Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
W zbyt wielu - by był to przypadek - publikacjach, bądź to w dziennikach, bądź we wspomnieniach czy też literaturze pięknej, dotyczących Wielkiej Wojny, obraz żołnierzy madziarskich daleki jest od powszechnie uznawanych w armii A-W standardów cywilizacyjnych. Wiadomo, że i żołdactwo przedlitawskie swoje grzechy miało na sumieniu, jednak "Madziar" wywoływał dość jednoznacznie negatywne konotacje. Czy ktoś zajmował się może tym problemem? Niestety w korpusie literatury dotyczącej WW, jaki jest w powszechnym obiegu w językach innych, niż węgierskim, publikacji węgierskich chyba bardzo mało. Ciekawe byłyby pamiętniki tej właśnie strony, opisujące realia wojny z "własnymi" cywilami.
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Przypominam temat "Gwałto-Węgier", bo jest on niezmiennie frapujący.
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Bardzo ciekawy i nieco bliski mi temat. Dwa lata temu ukazała się moja niewielka i wydana skromnym sumptem książeczka zatytułowana „Kapitan Daniel Vardy i inni. Węgrzy na ziemi opatowskiej w latach pierwszej wojny światowej 1914 – 1915”. Opisałem w niej działania złożonych z Węgrów oddziałów armii wspólnej i Honwedu na terenach obecnego powiatu opatowskiego. Zająłem się tylko działaniami czysto militarnymi pomijając, a uczyniłem to całkowicie świadomie, obecność Węgrów niezwiązaną bezpośrednio z walką z nieprzyjacielem. Muszę dodać, że to zainteresowanie Węgrami rozpoczęło się wiele, wiele lat wcześniej, praktycznie wraz z początkiem poważniejszych prac nad pierwszą wojną. Od razu można się było zorientować, że coś z tymi naszymi „bratankami” jest nie tak. Ich przedstawiany w różnych źródłach obraz nie pasował do wszędzie podkreślanej naszej „odwiecznej przyjaźni”. Pisząc o źródłach, mam tu na myśli głównie wszelkiego rodzaju pamiętniki, wspomnienia, relacje i dzienniki mieszkańców ziemi sandomierskiej i opatowskiej. Przez te wszystkie lata zebrało się, trudno mi to teraz określić, ale z pewnością kilkadziesiąt zarówno krótkich wzmianek jak i szerszych opisów poza bitewnych „dokonań” węgierskich wojaków. Daleki jestem od ostatecznych wniosków, ale przekaz na ich temat jest z reguły dość jednoznaczny. Zarówno ludność włościańska, jak i właściciele dworów czy chociażby mieszczanie zapamiętali Węgrów bardzo negatywnie. Zachowały się liczne przykłady zwykłego złodziejstwa, wszelakich gwałtów, ale także, co wielu zapamiętało – bezmyślnego, niczym nieuzasadnionego złośliwego niszczenia wyposażenia domów itp. Np., a powtarza się to wielokrotnie, „Czarni” (tak czasem nazywano Węgrów na moich terenach) z upodobaniem rozbijali wszelkie zamki i kłódki, często nic potem nie zabierając. Jesienią 1914r. złośliwie wielokrotnie niszczono we wsiach zebrane plony. Warto dodać, że zwykli żołnierze czynili to często za przyzwoleniem swoich dowódców. Skargi do oficerów Węgrów były przez nich zbywane, a jeśli nawet taki oficer próbował powstrzymać swoich podwładnych, to zaraz wracali oni do swojego procederu. Co więcej, jest kilka relacji, że żołnierze Honwedu w ogóle nie reagowali na rozkazy swoich dowódców, niszcząc i rabując w ich obecności. Można by długo wymieniać wiele konkretnych przykładów. Może kiedyś to zbiorę w jakiś jeden tekst, bo od dawna korci mnie, aby to zrobić. Jest jeszcze coś, co przy takiej okazji trzeba by poddać analizie. Motywy i przyczyny takiego postępowania. Tak na gorąco wydaje mi się, a wynika to częściowo także z tych wspomnianych relacji wspomnieniowych, że ci na ogół prości węgierscy chłopi – żołnierze czasem nie wiedzieli nawet gdzie się znajdują. Myśleli, że w Rosji, a tymczasem rabowali swoich, podobno „bratanków”. I jeszcze jedno. W żadnej z polskich relacji wspomnieniowych nie przypominam sobie jakikolwiek wzmianki, aby żołnierz czy oficer węgierski wyrażał się o Polakach jako przyjaciołach, braciach, w kontekście historycznym czy będących nimi danej chwili, w czasie toczących się walk. Na nic takiego nie natrafiłem także w żadnym z ponad 20 znanych mi (osobiście tłumaczonych) tekstów węgierskich opisujących walki na ziemi opatowskiej, sandomierskiej i lipskiej, głównie historii pułkowych, ale były wśród nich także i wspomnienia. To tyle moich refleksji związanych z węgierskim tematem, który mnie od dawna interesuje. Bardzo jestem ciekaw spostrzeżeń innych Forumowiczów.
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Brygadierze, dzięki za odzew, bo już myślałem, że to temat z rodzaju "wyklętych". Jestem przekonany, że to temat na pracę wręcz naukową par excellence, okazja do zmierzenia się z kolejnym narodowym mitem, a przede wszystkim ze zjawiskiem jako takim.
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Do tłumienia buntów chłopskich wykorzystano m.in. żołnierży węgierskich
https://brzesko.ws/_brzesko/documents/H ... _bunt.html
https://brzesko.ws/_brzesko/documents/H ... _bunt.html
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Kazimierz Sejda w autobiograficznej, (zekranizowanej), wydanej w 1937 roku powiesci CK Dezerterzy opisał działanie węgierskich żandarmów na zapleczu frontu.
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Trochę na temat obrazu armii austro-węgierskiej we wspomnieniach generałów niemieckich pisałem w tym artykule:
https://www.academia.edu/37871806/Wielo ... 9Bwiatowej
Pierwsza część dotyczy kadry dowódczej, ale dalej jest analiza wartości bojowej i Niemcy z Rzeszy wypowiadają się o Węgrach pozytywnie, plasując ich zaraz po Niemcach z Austrii
https://www.academia.edu/37871806/Wielo ... 9Bwiatowej
Pierwsza część dotyczy kadry dowódczej, ale dalej jest analiza wartości bojowej i Niemcy z Rzeszy wypowiadają się o Węgrach pozytywnie, plasując ich zaraz po Niemcach z Austrii

Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Bardzo ciekawe (moim zdaniem) spostrzeżenia na temat zawarł w swym artykule Krzysztof Varga: https://www.newsweek.pl/swiat/krzysztof ... wa/drxf8ky
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
Kibole to nie żołnierze...... Ursi usuń to z newsweeka
Re: Obraz żołnierzy węgierskich w oczach współczesnych
A.... Rekrutów z tych ziem to do jakie armii brano? I tu jest odpowiedź.... Jak jeszcze kto miał napisać pamiętniki.... To Węgrzy nawet ci ciemni jak sugerujecie Zachowywali się przyzwoicie jak na warunki wojenne. Może warto porównać pamiętniki i spisy zniszczeń gdzie przeszła carska armia.Brygadier pisze: ↑02 lip 2022, 19:30Bardzo ciekawy i nieco bliski mi temat. Dwa lata temu ukazała się moja niewielka i wydana skromnym sumptem książeczka zatytułowana „Kapitan Daniel Vardy i inni. Węgrzy na ziemi opatowskiej w latach pierwszej wojny światowej 1914 – 1915”. Opisałem w niej działania złożonych z Węgrów oddziałów armii wspólnej i Honwedu na terenach obecnego powiatu opatowskiego. Zająłem się tylko działaniami czysto militarnymi pomijając, a uczyniłem to całkowicie świadomie, obecność Węgrów niezwiązaną bezpośrednio z walką z nieprzyjacielem. Muszę dodać, że to zainteresowanie Węgrami rozpoczęło się wiele, wiele lat wcześniej, praktycznie wraz z początkiem poważniejszych prac nad pierwszą wojną. Od razu można się było zorientować, że coś z tymi naszymi „bratankami” jest nie tak. Ich przedstawiany w różnych źródłach obraz nie pasował do wszędzie podkreślanej naszej „odwiecznej przyjaźni”. Pisząc o źródłach, mam tu na myśli głównie wszelkiego rodzaju pamiętniki, wspomnienia, relacje i dzienniki mieszkańców ziemi sandomierskiej i opatowskiej. Przez te wszystkie lata zebrało się, trudno mi to teraz określić, ale z pewnością kilkadziesiąt zarówno krótkich wzmianek jak i szerszych opisów poza bitewnych „dokonań” węgierskich wojaków. Daleki jestem od ostatecznych wniosków, ale przekaz na ich temat jest z reguły dość jednoznaczny. Zarówno ludność włościańska, jak i właściciele dworów czy chociażby mieszczanie zapamiętali Węgrów bardzo negatywnie. Zachowały się liczne przykłady zwykłego złodziejstwa, wszelakich gwałtów, ale także, co wielu zapamiętało – bezmyślnego, niczym nieuzasadnionego złośliwego niszczenia wyposażenia domów itp. Np., a powtarza się to wielokrotnie, „Czarni” (tak czasem nazywano Węgrów na moich terenach) z upodobaniem rozbijali wszelkie zamki i kłódki, często nic potem nie zabierając. Jesienią 1914r. złośliwie wielokrotnie niszczono we wsiach zebrane plony. Warto dodać, że zwykli żołnierze czynili to często za przyzwoleniem swoich dowódców. Skargi do oficerów Węgrów były przez nich zbywane, a jeśli nawet taki oficer próbował powstrzymać swoich podwładnych, to zaraz wracali oni do swojego procederu. Co więcej, jest kilka relacji, że żołnierze Honwedu w ogóle nie reagowali na rozkazy swoich dowódców, niszcząc i rabując w ich obecności. Można by długo wymieniać wiele konkretnych przykładów. Może kiedyś to zbiorę w jakiś jeden tekst, bo od dawna korci mnie, aby to zrobić. Jest jeszcze coś, co przy takiej okazji trzeba by poddać analizie. Motywy i przyczyny takiego postępowania. Tak na gorąco wydaje mi się, a wynika to częściowo także z tych wspomnianych relacji wspomnieniowych, że ci na ogół prości węgierscy chłopi – żołnierze czasem nie wiedzieli nawet gdzie się znajdują. Myśleli, że w Rosji, a tymczasem rabowali swoich, podobno „bratanków”. I jeszcze jedno. W żadnej z polskich relacji wspomnieniowych nie przypominam sobie jakikolwiek wzmianki, aby żołnierz czy oficer węgierski wyrażał się o Polakach jako przyjaciołach, braciach, w kontekście historycznym czy będących nimi danej chwili, w czasie toczących się walk. Na nic takiego nie natrafiłem także w żadnym z ponad 20 znanych mi (osobiście tłumaczonych) tekstów węgierskich opisujących walki na ziemi opatowskiej, sandomierskiej i lipskiej, głównie historii pułkowych, ale były wśród nich także i wspomnienia. To tyle moich refleksji związanych z węgierskim tematem, który mnie od dawna interesuje. Bardzo jestem ciekaw spostrzeżeń innych Forumowiczów.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości