https://images90.fotosik.pl/395/ff58d9892d89b9ccmed.jpg
(Wiener Bilder)
Jego grób znajduje się po zachodniej stronie cmentarza, wśród mogił innych oficerów austro-węgierskich.
https://images91.fotosik.pl/394/d0ba7ea5c612b054med.jpg
Hugo Mayer urodził się w 1863 roku w Wiedniu w zapewne zamożnej rodzinie, posiadającej 200 pokojowy Grand Hotel National u zbiegu Taborstrasse i Schmelzgasse w Leopoldstadt (2.Bezirk).
https://www.gettyimages.ae/detail/news- ... /143113402
Ukończył wyższe gimnazjum w swojej dzielnicy, a w 1882 roku prywatną szkołę wojskową Frieschˊschen Militärschule, jako jeden z dwóch frekwentantów wyróżnionych za wyniki w nauce, po czym ochotniczo wstąpił do armii i wcielony został do galicyjskiego 10. pułku piechoty, którego dowództwo wówczas mieściło się w Wiedniu, a w następnych latach zostało przeniesione najpierw do Przemyśla, a potem do Jarosławia. Wkrótce mianowano go kadetem, po pięciu latach podporucznikiem, a po kolejnych trzech - porucznikiem.
Po skończeniu z wzorowym rezultatem szkoły oficerskiej, został 1 maja 1897 roku poza kolejnością awansowany na kapitana 2. klasy. Od 1 września 1899 roku rozpoczął służbę jako nauczyciel w Szkole Kadetów Piechoty w Liebenau (obecnie dzielnica Grazu), pozostając nadetatowym oficerem w jarosławskim pułku.
https://commons.wikimedia.org/wiki/File ... um1900.JPG
Przez trzy lata prowadził zajęcia z prawa, regulaminów wojskowych, administracji wojskowej, zagadnień broni i strzelectwa, po czym na własną prośbę trafił w sierpniu 1902 roku do czeskiego 28. pułku piechoty ze sztabem w Czeskich Budziejowicach.
1 maja 1910 roku otrzymał stopień majora, a w październiku został przeniesiony do czeskiego 2. batalionu strzelców polowych (FJB.2) na stanowisko komendanta batalionu, stacjonującego w Południowym Tyrolu (Tione, Levico, Borgo). Ostatni awans – na stopień podpułkownika - uzyskał 1 listopada 1913 roku. Służbę w czasach pokojowych zakończył z kilkoma odznaczeniami typowymi dla swojego statusu i przebiegu kariery wojskowej: Krzyż Zasługi Wojskowej, Odznaka dla Oficerów za Długoletnią Służbę 3. kl. (25 lat), Medal Jubileuszowy dla Sił Zbrojnych (brązowy) i Krzyż Jubileuszowy.
Wkrótce po wybuchu wojny odznaczono go Orderem Żelaznej Korony 3. kl. z dekoracją wojenną (październik 1914), a pod sam koniec wojny – pośmiertnie - jednym z najwyższych odznaczeń – Krzyżem Rycerskim Orderu Leopolda z dekoracją wojenną i mieczami (wrzesień 1918).
We wzmiankach prasowych podkreślano jego pracowitość, zdyscyplinowanie, odwagę i chęć dowodzenia „zawsze tam, gdzie niebezpieczeństwo największe”.
Już w pierwszych tygodniach wojny został postrzelony w lewe podudzie i leczył się w wiedeńskim Rudolfinerhaus.
https://de.wikipedia.org/wiki/Rudolfine ... (1885).jpg
Zginął 11 grudnia 1914 roku, a więc zapewne niedługo po ponownym objęciu dowodzenia swoim batalionem.
Tak okoliczności śmierci opisano w prasie, na podstawie informacji uzyskanych z, jak podkreślano, bardzo wiarygodnego źródła:
Było to 11 grudnia 1914 roku, gdy 2. batalion strzelców polowych w składzie dywizji w pościgu za wrogiem pobitym 9 grudnia otrzymał o 9. rano rozkaz, by poprzez szerokie obejście uderzyć na nowo ustawiającego się wroga. O 1. po południu batalion pod dowództwem komendanta podpułkownika Mayera osiągnął wzgórze obsadzone przez Rosjan - na ich prawym skrzydle - i natychmiast, mimo silnego ognia, poszedł do ataku.
I to była ta osobowość dowódcy, tak bardzo czczonego przez wszystkich jego podwładnych, który w najmocniejszym ogniu piechoty i artylerii przechodził wyprostowany od jednej kompanii do drugiej, gdy wskutek znacznego wzmocnienia wroga dalsze natarcie stało się niemożliwe, zachęcał do wytrwania i przez tę swoją nieustraszoność i dzielność osiągnął to, że batalion przez ponad dwie godziny, aż do nadejścia własnych posiłków, utrzymał się naprzeciw przeważającego wroga.
Ledwie dotarły nasze wzmocnienia, podpułkownik Mayer porwał swoich żołnierzy za sobą do ponownego ataku i na czele 2. kompanii uderzył na rosyjskie umocnienia. Już strzelcy, za heroicznym przykładem, zbliżali się w niepowstrzymanym szturmie na wraże okopy, już przeciwnik szykował się do ucieczki, gdy podstępna kula zgotowała nagły koniec aktywnego, wypełnionego szlachetnym poczuciem obowiązku do ostatniego tchu, uduchowionego życia podpułkownika Mayera. On, który był żołnierzem do szpiku kości, a za podwalinę uznawał prowadzenie swojego ukochanego batalionu do zwycięstwa, miał w swych ostatnich chwilach satysfakcję, widząc swoje zwycięstwo; ostatnie jego pozdrowienie tyczyło cesarza i żołnierzy. Gdy wieczorem zebrał się batalion i brakło wielce szacownego komendanta, wszyscy, do ostatniego strzelca, mieli smutek w sercu, gdyż utracono ukochanego dowódcę, ale każdy był dumny, że osiągnął znów kolejne zwycięstwo pod ostatnią komendą tego bohatera.
- Nie znam innego opisu potyczki, więc też nie mam podstaw, by do tej tak charakterystycznej dla ówczesnej prasy kwiecistej relacji wnosić jakiekolwiek zastrzeżenia. Jednak przypomina mi się inne wydarzenie, jakie miało miejsce kilka miesięcy później i kilka kilometrów na wschód – w marcu 1915 roku w Ropicy Górnej (wówczas Ruskiej), a tak przedstawione przez ówczesną prasę: rotmistrz Wilhelm baron von Hammerstein na czele swoich ludzi, którzy darzyli go prawie boską czcią, szturmował w ciemnościach wzgórze, z którego żołnierze rosyjscy pokrywali silnym ogniem karabinowym nacierający batalion. Obrońcy nie byli w stanie powstrzymać naporu i zostali wyrzuceni z pozycji. Rotmistrz już tego sukcesu nie zobaczył, gdyż padł ranny i ostatkiem sił doczołgał się za Sękówkę, gdzie znalazł go ordynans.
A z akt archiwalnych wyłania się inny obraz:
W nocy, krótko po śnieżycy, zaatakowali żołnierze rosyjscy, wywołując chaos. Cztery kompanie uciekły w dolinę, odsłaniając skrzydło batalionu rotmistrza Hammersteina i oddział został całkowicie rozbity, a dowódca ciężko ranny. Jak sam potem powiedział, jego żołnierze zamiast walczyć, zostali w okopach, by zaraz się poddać.
Prawdopodobnie w tej sytuacji nie mieli zresztą innego wyjścia.
Wilhelm Hammerstein zmarł po kilku dniach w szpitalu w Nowym Sączu. Jego grób za pomnikiem na cmentarzu wojennym przy ul. Rejtana jest zatarty.
Autor wspomina też o potyczce w rejonie Siar:
Następnego dnia (9 grudnia) pułk wszedł do opuszczonego przez Rosjan Bardiowa. Po dwóch dniach niezakłóconego marszu dotarł około południa 11 grudnia do okolic miasta Gorlice już w Galicji, gdzie w popołudniowych godzinach dostał wspólnie z FJB.2 zadanie zaatakowania rosyjskich pozycji we wsi Siary. Pierwszy atak na Siary się jednak nie powiódł i trzeba było się wycofać. Przyczyną mógł być „duży obszar i gęste zarośla”, które „uniemożliwiły przegląd sytuacji i dowodzenie”. Jednak po kwadransie rozkazano ponowny atak, który ze wsparciem LIR.9 i FJB.2 był już sukcesem (zginął jednak dowódca FJB.2 ppłk. Mayer). Z IR.18 zginęło 22 ludzi, pojmano jednak 30 jeńców. Następnego dnia (12 grudnia) pułk bez walki wszedł do Gorlic.
Żołnierze IR.18 pochowani są na cmentarzu wojennym nr 76 w Siarach, w przysiółku Granice, przy żółtym szlaku turystycznym z Gorlic na Bartnią Górę.
Na niewielkiej powierzchni pogrzebano 68 ludzi, w tym 28 nieznanych z armii rosyjskiej i 40 z armii austro-węgierskiej, spośród których 14 jest znanych z nazwiska. Wszyscy zidentyfikowani żołnierze zostali zabici 11 grudnia 1914, przy czym 11 służyło w IR.18, a w trzech przypadkach jednostka nie jest ustalona. Nie wiadomo też, gdzie były mogiły pierwotne. Ich kolejność w „starej” numeracji nie jest zgodna z obecnym układem grobów, co może wskazywać, iż zwłoki były powtórnie pogrzebane. Przebieg walk także nie wskazuje, by był czas na zakładanie wkrótce po potyczce regularnego w swoim układzie cmentarza.
- Obiekt jest trochę zaniedbany, chociaż po remoncie, który przeprowadzono ponad 20 lat temu, trzyma się nieźle. Padł drewniany krzyż, słaba kopia poprzedniego wykonana z niewłaściwego drewna i chyba nigdy nie konserwowana. Z bliżej nieznanych przyczyn na jednym z dwóch masowych grobów rosyjskich zamontowano krzyż przeznaczony na mogiły niemieckie. Jest jednak nadzieja, że cmentarz ten wkrótce będzie miejscem kolejnej społecznej akcji renowacyjnej.
https://images91.fotosik.pl/394/8941852b60108d29med.jpg
Trudno powiedzieć, czy potyczka była w tym akurat miejscu lub najbliższej okolicy. Wiadomo jednak, że nie tutaj pochowano pułkownika Mayera.
Wzmianek o śmierci Hugo Mayera dłuższych niż 1 zdanie jest w prasie tylko kilka. W jednej z nich, z 15 stycznia 1915 roku, można przeczytać, że pułkownik zginął od postrzału w głowę podczas ataku 11 grudnia 1914, a jego „cichy grób” znajduje się na cmentarzu miejscowym w Gorlicach.
Albo dziennikarz nie do końca wiedział, albo niepolitycznie było napisać, że pułkownika pogrzebano gdzieś w polach majątku rodziny Płockich. A to wynika z akt zachowanych w krakowskim Archiwum Narodowym: Nowodwor, Gutsgrund. Tak określone położenie wskazuje, że zwłoki pochowano bliżej obecnego cmentarza nr 87 w Gorlicach przy ul. Łokietka, niż cmentarza w Siarach-Granicach.
Wątpliwości są także co do daty śmierci.
Przeważa data 11 grudnia 1914, a więc zgodna z Listą strat nr 89 z 31 grudnia 1914.
Taką też podają Thomas i Helene Mayer, ofiarowując na wszystkich Świętych 1915 roku datek-cegiełkę na Czerwony Krzyż i wspominając śmierć Oblt.[sic!] Hugo Mayera pod Gorlicami.
W aktach krakowskich zapisana jest data 12 grudnia 1914, czyli dzień wejścia do Gorlic żołnierzy austro-węgierskich. W jednej z gazet pojawia się też określenie „w nocy z 11 na 12 grudnia”, w innych także 21 grudnia, ale to oczywista pomyłka.
Zaskoczeniem jest jednak data na żeliwnej tablicy nagrobnej gorlickiego cmentarza wojennego: 2.5.15.
https://images90.fotosik.pl/395/49f3a1ae5933d692med.jpg
I do tego błąd numerze batalionu (FJB.12 zamiast FJB.2) a także oznaczeniu jednostki (k.k. zamiast k.u.k.). Pozostałe dane są prawidłowe.
Na dodatek w archiwalnym spisie pochowanych w ANK w Krakowie jest pomyłka w nazwisku (Meyer zamiast Mayer).
Na innych tablicach błędów tego rodzaju (k.u.k. / k.k.) nie ma, w tym także w przypadku pułków strzelców polowych.
Zasadne jest więc pytanie, czy to oryginalny odlew z czasów budowy cmentarza, czy też późniejszy. Odpowiedzi nie znam. Na pewno jest w tym miejscu ponad 30 lat.
Błędy są także na tablicy drugiego co do rangi pogrzebanego na tym cmentarzu oficera austro-węgierskiego, majora Albrechta Krismanicia (Krismanič zamiast Krismanić, 2.5.15 zamiast 2.1.15 ), o czym pisałem kiedyś w wątku Rosyjski generał pochowany w Faściszowej:
https://www.austro-wegry.eu/viewtopic.php?f=46&t=103