Okazuje się, że autor jest kolejnym, zaraz po Normanie Daviesie i nieocenionym prof. nadzw. Andrzeju Olejko, który sromotnie przegrał nierówne starcie z mapą:

Gotowi?
1. Zaznaczona nieistniejąca linia kolejowa Przemyśl - Sambor, zamiast Przemyśl - Chyrów;
2. Linia do Łupkowa wychodzi z Sanoka zamiast z Zagórza;
3. Kolej Łupkowska zaznaczona jako zbudowana w latach 1879-1902, mimo że powstała w 1872 r.;
4. Linia do Muszyny wychodzi z Grybowa zamiast z Nowego Sącza (który na mapie stracił status węzła!);
5. Nowy Targ zaznaczony gdzieś pod Krakowem (zresztą na Podhalu jest w ogóle ciekawie, z Zakopanego do Suchej Góry rzut beretem);
6. Linia kolejowa do Tarnowa (historyczna Kolej Karola Ludwika) wychodzi ze Skawiny zamiast Krakowa;
7. Kolej Krakowsko-Górnośląska (pierwsza linia kolejowa, łącząca Wiedeń z Krakowem) poprowadzona przez teren Cesarstwa Rosyjskiego. Serio!
Ileż KaMAĆ można? Jakim cudem takie brakoróbstwo jest w ogóle możliwe i akceptowalne? Jak mam uczyć dziecka szacunku do książek, wiedzy i słowa pisanego, skoro przy poważnej książce poważnego wydawnictwa dostaję takiego strzała na dzień dobry?