów była nie taniość i podanie niskiej ceny u dołu projektu, ale ofiara i najlepszy wysiłek talentu i uczucia […] Jest to początek pracy, nie wzór na oślep zalecany, ale wskazówka, po jakiej należy iść drodze. Od zrozumienia jej przez ogół społeczeństwa zamawiający nagrobki dla poległych ojców, synów i braci zależy dobry skutek zapoczątkowanej obrony przed stawianiem pomników kształtem i duchem obcych. Gdyż jak już wspomniano strachy kamienne, dziwaki z betonu i łamańce z żelaza stawiane na prędce, nieprawda ażeby tanie, wyrastają zbyt liczną gromadą na naszych cmentarzyskach.”

Podobne poglądy wyrażał też w recenzji wystawy „cmentarniczej” zorganizowanej w 1916 roku krakowskim Pałacu Sztuki malarz i grafik Ludwik Misky. Wychodząc w swoich rozważaniach od kondycji współczesnej mu sztuki sepulkralnej pisał w „Głosie Narodu”:
„…produkcyi tandety kamieniarskiej, urągającej nieraz najskromniejszym wymaganiom i poczuciu piękna, przeciwdziałać, to zadanie zawsze żywotne dla nas bez względu na to, czy to są czasy wojenne czy pokojowe. Obecnie wojna wydobyła tę sprawę na prządek dzienny i z pośpiechem wprowadza się w czyn projekty artystów i techników służących obecnie wojskowo w „Oddziale grobów wojennych” przy c. i k. komendzie w Krakowie, którego zadaniem na razie jest rychłe urządzenie odpowiednich cmentarzy dla poległych a po wojnie ich konserwacya. A sprawę tę traktuje się z pośpiechem jako rzecz naglącą [ - - - - - - tu interwencja cenzury] […] Po tym niezawodnie suchym obiektywnym opisie [projektów kilku twórców] niech będzie nam wolno wypowiedzieć nasze subjektywne zdanie nietylko z tytułu naszych estetycznych upodobań, bo te mogą być również kwestyą sporną, ale z tytułu naszego obywatelstwa jako gospodarzom tej ziemi, na której owe cmentarze powstają.
W architekturze wartość budowli – zwłaszcza monumentalnej – nie może być braną ogólnie. Musi się przyjąć dwie wartości: b e z w z g l ę d n ą tj. dzieła samego w sobie i w z g l ę d n ą tj. stosunek jego do otoczenia. Niedość zaprojektować rzecz oryginalną w pomyśle a nawet piękną – a takich tu niewiele - ale musi się wziąć pod uwagę, czy ona odpowiada swemu celowi i przeznaczeniu oraz czy zgadza się z otoczeniem, dla którego ma być wystawioną. Gdybyśmy w otoczeniu budowli wielkomiejskich – powiedzmy w Berlinie – wystawili chatę polską pod strzechą, popełnilibyśmy w sam raz tensam nonsens, co architekt projektujący olbrzymią budowlę secesyjną o wysokich wązkich polach prostokątnych z oknami pokratowanemi i złoconą kopułą – wśród polskich strzech mchem porosłych. Czy może być coś więcej rażącego, coś coby więcej sprzeciwiało się charakterowi wsi naszej? To wyhodowany egzotyczny storczyk u kożucha chłopskiego. Daleki jestem od lekceważenia jakiegokolwiek kierunku w sztuce. […] Wielbimy pomysły architektoniczne Wagnera czy któregokolwiek innego twórcy w architekturze, poczęte z dużem wzruszeniem twórczem pomyślane oryginalnie ale zarazem obliczone na działanie wśród znanych warunków. I te wystawione tu projekty – choć nie wszystkie – mogą być dobre; ale nie możemy zgodzić się na to, by z pominięciem charakteru wsi polskiej i niezależnie od niej stawiano w niej budowle = wszystko jedno klasyczne czy secesyjne czy nijakie – rażąco sprzeczne z jej wyglądem. Dziś, gdy w kwestyi odbudowy wsi polskiej ujęto sprawę utrzymania jej rodzimego charakteru w opiekuńcze ręce i którym przy aprobacie naszych usiłowań przez władze będziemy zawdzięczali zachowanie rodzimego pierwiastka – powstaje nowe niebezpieczeństwo, któremu trudno jednak przeciwdziałać, nietylko dlatego, że może być rzecz przeprowadzona bez naszego współdziałania i bez liczenia się z a naszemi zapatrywaniami, ale także, ponieważ przy najlepszych chęciach autorów projektów trudno od nich jako ludzi obcych wymagać wniknięcia w charakter swojski tak głęboko i trafnie jak to jest możliwem dla naszych artystów, którzy wzrośli na tej ziemi. Tak samo dziwnem byłoby żądać od naszych twórców, aby wniknęli głęboko w ducha niemieckiego: nigdy go i tak nie zrozumią jak rodowity Niemiec. To trudno i darmo. […]
Ze względu na żywotność sprawy powinna obecna wystawa wywołać dyskusyę, która oby miała jakiś pozytywny skutek.”

(zachowałem oryginalną pisownię)

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 865
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: Ursi » 02 kwie 2021, 06:38

Bardzo ciekawe! Może byśmy opublikowali to jako edycję źródłową w Biuletynie?
PS: Chciałbym, żeby na cmentarzu niemieckim w Przemyślu znów stało "Heldensöhne", a nie "Heldenföhne," jak obecnie... Sprawę zgłaszałem do konserwatora i magistratu, podziękowano i tyle...
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1451
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: Trotta » 02 kwie 2021, 08:09

Ursi pisze:
02 kwie 2021, 06:38
Chciałbym, żeby na cmentarzu niemieckim w Przemyślu znów stało "Heldensöhne", a nie "Heldenföhne," jak obecnie... Sprawę zgłaszałem do konserwatora i magistratu, podziękowano i tyle...
Może wyjaśnienie, że "Wiatry Bohaterów" jest co najmniej niestosownym sformułowaniem, pchnęłoby sprawę do przodu ?
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: KG » 02 kwie 2021, 08:35

Ursi pisze:
02 kwie 2021, 06:38
Może byśmy opublikowali to jako edycję źródłową w Biuletynie?
PS: Chciałbym, żeby na cmentarzu niemieckim w Przemyślu znów stało "Heldensöhne", a nie "Heldenföhne," jak obecnie... Sprawę zgłaszałem do konserwatora i magistratu, podziękowano i tyle...
Jeśli się nadaje, to oczywiście.
Miał to być wpis aprilisowy (z prawdziwymi cytatami). Zainteresowania w naszym kręgu jednak nie wzbudził, ale jak tu się przebić przy takiej konkurencji (centralny żart wakcynacyjny).
A w Przemyślu bohatersko porywiste ciepłe wiatry może też zostawić i zaakceptować jako stały element rzeczywistości(?). Jak wojenne cmentarze w krajobrazie beskidzkim i pogórskim, które już nie budzą takich kontrowersji. Ale też te sto lat nie zostało zmarnowane. Zafundowaliśmy sobie taki chaos architektoniczny i przestrzenny, że pewno i prof. Tadeusz Szydłowski uznałby je teraz za całkiem znośne.

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 439
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: DAR » 02 kwie 2021, 21:19

Ja się zastanawiam na ile krytyka prof. Szydłowskiego wynikała z odmiennej wizji artystycznej, a na ile mogła wynikać z "artystycznego nacjonalizmu"? Nie znam jego życiorysu więc nie umiem ocenić. Z jego tekstu wynika, że wszystko co obce jest złe i piękne może być tylko to co polskie. Zawsze mi się zapala czerwona lampka gdy słyszę od kogoś, że wszystko jest źle (gdy wszystko jest wspaniale też mi się zapala).
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1451
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: Trotta » 03 kwie 2021, 10:49

DAR pisze:
02 kwie 2021, 21:19
Z jego tekstu wynika, że wszystko co obce jest złe i piękne może być tylko to co polskie.
Nikt mu nie bronił budować nowych, pasujących do krajobrazu cmentarzy. Było gdzie i dla kogo (dla pochowanych). No to co profesor zbudował? :twisted:
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: KG » 03 kwie 2021, 17:31

Ursi pisze:
02 kwie 2021, 06:38
Chciałbym, żeby na cmentarzu niemieckim w Przemyślu znów stało "Heldensöhne", a nie "Heldenföhne," jak obecnie...
Stary slajd - przemyska brama w fazie bez napisu.
https://images90.fotosik.pl/488/ceb6b36b2e46739fmed.jpg

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 439
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: O galicyjskich cmentarzach wojennych inaczej

Post autor: DAR » 04 kwie 2021, 00:16

Trotta pisze:
03 kwie 2021, 10:49
Nikt mu nie bronił budować nowych, pasujących do krajobrazu cmentarzy. Było gdzie i dla kogo (dla pochowanych). No to co profesor zbudował?
No właśnie nic mi o tym nie wiadomo żeby coś zbudował co zresztą absolutnie o niczym nie świadczy. A może były tylko jako pasujące do polskiego krajobrazu wykonane byłyby zapewne z drewna i kryte strzechą. Do dziś zostałyby po nich tylko wały ziemne o ile by je wykonano...
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości