Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Wybitni obywatele Austro-Węgier
KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: KG » 22 mar 2022, 12:00

Sporządzony na podstawie informacji uzyskanych za pośrednictwem Austriackiego Czarnego Krzyża w Archiwum Wojennym w Wiedniu życiorys Hansa Hauptmanna został zamieszczony przez Jerzego Drogomira we wstępie do polskiego przekładu Die westgalizischen Heldengräber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915 wydanego przez Muzeum w Tarnowie w roku 1997 pod tytułem Zachodniogalicyjskie groby bohaterów z lat wojny światowej 1914-1915.

„Johann (Hans) Hauptmann urodził się 23 listopada 1865 roku w Coburg-Gotha, w rodzinie przedstawiciela generalnego jednego z towarzystw ubezpieczeniowych, z prawem do stron macierzystych i stałego zamieszkania (tzw. heimatsberechtigt) w Brnie (Brünn) na Morawach. Był wyznania ewangelicko-augsburskiego. Ukończył Akademię Handlową.
Karierę wojskową rozpoczął w listopadzie 1884 roku jako jednoroczny ochotnik z przydziałem do c.k. batalionu strzelców polnych Nr 22 Praga/Pilzno. W 1887 roku zdaje egzamin na oficera rezerwy w 9 dywizji piechoty i z awansem do stopnia tytularnego starszego strzelca, 30 września zostaje przeniesiony do rezerwy. W cywilu pracuje jako urzędnik jednego z towarzystw ubezpieczeniowych. W 1888 r. awansuje do stopnia podporucznika rezerwy. W roku 1889 zawiera związek małżeński. W stan spoczynku zostaje przeniesiony 31 grudnia 1906 roku.
W 1915 roku, w randze kapitana w stanie spoczynku, otrzymuje przydział do komendantury okręgowej obrony krajowej Nr 16, gdzie do 1 stycznia 1916 roku pełni służbę na różnych stanowiskach dowodzenia. 1 stycznia 1916 roku zostaje odkomenderowany do C. i. k. Komendantury Wojskowej w Krakowie jako oficer koncepcyjny w Wydziale Grobów Wojennych, gdzie pełni służbę do 1918 roku.
(…) w piśmie z 15 stycznia 1918 roku, został przez swojego przełożonego, majora Rudolfa Brocha, dowódcę Wydziału Grobów Wojennych, scharakteryzowany następująco:
„Dojrzały, rzetelny, z charakterem; może być wykorzystany jako oficer koncepcyjny w wyższych instancjach; znakomity pisarz (literat); wobec podwładnych wymagający, sprawiedliwy i życzliwy.
Wg arkusza kwalifikacyjnego, H. Hauptmann posiadał biegłą znajomość języków niemieckiego i angielskiego w mowie i piśmie, czeskiego zaś w stopniu wystarczającym w służbie (wojskowej).”

Ta obszerna nota wielokrotnie wykorzystywana była w kolejnych publikacjach.
Także w Wikipedii – mimo odwołania się do obszernej literatury, w tym 34 tomów (!) akt w Archiwum Narodowym w Krakowie, nie podano innych informacji.
A więc – podsumowując jednym zdaniem – urzędnik ubezpieczeniowy z wykształceniem ekonomicznym (kupieckim), o zacięciu literackim.

Wojskowe rejestry nie odnotowują żadnych wiadomości o matce oficera. Istotny jest ojciec, gdyż jego status decydował o sprawie podstawowej - przynależności gminnej. A prawo swojszczyzny przysługiwało Hansowi Hauptmannowi w Brnie, więc tam jego ojciec się urodził lub prawo to nabył w inny sposób.
Alexander Hauptmann, bo takie imię miał ojciec autora inskrypcji na zachodniogalicyjskich cmentarzach wojennych, we wzmiankach prasowych z lat 60. XIX wieku określany był jako księgarz, natomiast z informacji zamieszczonej po jego śmierci – a zmarł w Pradze w 1894 roku w wieku 65 lat – wiadomo, iż był urzędnikiem znacznego szczebla - sekretarzem w generalnym przedstawicielstwie na Czechy wiedeńskiego towarzystwa ubezpieczeniowego „Phoenix”, co pokrywa się z zapisami w dokumentach wojskowych Hansa Hauptmanna.
Stryj Hansa Hauptmanna był, znów informacja z prasy, hotelarzem w Wiedniu.
Z ubezpieczeniami na pewno miał ścisłe związki starszy brat Hansa Hauptmanna, Alexander. Pracował w dodatku w tej samej firmie co ojciec, tyle że w Grazu, i również na stanowisku sekretarza. Był przysięgłym w miejscowym sądzie, udzielał się też w lokalnym stowarzyszeniu samopomocowym. Zmarł w 1921 roku w Grazu w wieku 62 lat. Podobnie jak brat, był kapitanem w stanie spoczynku.

Zgodnie z dokumentami wojskowymi, Hans Hauptmann również pracował w firmie ubezpieczeniowej. Wykluczyć, że tak było, zwłaszcza w pierwszym okresie dorosłego życia, nie można. Przede wszystkim jednak Hans Hauptmann pisarzem był. Może nie wielkim, ale płodnym.
Do czasu rozpoczęcia w styczniu 1916 roku służby w Oddziale Grobów Wojennych wydał sześć powieści, trzy komedie i jedną tragikomedię, dwa dramaty, jedną sztukę teatralną innego rodzaju, dwa zbiory nowel, a w 1915 roku zbiór wierszy wojennych. Dorobek już wówczas niemały i prawie zupełnie zapomniany. Prawie, bo w ostatnich latach wznowiono jego powieść z roku 1908 Auf tönernen Füßen (o upadku carskiej Rosji) i zbiór nowel z roku 1915 Im Schatten grosser Zeit.
Jako literata określa go Rudolf Broch w cytowanej powyżej opinii. Również w piśmie z 17 maja 1918 w sprawie udziału Hansa Hauptmanna w uroczystościach w Brnie rekomenduje go jako pisarza (w życiu cywilnym).
Prawdopodobnie nic istotnego (oczywiście poza Die westgalizischen Heldengräber…) nie przetłumaczono na język polski.
Przykład tekstu podpisanego „Hans Hauptmann” – mrożące krew w żyłach opowiadanie Straszna zemsta - znalazłem w „Kurjerze Lwowskim” z 7 marca 1914.
Czy jest to reprezentatywna próba kunsztu literackiego, trudno orzec, wszak wiele zależy od tłumacza.
https://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno ... 13&zoom=33
https://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno ... 14&zoom=33

Na jego osobowość z pewnością wpłynęła atmosfera, w jakiej się wychował.
Matka, Anna Versing-Hauptmann (1832 albo 1834 Moguncja – 1896 Praga), była znaną niemiecką aktorką. Debiutowała na scenie w Ołomuńcu mając zaledwie 14,5 roku, a w grudniu 1848 roku wystąpiła gościnnie w Pradze, po czym przyjęła za namową rodziców angaż w Brnie (1850-52), odrzucając kontrakt w wiedeńskim Burgtheater.
Tam poznała starszego o 3 lata Alexandra Hauptmanna, za którego wyszła za mąż. W 1855 roku urodziła córkę Annę (zmarła w Pradze w roku 1906).
Na życzenie rodziny męża odrzuciła propozycje pracy w Hanowerze i przez dwa lata nie grała na scenie. W 1859 roku urodziła syna Alexandra i zapewne wkrótce wróciła do pracy w teatrze, gdyż w tym samym roku została zaangażowana we Franfurcie nad Menem, a po kilku miesiącach rozpoczęła serię udanych występów gościnnych w teatrach w Wiedniu, Grazu, Pradze, Peszcie i kilku miastach niemieckich, a ponieważ role w księstwie Coburg-Gotha okazały się wielkim sukcesem, została tam zaangażowana na stałe (1861), uzyskując tytuł nadwornej aktorki, po czym w 1863 roku angaż dożywotni. W kolejnych latach występowała gościnnie w wielu miastach (m.in. w Petersburgu), przy czym zawsze określana była jako aktorka z Coburga i zapewne tam było „centrum życiowe” rodziny.
W mieście tym urodziła drugiego syna Hansa (1865), a jak podawała prasa, w 1867 roku przerwała występy w Wiedniu, by z powodów rodzinnych pojechać do Coburga.
W tym samym roku aktorka przeniosła się do Pragi, gdzie grała w niemieckim teatrze do roku 1879, gdy ze względów rodzinnych wyjechała do teatru w Hamburgu (1879-1880). Później zaangażowana była w wiedeńskim Stadttheater (1880-1881), ponownie w Hamburgu, po czym rozpoczęła występy w Nowym Jorku.
Zakończywszy karierę sceniczną zamieszkała u córki w Pradze w dzielnicy Königliche Weinberge / Královské Vinohrady. Zajmowała się nauczaniem aktorstwa, deklamacji w języku francuskim i tłumaczeniami z tego języka.
Zaliczana była do najlepszych aktorek niemieckich swoich czasów, a w prasie często pisano o niej „ulubienica publiczności” czy „heroina”.
Była osobą aktywną także w innych niż aktorstwo dziedzinach. W 1861 roku w Lipsku wydany został tomik jej wierszy, po dwudziestu latach kolejny zbiór ukazał się w Wiedniu. Pisała też nowele, a felietony (przysyłane także z Nowego Jorku) publikowano w „Prager Tagblatt”. Jej tekst o zgrozie emancypacji można też znaleźć w „Wiener Salonblatt”. W 1877 roku w Pradze wystawiony został dramat jej autorstwa.
Piszę to wszystko, by pokazać, iż Hans Hauptmann wychował się w kręgu niemieckiej kultury wysokiej, w rodzinie o dużo szerszych niż przeciętne horyzontach i kontaktach, prawdopodobnie miał też okazję zwiedzić świat i poznać inne środowiska, a deklarowana w wojskowych dokumentach biegła znajomość języka angielskiego nie wynikała tylko z lekcji (w czasach angażu matki w Nowym Jorku miał kilkanaście lat).
Tradycje artystyczne w rodzinie jego matki były zresztą wyjątkowo bogate i długie.
Ojciec Anny Versing-Hauptmann to Wilhelm Heinrich Versing (1811 Monachium – 1879 Odessa), aktor teatralny w Mannheim, Moguncji i Düsseldorfie, potem śpiewak operowy (baryton) w Petersburgu (1838-47), Pradze, Rydze, a w końcowym etapie kariery - śpiewak koncertowy.
Matka, Auguste Lauber-Versing (1810 Augsburg – 1880 Groß Ullersdorf / obecnie Velké Losiny, niedaleko Šumperku), karierę aktorską rozpoczęła jako dziesięcioletnie dziecko w Regensburgu, gdzie zaangażowany był jej ojciec (a więc pradziadek Hansa Hauptmanna) śpiewak Franz Lauber. Występowała potem w Freiburgu, Lipsku, Moguncji, Darmstadt, Mannheim, a po ślubie – w Düssledorfie, Petersburgu, Pradze i Brnie, po czym po dłuższym rozbracie ze sceną od 1858 roku w Teatrze Miejskim we Franfurcie nad Menem. Miała tytuł aktorki dworu carskiego.
Dodać jeszcze można, że kuzynką Anny Versing-Hauptmann była znana niemiecka aktorka Franciska bar. Fuchs-Nordhoff (1847-1931) - z domu Ellmenreich - rodziny o tradycjach scenicznych od XVIII wieku.

Z dokumentów Archiwum Wojennego w Wiedniu wiadomo, że Hans Hauptmann rozpoczął służbę w Oddziale Grobów Wojennych w Krakowie (dalej: KGA) 1 stycznia 1916 roku, a więc zaliczał się do grupy oficerów najwcześniej tam przydzielonych. Miał wówczas lat 51 i był najstarszy w tym gronie. O trzy lata młodszy był Dušan Jurkovič, o sześć – Rudolf Broch.
Zapisy w aktach ANK potwierdzają, że przeszedł z Landsturmu, a konkretnie z komendy okręgu krakowskiego 16. pułku (służył tam jako oficer gospodarczy), z orzeczeniem o niezdolności do służby frontowej wydanym 15 października 1915 roku. Nie był w tym czasie kapitanem w stanie spoczynku (tak według akt KA Wien), lecz porucznikiem i w tym stopniu funkcjonował przez prawie cały okres krakowski. Hauptmann Hauptmann to ostatnie miesiące wojny, prawdopodobnie od początku 1918 roku. Konieczne stało się nawet poprawienie w tym względzie przygotowywanej do druku księgi Die westgalizischen Heldengräber.
Był, obok Ludwiga Brixela, jednym z dwóch oficerów koncepcyjnych, a w powyższym dziele umieszczeni są oni tuż za Rudolfem Brochem, dowódcą oddziału.
O pozycji w hierarchii świadczą też dokumenty zachowane w Archiwum Narodowym w Krakowie. Wymieniany jest, po komendancie, zawsze w pierwszej czwórce - Ludwig Brixel, Hans Hauptmann, Gottlieb Klusak, Hubert Prosinger.

Jest w krakowskim archiwum koncept pisma z 18 sierpnia 1917 roku, potwierdzający wykonanie polecenia wydanego miesiąc wcześniej przez Ministerstwo Wojny, a dotyczącego redukcji stanu osobowego w KGA. Na pierwszym miejscu znalazł się Hans Hauptmann, którego przeniesiono do domu dla rekonwalescentów Landwehry w Krynicy.
Hauptmann nie zaprzestaje pracy dla KGA, zmienia się tylko, na mniej służbowy, charakter korespondencji.
Jedno z pism kierowanych do Krynicy ma datę 27 lipca 1917 roku – Heinrich Scholz powiadamia, że cmentarz nr 156 w Siedliskach nie jest jeszcze w stanie odpowiednim do sfotografowania dla celów wydawnictwa Die westgalizischen Heldengräber. W notatce z 17 sierpnia Hans Hauptmann prosi o przekazanie tekstów inskrypcji Jurkovičowi, a jak można wywnioskować z dopisku, chodzi o Banicę i Ożenną. W kolejnej – z 19 sierpnia – porusza sprawę sentencji na cmentarz nr 193, przy czym prawidłowe napisanie nazwy Lubcza Szczepanowska nie stanowi dla niego problemu.
Nie wiem, jak długo pełnił służbę w krynickim sanatorium. W marcu 1918 roku działał w KGA i był chyba jedynym oficerem, który powrócił z odkomenderowania.

Wyznaczano go czasem do „zadań specjalnych”, zgodnych z jego predyspozycjami, takich jak prelekcje o działalności krakowskiego oddziału, wygłoszenie słowa wstępnego podczas koncertu w krakowskim kasynie wojskowym czy uroczystych przemówień w teatrze w Brnie (z okazji 700 rocznicy dynastii Habsburgów) i podczas dnia pamięci w Gorlicach.

Najbardziej z tego okresu znany jest oczywiście jako współautor dzieła Die westgalizischen Heldengräber... i jako autor inskrypcji na cmentarzach, stanowiących istotne dopełnienie ich architektury.
Epigramy wykonywano w kamieniu naturalnym i sztucznym, sporadycznie też ryto w drewnie czy odlewano w metalu lub wypalano w emalii. Pod wieloma umieszczone zostało nazwisko autora albo jego inicjały.
https://images90.fotosik.pl/579/67dbca1b84586972med.jpg
(przykład mniej oczywisty – fragment zniszczonej tablicy z cmentarza w Bogoniowicach)

Tak pisze o nich Agnieszka Partridge w książce Otwórzcie bramy pamięci. Cmentarze wojenne z lat 1914-1918 w Małopolsce (Kraków 2005):
„Do niedawna inskrypcje Hansa Hauptmanna umieszczone na cmentarzach z okresu I wojny światowej zamiast zadumy wzbudzały lekceważenie. Napisane bardzo ozdobnym, wzniosłym językiem, tak samo archaicznym, co niezrozumiałym, bo po niemiecku, prowokowały do niechęci, a nawet wrogości. Z powodu kwiecistości i egzaltacji języka bardzo różnie te inskrypcje tłumaczono. Dopiero przełożenie ich przez Jerzego Drogomira i Henryka Sznytkę w polskiej wersji dzieła Rudolfa Brocha sprawiło, że sens tych strof stał się bardziej czytelny. Odkryły się przed nami epitafia poświęcone bohaterstwu żołnierzy, nadziei na życie wieczne, i pewności, że krwawa ofiara przynieść może tylko życie w trwałym pokoju.”
Zapewne autorka, wspominając o wcześniejszych przekładach, ma na myśli między innymi wierszowane utwory gorlickiego germanisty Jana Wilczyńskiego, spopularyzowane w przewodnikach Romana Frodymy, a powstałe prawdopodobnie w latach 60. ub. wieku.
Przykładem, podawanym już kiedyś przeze mnie na Forum, może być tłumaczenie napisu na Przełęczy Małastowskiej:

Pomnij przechodniu, wchodząc w to obejście,
że ziemia setki poległych grzebie
co młode życie oddali w potrzebie,
by ci zapewnić dziś wolność i szczęście.

(tłum. Jan Wilczyński)

Pamiętajcie w swoich pełnych szczęścia dniach,
że na tej ziemi gorzał zaciekły bój,
że tu tysiące odniosło śmiertelne rany
aby wokół was rozkwitało błogosławieństwo słońca.

