Austro-Węgry

Zwłaszcza że niejeden delikwent nosił błyskotki w nieprawidłowej kolejności. Na Ordenskissen też często prezentowano je w złym układzie, a nawet czasami mylono klasy.

Najważniejsze, że Pour le Merite pod szyją : )))

Generalnie tak, ale wyjątki były, na pewno Immelmann nosił krzyż komandorski II klasy Orderu Wojskowego Św. Henryka pod szyją, a PLM dyndał niżej, bo wyżej cenił saski order, w końcu był Saksończykiem, a order był nietypowo wysokiej klasy.

Właśnie to miałem napisać, że i PLM niżej miał też od MMJO i GFM Rupprecht v. Bayern i GO Felix v. Bothmer. Zatem można przyjąć za pewne, że narodowe przed pruskim, a nie tylko lubienie. Muszę dziś jeszcze sprawdzić jak to z tym EK2 było. Bo tu jest rzeczywiście różnie.

Analizuję historie pułkowe pod kątem orderowym. Prusy, nawet gwardia, cała wojna w linii, rany głowy etc., tylko EK1, EK2, na palcach jednej ręki wyżej coś. Bawaria - na "dzień dobry" - EK1, EK2 + potem MMJO + a na dokładkę PLM - są tacy w linii. Do tego coś jeszcze własnego. Wirtembergia podobnie. Zatem najbardziej "pokrzywdzeni" byli Prusacy. Ciekawostka. Zatem ten powyżej w wątku umieszczony przeze mnie kapitan naprawdę miał szczęście. Cztery państwa orderowo zaliczył.

U Prusaków po EK1 nagle zaczyna się ogromny odsiew - tylko 8291 oficerów otrzymało Hohenzollerna (w tym wielu nie-Prusaków), tylko 1770 podoficerów i żołnierzy otrzymało złoty krzyż - tu lwią część Prusacy, w istotnej licznie jeszcze tylko Badeńczycy, to odznaczenie było limitowane. Było też 16 krzyży członkowskich Hohenzollerna, w tym 4 osoby dostały oba krzyże. PLM to tylko 687 osób (plus 122 Liście Dębu do PLM), z całych Niemiec plus sojusznicy. Z kolei Prusakom niechętnie przyznawano najwyższe ordery, a zwłaszcza odznaczenia innych silnych państw niemieckich (szczególnie Bawaria i Badenia skąpiły). No i to wszystko daje taki skutek, o którym napisałeś.
Ale krzyży kawalerskich MMJO też było mało - 253, w tym 246 dla Bawarczyków lub służących w ich armii nie-Bawarczyków i zaledwie 7 dla nie-Bawarczyków spoza armii bawarskiej.

MMJO dawał z urzędu szlachectwo, stąd - jak przypuszczam - taki cienki strumyczek był. Z resztą się oczywiście zgadzam.

Dawał dożywotnie niedziedziczne szlachectwo, ale tylko Bawarczykom, nie-Bawarczycy nie stawali się "Ritter von".

Tak jest.

Przykład potwierdzający nasze obserwacje - statystyka z wirtemberskiego pułku artylerii ciężkiej, chłopaki dostały pruskie ordery, w zamian żaden pruski pułk artylerii ciężkiej z pewnością nie dostał wirtemberskich.