(tłum. Henryk Sznytka & Jerzy Drogomir)

Zważywszy na czas i kontekst – cmentarze budowano przecież podczas działań wojennych i miały też odegrać rolę propagandową – wojownicze akcenty używane były oszczędnie.
Militarnej symboliki w architekturze w zasadzie nie stosowano, a jeśli już, to z odniesieniem do czasów dawnych (antyczne hełmy w okolicach Tarnowa i na Pustkach, rycerz w Nowym Sączu, św. Jerzy w Siemiechowie, Thanatos w Bochni). Być może jako armaturę należy interpretować motyw użyty w Szczucinie. Wyjątkowo też wykorzystywano pozostałości wojenne - denka szklanek szrapnelowych na Orłówce czy zapalniki szrapnelowe w Beskidzie Niskim (nie ma ich w projektach architektów), szrapnele w Marcinkowicach (pomnik powstał przed powołaniem Oddziału Grobów Wojennych), krzyżyk z łusek karabinowych w Mikołajowicach/Sierakowicach (wykonany przez żołnierzy jeszcze podczas walk).
Także inskrypcje nie miały dominującego tego rodzaju charakteru, chociaż zdarza się, iż wprost gloryfikowana jest śmierć na wojnie jako bez mała godny pożądania i jedyny cel życia:

Oto wspaniały los wojownika:
pozbywając się własnego ja,
całkowicie oddając się ogółowi
w śmierci upatrywać najszczytniejszą nagrodę.

(tłum. Henryk Sznytka & Jerzy Drogomir)

Trudno zresztą wymagać, by inskrypcje powstałe w ówczesnych okolicznościach zawierały antywojenne konotacje. Miały natomiast wpływać na emocje czytającego, żeby świadomie lub podświadomie akceptował tę wojnę, a może i wojny następne, jako środek rozwiązywania sporów.
Częste są jednak motywy pośmiertnego pojednania, żalu i współczucia, w tym także dla wroga.
Przykładem niech będzie wymowny, odnoszący się też do następnych pokoleń, nigdy chyba nie cytowany po niemiecku ani nie przekładany na język polski epigram z Krzywej:

Szacunek dla wroga stworzył ten grób,
respekt dla śmierci będzie go ochraniał.


https://images92.fotosik.pl/580/9be176993c6eb498med.jpg
Można się więc domyślać, że inskrypcje tworzył poeta wrażliwy, hołdujący ideom humanizmu i tolerancji, któremu obcy był wulgarny nacjonalizm.

Liczbę poetyckich niemieckojęzycznych napisów umieszczonych na cmentarzach zwykle określa się na około 200. Należy jednak pamiętać, że niektóre użyto lub planowano użyć dwa lub więcej razy, czasem też w wersji skróconej lub z minimalnymi różnicami.
Gdyby podliczyć wszystkie zachowane tablice, ich czytelne ślady lub miejsca na tablice, wzmianki w Die westgalizischen Heldengräber... , oraz rozproszone w aktach archiwalnych, to taka liczba byłaby osiągnięta. Przy czym uwzględniam też nigdy nie zrealizowane pomysły Ignaza Feigla, który zapewne zbyt dosłownie zrozumiał polecenie zwierzchności i przewidział napisy na prawie wszystkich podlegających mu 75 cmentarzach okręgów IX i X.
Znam 120 różnych niemieckojęzycznych epigramów. Przyznać trzeba, że napisanie takiej ich liczby na jeden, zadany temat świadczy o niemałych umiejętnościach autora.


We wstępie do polskiego tłumaczenie Die westgalizischen Heldengräber... napisano ćwierć wieku temu: „Dalszych danych dotyczących biografii Hansa Hauptmanna, w szczególności daty śmierci, Archiwum Wojenne w Wiedniu nie zdołało ustalić.”
I tak już pozostało.
Tymczasem od kilku lat króciutki biogram znajduje się w niemieckojęzycznej Wikipedii. Brak w nim informacji o czasach I wojny światowej, poza wzmianką o współautorstwie Die westgalizischen Heldengräber... Podano miejsce i datę śmierci – Hanower, rok 1946 (w innych źródłach - ok. 1946) oraz to, iż Hans Hauptmann był niemieckim nacjonalistycznym pisarzem i antysemickim publicystą, w czasach narodowego socjalizmu redaktorem w Urzędzie Polityki Rasowej NSDAP i w wydawnictwie Deutscher Volksverlag.
Ani w polskiej, ani w niemieckiej wersji Wikipedii nie ma w zakładce W innych językach / In anderen Sprachen łącznika między notami.
Czas chyba te dwa nie przystające do siebie życiorysy połączyć, a może także rozwinąć.

Nieliczne i bardzo krótkie informacje o Hansie Hauptmannie są też w niemieckich leksykonach. Dowiedzieć się z nich można, że mieszkał w Bad Pyrmont, Berlinie i Hanowerze. Wiele wskazuje, że z tym ostatnim miastem był związany także przed I wojną.
Wiadomo, czym był Rassenpolitisches Amt der NSDAP.
Natomiast wspomniane wydawnictwo miało specyficznie specjalistyczny charakter – zajmowało się propagowaniem antysemityzmu w skrajnej postaci.
Utworzył je w 1919 roku w Monachium dr Ernst Boepple, historyk wykształcony na uniwersytetach w Tybindze, Paryżu, Oksfordzie i Londynie, członek wąskiej grupy zakładającej Deutsche Arbeiterpartei (DAP), przekształconej później w NSDAP. Od 1934 roku w SS, w 1941 roku został drugim sekretarzem, a potem sekretarzem stanu w rządzie Generalnego Gubernatorstwa. Odpowiadał m.in. za eksterminację ludności żydowskiej. Był też ważną postacią Institut für Deutsche Ostarbeit. Od jesieni 1947 roku znów w Krakowie, tym razem w więzieniu przy ul. Montelupich. Skazany na karę śmierci, powieszony w grudniu 1950 roku.
W Deutscher Volksverlag wydawano od 1924 roku miesięcznik „Der Weltkampf. Monatsschrift für Weltpolitik, völkische Kultur und die Judenfrage aller Länder”, w którym, zgodnie z tytułem, zajmowano się „problemem żydowskim“ na całym świecie. Jego redaktorem był Alfred Rosenberg.

W 1935 roku Hans Hauptmann pojawia się obok Rosenberga jako redaktor czasopisma, wówczas już o tytule „Monatsschrift für Weltpolitik, völkische Kultur und die Judenfrage in aller Welt“.
Rosenberg zaliczał się do najbliższych ludzi Hitlera, a opublikowana w 1930 roku książka Der Mythus des 20. Jahrhunderts była, po Mein Kampf, podstawową lekturą czasów nazizmu.
W 1933 roku został szefem Urzędu Polityki Zagranicznej NSDAP, a rok później pełnomocnikiem do spraw całościowego światopoglądowego szkolenia i wychowania w NSDAP, w 1940 szefem specjalnego sztabu operacyjnego zajmującego się grabieżą dzieł sztuki, archiwaliów i innego drogocennego mienia Żydów, a po agresji na ZSRR - pełnomocnikiem do spraw terenów wschodnich.
Przy tej liczbie obciążających go obowiązków partyjnych i państwowych, a nie słynął ze zdolności organizacyjnych, zapewne kierowanie czasopismem przeszło w ręce Hansa Hauptmanna. W ocenie Rosenberga musiał on być osobą nie tylko zdolną poprowadzić pismo, ale też godną zaufania i o bardzo zbliżonym światopoglądzie. A może i sposobie wyrażania myśli. O pisarstwie Rosenberga, opracowujący jego dzienniki Jürgen Matthäus i Frank Bajohr piszą, iż cechuje je rozwlekłość stylu, ezoteryczny eklektyzm, „za którego logiką trudno nadążyć w dłuższych ciągach myślowych”.
W dziennikach tych, obejmujących, z niewielkimi lukami, lata 1934-1944, Alfred Rosenberg o Hansie Hauptmannie nie wspomina, więc pewno nie był dla niego osobą aż tak istotną. Ale też Rosenberg, ideolog nazizmu, poświęcał uwagę głównie dygnitarzom III Rzeszy, w których wąskim kręgu funkcjonował. Aż po szubienicę w Norymberdze.

Hans Hauptmann był obecny w miesięczniku już wcześniej. W 1928 roku opublikowano artykuł Memoiren des Satans, zapewne zapowiedź wydanej rok później, również w wydawnictwie dr. Boepple, powieści Memoiren des Satans. Die Menschheitstragödie im XIX. u. XX. Jahrhundert. Ein satirischer Roman.
Autor tak pisał o niej kilka lat później, podając zresztą inną datę wydania, w Der Glaubensweg eines Siebziegjährigen, książce będącej podsumowaniem jego drogi życiowej:
„Teraz moje doświadczenia wojennych i powojennych katastrof przywiodły mnie do przeświadczenia o diabelskiej roli, jaką żydostwo zawsze odgrywało w losach ludów. Wszechstronne studia krok po kroku uczyniły mnie zdolnym do napisania mojej wielkiej powieści polityczno-satyrycznej „Pamiętniki szatana” – wyszła w 1927 roku - która bezlitośnie ukazała wrogie światu knowania Judasza jako podżegacza i beneficjenta wszystkich tragedii ludu podczas stulecia 1823-1923.”

Jego rozważania zawarte w Der Glaubensweg... na ponad 80 stronach wskazują na rozległe zainteresowania historią, religiami, filozofią i historiozofią. Inna sprawa to wnioski, jakie wywodzi ze swoich studiów - np. na podstawie cech charakteru, w kontraście do wyobrażonych cech Żydów, stwierdza: „A więc Jezus z Nazaretu musiał być Aryjczykiem!”

Kolejne jego artykuły można też znaleźć w zeszytach z 1931 roku – Judengreuel und jüdischer Sadismus (Żydowskie okrucieństwo i żydowski sadyzm), Juda führt Krieg (Juda toczy wojnę).
Pod redakcją Hansa Hauptmanna ukazały się takie artykuły (ograniczając się do wątków związanych z terenem Austro-Węgier i jednego tylko numeru) jak: Zażydzenie austriackiego życia muzycznego, Czy Habsburgowie byli krwi żydowskiej?, Żydostwo i bolszewizm w Czechosłowacji. Funkcjonowała też stała rubryka Weltverjudung und Abwehr.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę związaną z krakowskim okresem Hansa Hauptmanna.
Oficerowie z jego najbliższego otoczenia w czasach nazizmu byli (albo byliby) dotknięci restrykcjami rasistowskiego prawa.
Bezpośredni przełożony, Rudolf Broch, komendant Oddziału Grobów Wojennych, jak podaje Jerzy Drogomir we wstępie do Die westgalizischen Heldengräber… 30.10.1908 roku, a więc w wieku 37 lat, przyjął chrzest w kościele rzymsko-katolickim. Dwa dni później, w ramach listopadowych awansów, otrzymał stopień kapitana.
Pewno bezpośredniego, warunkowego związku między tymi wydarzeniami nie było, niemniej powodowane chęcią szybszego awansu w armii przyjęcie wiary chrześcijańskiej zdarzało się wśród oficerów narodowości żydowskiej często. Oczywiście możliwe były też kariery bez konwersji, ale to nieliczne przypadki.
Dwanaście lat później zmienił wyznanie na starokatolickie, co mogło być związane z zawartym w tym samym czasie małżeństwem.
Po aneksji Austrii zobowiązany został do wpłaty wysokiej kontrybucji od posiadanego majątku i przeniesienia się do żydowskiej dzielnicy Wiednia. Popełnił samobójstwo 23 września 1942 roku.
O drugim z oficerów koncepcyjnych, prawniku, doktorze Ludwigu Brixelu pisałem krótko tu:
https://www.austro-wegry.eu/viewtopic.p ... ixel#p8042
Utożsamiam go z adwokatem czynnym w Morawskiej Ostrawie zarówno przed I wojną jak i po niej. Był aktywny w niemieckich organizacjach (Deutsches Kulturverband, Deutsche Nationalpartei), zmarł w Traunkirchen w lutym 1938 roku, więc całkiem dobrych czasów dla patriotów niemieckich w Protektoracie i Ostmark nie dożył. Jego syn, Harald Brixel, podczas II wojny umieszczony został na liście żydowskich mieszkańców Górnej Austrii.
Budowniczy Gottlieb Klusak, przez którego ręce przechodziła w KGA większość (jeśli nie całość) korespondencji, dotyczącej spraw technicznych, przed i po wojnie związany był interesami ze znaną żydowską rodziną Kornów z Bielska, posiadającą m.in. kamieniołom w Straconce, z którego, pod zarządem wojskowym, wydobywano wysokiej jakości kamień do ozdabiania wojennych cmentarzy.
Z akt postępowania prowadzonego przez organ powołany do rozstrzygania w sprawach przynależności narodowej osób z włączonych do Rzeszy terenów wschodnich (w jego składzie m.in. Heinrich Himmler i Ernst Kaltenbrunner) wiadomo, że na posiedzeniu 10 grudnia 1943 roku stwierdzono, iż Gustav Klusak, mieszkający w Poznaniu, jako „mieszaniec 2. stopnia, gdyż jego matka jest czysto niemieckiego pochodzenia, a jego ojciec jest niemiecko-żydowskim mieszańcem 1. stopnia” został uznany za przynależnego do kategorii 2. (Deutschstämmige). Powodem odstępstwa od reguł była jego wiodąca rola i szczególne zasługi w zmaganiach narodowościowych, które jednak nie kwalifikowały go do kategorii pierwszej (Volksdeutscher), gdyż nie uczestniczył w nich czynnie.
Gustav Klusak (Klussak, 1903-1987) studiował prawo i nauki polityczne na uniwersytetach w Grazu, Grenoble i Krakowie, uzyskując w 1926 tytuł doktorski na Karl-Franzens-Universität Graz. Zajmował się głównie prawem gospodarczym, najpierw w Polsce (w niemieckiej organizacji rolniczej w Poznaniu), potem w III Rzeszy i w RFN. To prawdopodobnie zasługi dla niemieckich rolników w Wielkopolsce zadecydowały o wpisie na listę.
Jego żona zaliczona została do kategorii pierwszej, natomiast matka, Hermine Klusak z domu Linnemann, ze względu na „czysto niemieckie pochodzenie” – do grupy drugiej.
Wniosek w sprawie ojca, Gottlieba Klusaka, dyrektora banku w Bielsku, zamieszkałego w tym mieście przy Schießhausstraße 25, został oddalony. Gottlieb Klusak uzyskał jedynie potwierdzenie braku przynależności do narodu polskiego oraz przywilej osoby pod ochroną Rzeszy.
Schießhausstraße to dzisiejsza ulica Juliusza Słowackiego, a pod numerem 25, na rogu ulicy Chopina, znajduje się budynek niegdyś należący do rodziny Klusaków.
https://fotopolska.eu/Bielsko-Biala/b33 ... ina_1.html

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: johan1968 » 23 mar 2022, 13:59

No biedny taki Lojtnant/Hałptman :) H.H. - cichutko tam sobie kierował, pisał, koncepcjował, nawet z tej uroczej komandirowki po uzdrowiskach. Awans jakiś zaliczył, docenę. Aż tu... taki wytrawny, doświadczony, uparty śledczy w osobie Szanownego KG siądzie Mu na ogonie i życiorysie, i wszystkie fakty wywlecze na słońce, nawet o Mamusi, Tatusiu i Dziadku (ku naszemu - oczywiście - zachwytowi). No zgroza. Ale - dla mnie przynajmniej - "zgroza " zachwycająca, absolutnie.
Ale dość peanów - przejdźmy do - "technikaliów". Czy rozumieć należy że Autor tego (kolejnego przecież, znamy ten znakomity i płodny warsztat) artykułu - chce poddać pewnej krytyce formę i jakość cmentarzowych inskrypcji Hansa Hauptmanna w wykonaniu Wilczyńskiego, które były, jak mi się wydaje i przypomina - z dawniejszych też naszych dyskusji - dostrzegane, a nawet świadomie przywracane do wiedzy i pamięci ogółu przez Ciebie - Autorze - KG Szanowny ?
Co do ustalonych i przywołanych dalszych kolei i torów losu Hansa Hauptmanna, mimo, znanej raczej powszechnie, mojej
osobistej skrajnej niechęci i nieakceptacji do wszystkiego, od czego zalatuje czymkolwiek czymś brunatnym, czarniawym (a i czerwonawym w pewnych, zrozumiałych raczej odcieniach) - nie umiem wzbudzić w sobie zaskoczenia, nadmiernego przynajmniej. To - choć przerażający - dość typowy przebieg rozwoju (lub kształtowania się, przekształcania) świadomości wielu osób będących mieszkańcami Niemiec weimarskich i post-'1932-33-weimarskich. Dotyczy to także, nie inaczej działo się przecież w tej dziwno-śmieszno-maciupciej Austrii republikańskiej, EDIT : post-St.Żermenlajskiej (a nie "triannońskiej", Czcigodny Kol.Tatra ma rację ! - czy post-covid mgła mnie usprawiedliwi ?!). Smutny, zatrważający - ten "nasz" piewca bohaterstwa i ofiarności żołnierskiej - staczający się do pozycji ideologa rasistowskiej przemocy, prześladowania i gwałtu, ale... no, tak tam wtedy mieli, takie wnioski z Wielkiej Wojny im się powysnuwały - tak wielu ich było (z trudem budująca swoją nową tożsamość, spoistość i byt Polska - także nie była całkiem i zupełnie czysta i wolna od takich tendencji i środowisk).
Ostatnio zmieniony 23 mar 2022, 20:53 przez johan1968, łącznie zmieniany 4 razy.

Tatra
Posty: 80
Rejestracja: 01 sty 2020, 21:13

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: Tatra » 23 mar 2022, 18:56

johan1968 pisze:
23 mar 2022, 13:59
nie inaczej działo się przecież w tej dziwno-śmieszno-maciupciej Austrii republikańskiej, po-triannońskiej.
Johan,
Austria to Saint Germain en Laye,
Węgry to Trianon.
Zatem proszę Austrii z Trianon nie wiązać.

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: KG » 23 mar 2022, 19:12

Johan, dziękuję za dobre słowo.
Ale czytałeś niedokładnie - doszedłem do pradziadka.

Rzeczywiście o tłumaczeniach Jana Wilczyńskiego chyba nikt inny wcześniej nie pisał. Ale przypomniałem go nie z powodu zachwytu jego rymami, tylko dlatego, że przez dziesięciolecia te przekłady wykorzystywane były (i nadal są) bez podania nazwiska autora.
A po drugie jego wypisy z „Brocha” były moim pierwszym kontaktem (pośrednim) z tą książką. Lata całe przed jej reprintem i przekładem.
Do stylu HHH wielkiego nabożeństwa nie mam. Dawno temu, w okolicznościach jak wyżej (tzn. przed reprintem i przekładem), sugerując jego główne autorstwo Die westgalizischen Heldengräber…, napisałem, że styl patetyczny, wręcz grafomański. Dziś pewno wyraziłbym się oględniej. Odnosiło się to zresztą do prozy, a wiem (z teorii), że poezja ma swoje prawa.
Lata dwudzieste, lata trzydzieste - czy zdziwienie? Raczej w rodzaju „to on też?”.
O jego nazistowskiej przeszłości coś tam wyczytałem dość dawno. Teraz doszło kilka szczegółów. Gdyby podrążyć, wyszłoby więcej. Ale to przyjemność jak przetykanie kibla.
Pamiętać trzeba, że to nie było ideologiczne ukąszenie młodego człowieka. Poza tym co innego ulec propagandzie, a co innego tkwić w jej jądrze, w dodatku blisko Rosenberga. To już lepszy dla niego byłby świt zimowy.

Jeśli ten życiorys trochę się rozpowszechni (na razie się nie googla, ale jak popracujemy, to zacznie), pewno ludzie inaczej spojrzą na te strofy. Trochę zresztą szkoda…
Teraz wygląda to mniej więcej tak – przyznać trzeba, że napisane z biglem:
„Kapitan (niem. Hauptmann) Hans Hauptmann to człowiek równie niesamowity co instytucja, dla której pracuje. Jest po pięćdziesiątce. Kupiec z wykształcenia, z zawodu agent ubezpieczeniowy, a obecnie prawa ręka majora Brocha, przemierza wzdłuż i wszerz Galicję, przeprowadzając inspekcje wznoszonych cmentarzy. Uciążliwe podróże błotnistymi drogami do zagubionych wśród wzgórz i lasów placów budowy nie nużą go. Być może nawet nie zauważa niedogodności. Myślami jest gdzie indziej. Jego głowę zaprzątają dzielni wojownicy, pośmiertna chwała, niemi bohaterowie, ofiara krwi, braterstwo broni, wierność, wieczny odpoczynek po trudach i wdzięczność Ojczyzny.
Hauptmann Hans Hauptmann, mamrocząc pod nosem, odmienia te słowa przez wszystkie przypadki i układa z nich wierszowane inskrypcje, które zostaną wyryte na cmentarzach. Stworzy tych inskrypcji kilkadziesiąt i choć wszystkie będą o tym samym, każda będzie brzmieć inaczej.”
https://2014.dnidziedzictwa.pl/files/16 ... wybuch.pdf

Swoją drogą, to nie pierwszy raz czytam o licznych podróżach inspekcyjnych Hauptmanna.
Znam tylko jedno takie sprawozdanie, zresztą bardzo ciekawe i w dodatku porządnie napisane na maszynie, z dwudniowego wyjazdu 10 i 11 sierpnia 1916 roku. Zobaczył i skomentował cmentarze w Bieździadce, Szerzynach, Ołpinach (pisze, że zwłoki pochowane są na głębokości 60 cm), Bieczu, Koniecznej, Gładyszowie, Magórze (czyli na Przełęczy Małastowskiej; nie zapomniał o znaku diakrytycznym, dziś zresztą niepotrzebnym, bo Magura), Ropicy Ruskiej (Górnej) i Sękowej.
Od podróży inspekcyjnych to był głównie rotmistrz Emanuel Breier, przy czym jego bardziej interesował stan zapasów ziemniaków i dlaczego jeńcy uciekają.

Dokumenty wskazują na to, że Hans Hauptmann częściej jeździł do Wiednia, Berlina, Brna czy Ołomuńca, a głównie był w Krakowie i pewno zastanawiał się, jak ująć w strofy ostatnie myśli żołnierza, który po walce na bagnety pod Sękową upychał wnętrzności w swoim brzuchu albo jakie wersy mogłyby rozgrzać zostawionego na śmierć w sylwestrową noc w okopach na Magurze rannego w nogę Emila Obereignera z Podiebradów.

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: johan1968 » 23 mar 2022, 21:01

Tatra pisze:
23 mar 2022, 18:56
Johan,
Austria to Saint Germain en Laye,
Węgry to Trianon.
Zatem proszę Austrii z Trianon nie wiązać.
Najczcigodniejszy Kolega Tatra - MA rację, popełniłem myśloskrótowy, pośpieszny błąd. Nic mnie nie usprawiedliwia, może jedynie post-covid mgła mózgowa, mała ostatnio moja aktywność na tematach tej niwy (głęboko w poternach ostatnio siedzę), no i standardowa u mnie gorączka polemiczna. Zrozumienia i wybaczenia upraszam. Post edytowałem i poprawiłem na prawidłowy zgodnie z sugestią, oznaczając jednak wyraźnie tryb korekty, może być ?

johan1968
Posty: 267
Rejestracja: 03 cze 2018, 18:07
Lokalizacja: Kraków/Krzeszowice

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: johan1968 » 23 mar 2022, 21:27

KG pisze:
23 mar 2022, 19:12

Hauptmann Hans Hauptmann, mamrocząc pod nosem, odmienia te słowa przez wszystkie przypadki

Dokumenty wskazują na to, że Hans Hauptmann częściej jeździł do Wiednia, Berlina, Brna czy Ołomuńca, a głównie był w Krakowie i pewno zastanawiał się, jak ująć w strofy ostatnie myśli żołnierza, który po walce na bagnety pod Sękową upychał wnętrzności w swoim brzuchu albo jakie wersy mogłyby rozgrzać zostawionego na śmierć w sylwestrową noc w okopach na Magurze rannego w nogę Emila Obereignera z Podiebradów.
Hauptmann (być może w momencie "uchwycenia" - Lojtnant jeszcze), mamroczący pod nosem... no, KG, tu to przeszedłeś sam siebie, taki "portrecik" oficera-koncepcisty... sienkiewiczowski Zagłoba, ta klasa, nic poniżej :D !

Uwagi co do niechęci do dalszego głębienia nazi-przeszłości HHH - podzielam, najusilniej. Brunatna kloaka to NIE jest to, co misie lubią najbardziej. Stwierdzone fakty, tych się nie cofnie, wszystko jest raczej jasne i zostawmy to już raczej (no, chyba że znajdzie się jakiś inny ambitny uporczywiec).

I ten drugi fragment przywołany. Ja podzielam, od lat, ten Twój wyartykułowany pogląd o pewnym poziomie grafomanii (co tu dużo kryć i w bawełnę owijać !) tych epigrafik, mott HHH, są jednak na swój sposób wyraziste i emblematyczne dla (najprawdopodobniejszego) formatu myślenia o tych sprawach całej społeczności,w której wtedy Hauptmann funkcjonował. No, tylko te Twoje pomnikowe przywołania relacji tego uduchowionego pompatyzmu względem realiów tamtych walk, okropnych do samego dna okropieństwa - są jak najbardziej na miejscu i sensowne. Biedny zamarzający Emil Obereigner (z Podiebradów), biedne te plutony i kompanie na zawsze w nocnym mroku zesztywniałe, choćby na i w pobliżu stoków Manyłowej tamtej zimy.

Awatar użytkownika
krakał
Posty: 263
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:35

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: krakał » 25 mar 2022, 21:48

A ja lubię te inskrypcje, na czele z tą z Rotundy.

I dlatego bardzo mi przykro, że ich autor był później tym, kim był.

Incubus
Posty: 403
Rejestracja: 05 cze 2018, 13:05

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: Incubus » 26 mar 2022, 20:01

Póki nie umrzemy, nie bądźmy pewni, kim umrzemy (może po łacinie brzmiałoby to dostojniej...).
HHH w 1917 nie był chyba HHH z 1940.
Przeważnie inskrypcje HHH są uniwersalne i skłaniają do refleksji, bez względu na to, co ich autor zrobił dalej ze sobą.
Ps. IMHO - Jeden z cenniejszych tekstów KG!

Jan Majewski
Posty: 143
Rejestracja: 28 maja 2018, 23:11

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: Jan Majewski » 27 mar 2022, 12:58

KG pisze:
23 mar 2022, 19:12
...Rzeczywiście o tłumaczeniach Jana Wilczyńskiego chyba nikt inny wcześniej nie pisał. Ale przypomniałem go nie z powodu zachwytu nad jego rymami, tylko dlatego, że przez dziesięciolecia te przekłady wykorzystywane były (i nadal są) bez podania nazwiska autora. ...
W tym miejscu warto przypomnieć, że kolejne tłumaczenia inskrypcji które "wykopałeś" w archiwach, wyszły z pod Twojego pióra. Mam na myśli cmentarze nr 11 Wola Cieklińska (Sieniawa), nr 50 Wysowa (Wysota), czy ostatnia o której wspominasz, na skromnym i zapomnianym cmentarzu nr 54 Krzywa.

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Hans Hauptmann (1865 – ok.1946)

Post autor: KG » 27 mar 2022, 17:14

Krakał, specjalnie dla Ciebie – 5 x Rotunda.

Klagt nicht, dass unser Grab der Sturm umheult
auf dieser einsam menschenfernen Höhe.
Hier sind dem Ruf der Ewigkeit wir näher,
und früher wirft allmorgendlich die Sonne
ihr Purpurbahrtuch leuchtend über uns.
Hans Hauptmann

Nie płaczcie, że leżymy tak z dala od ludzi,
a burze już nam nieraz we znaki się dały.–
Wszak słońce co dzień rano tu nas wcześniej budzi
I wcześniej okrywa purpurą swej chwały.
(tłum. Jan Wilczyński)

Nie płaczcie, że burza owiewa nasz grób
na tym smutnym i bezludnym wzgórzu.
Bliżej tu jesteśmy wołania wieczności
i wcześniej co ranek rzuca na nas słońce
swój całun świetlisty w purpurze.
(tłum. Krzysztof Lipiński)

Nie użalajcie się, że wokół naszych grobów huczą wichry
na tym samotnym wzgórzu dalekim od ludzi.
Tu bliżej jesteśmy wezwaniu wieczności,
tu każdego ranka słońce wcześniej
nas kryje całunem purpury.
(tłum. Henryk Sznytka & Jerzy Drogomir)

Don´t complain that the storm howls over our grave
on this lonely, far-flung high ground,
here we are closer to the call of eternity,
and earlier every morning the sun casts
her purple shroud shining over us.
(tłum. Erwin Fitz)
  • Edit, 11.12.2022
    Przeglądając Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej niedawno zmarłego Oktawiana Dudy, natknąłem się na kolejne tłumaczenie, o którym kompletnie zapomniałem:

    Nie lękajcie się burz i wichrów na tych odludnych wysokościach
    Tutaj wcześniej wstaje słońce
    I tu jesteście bliżsi wezwaniu wieczności.

Incubusie, miło mi, że doceniasz ten tekst. Dzięki.
Jak czyjaś droga życiowa kręta, a Hansa Hauptmanna taką była, to wolę, gdy zaczyna źle, a kończy dobrze.

Janku, tłumacz Google nie dawał rady, a potrzeba była.
Odgrzebanych w archiwum inskrypcji jest całkiem sporo, w tym parę na język polski nie przekładanych. W tym roku kilka znajdzie się na cmentarzach remontowanych w gminie Sękowa. Ale tylko takie, co do których jest wzmianka, że je tam przewidywano.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości