G. Banfield, 2014-06-28, 22:06
Szanowny Kolego DZIĘKUJĘ PANU W IMIENIU ZWOLENNIKÓW GENERAŁĄ I ZWOLENNIKÓW PRAWDY ZA TEN NAJRZETELNIEJSZY O NIM TEKST OD 1926 ROKU, Od 20 lat z górą próbuje głosić wśród legionowych chórów propagandowych prawdę na temat roli Generała Zagórskiego i na temat jego śmierci (morderstwa jeszcze na Antokolu albo co bardziej prawdopodobne w czasie "wezwania" do Piłsudskiego) Jeden z najzdolniejszych ludzi służących polskiej sprawie w armii austriackiej został tak brutalnie zamordowany i wymazany z ludzkiej pamięci dzięki wszystkim adoratorom idei Piłsudskiego i jego samego.... nie mogę się z tym pogodzić... generał Rozwadowski wspominał, że został on zamordowany w Belwederze i tam pochowany... czy ziemia kiedyś odda szczątki generała?
krakał, 2014-06-28, 22:22
dwójkarz, kapitalny tekst, pogratulować! Bardzo jasno i systematycznie wyartykułowałeś i ułożyłeś w jedną całość wiele rzeczy, których ja się tylko domyślałem. Brawo i dziękuję!
dwójkarz, 2014-06-29, 07:56
Dziękuję bardzo kolegom za miłe słowa i - jak się wydaje - ocenę nieco na wyrost, gdyż sam najlepiej wiem co w powyższych fragmentach "skrzypi". Napisałem to bodaj z dziesięć lat temu, wówczas też powstała wersja "beta" pierwszego tomu biografii Zag obejmująca okres do 1918 r. Następnie tekst nabrać miał mocy, odleżeć się, a po drodze uzupełnić miałem to i owo i w CAWiarence i w KA, ale... Po drodze wyszła jakąś biografia marna generała, CAWiarenka przesłała udostępniać akta Legionów, zmieniło się to i owo prywatnie od żony począwszy i tekst poszedł w odstawkę na rzecz Oddziału II. Jednak generał spogląda na mnie wciąż roześmiany ze ściany i liczy na biografię. Po ostatniej wizycie u mego wydawcy (Tadeusz Zawadzki (Tzaw1) Wydawnictwo Tetragon) stanęło na tym, że po wypuszczeniu drugiego wydania Polskiego wywiadu wojskowego w 1939 r. na warsztat pójdzie Zag. Więc "odkurzam" pliki i działam.
Kolegom raz jeszcze dziękuję, bo spinają mnie tego rodzaju głosy do bezzwłocznej publikacji.
To i cd wprowadzenia, ze zrozumiałych względów przypisy wycinam na tym etapie.
Niestety, także na prace prowadzone pod kierunkiem Wojskowego Biura Historycznego przemożny wpływ miał wymóg czasów współczesnych. Stąd też publikowane sukcesywnie na łamach periodyków wyniki prac oddzielnych zespołów badawczych zajmujących się różnymi okresami legionowych dziejów nie wolne są od ograniczeń wynikających z ideologicznych obciążeń. Opisując bezpośrednie przyczyny wystąpienia Piłsudskiego pod Czeremosznem we wrześniu 1915 r. historycy wojskowi bez żenady sfałszowali wytyczne operacyjne Komendy 4 Armii austriackiej, zawierające rozkaz detaszowania części sił polskich formacji ochotniczych na inny odcinek frontu. Pominięto milczeniem zarazem niewygodne dla ich ustaleń źródła, których wymowa i niesione treści nie dały się pogodzić z zamieszczonym wyimkiem rozkazu, a zarazem przyjętym apriorycznie założeniem udowodnienia ponad wszystko sprawczego zaniechania i złej woli ze strony Zagórskiego . Sprawę tą opisuję szczegółowo poniżej.
Historiografia lat międzywojennych ugruntowała ponadto błędny i skrajnie krzywdzący dla Zagórskiego pogląd o jego wprost żadnej roli wokół działań związanych z rozbudową ilościową i jakościową Legionów Polskich: „Komenda Legionów ani w części nie rozwija tej działalności organizacyjnej, jaką powinna była rozwinąć, po macoszemu traktując oddziały walczące już w polu” . Cytowany wywód jest nieprawdziwy. Pozostawał dotychczas nie zweryfikowany. Dopiero analiza zgromadzonych na potrzeby niniejszej pracy materiałów umożliwiła jaskrawe przewartościowanie obowiązujących ustaleń i wykazanie kluczowej roli ówczesnego kapitana m. in. w pracach wokół utworzenia legionowej jednostki lotniczej, czy też zaopatrzenia we wrześniu 1914 r. grupy bojowej Piłsudskiego w broń wielostrzałową.
Historiografia obozu rządowego traktowała byłych oficerów austriackich przydzielonych do Legionów Polskich w niejednakowy sposób. Warto w tym miejscu podkreślić szczególną atencję, jaką piłsudczycy darzyli ostatniego Dowódcę Polskiego Korpusu Posiłkowego, GM Zygmunta Zielińskiego. Tymczasem prowadził on na przełomie 1915 i 1916 r. na stanowisku Komendanta Grupy Legionów Polskich , zakrojoną na szeroką skalę akcję czyszczenia tyłów z agitatorów politycznych lewicy niepodległościowej i emisariuszy I Brygady Legionów. Występował czynnie przeciw działalności Polskiej Organizacji Wojskowej, która – pisał – „jest organizacją nie udaną, do której wstępują ludzie zadowoleni z tego, że mogą pod hasłem: „jeszcze czas iść” nie wstępować do Legionu a dawać pozornie dowody spełnienia obowiązków Polaka w dzisiejszej dobie wypadków dziejowych” . Gorącym wreszcie latem 1917 r. jako Komendant Legionów Polskich, a następnie Dowódca Polskiego Korpusu Posiłkowego, skierował cała swą energię w sanację w zrewoltowanych pułkach I i III Brygady: „List Twój poprzedni – pisał ówcześnie do rotmistrza LP Jana Dunina – Brzezińskiego – zastał mnie w czasie najgorętszej ofensywy, podjętej przez skrajne żywioły, celem rozbicia ostoi, Tymczasowej Rady Stanu i, co za tym idzie, Legionów i wojska. Powód był marny, przysięga, którą każdy Polak wykonać spokojnie mógł, bo ani ojczyzna bez granic, ani nieznany król, tym bardziej braterstwo broni, kończące się z chwilą wystąpienia, przeciw nam sojusznikom, ani posłuszeństwo przełożonym nas dotąd nie powstrzymywało w naszych zamiarach. Skrajni planowali rewolucję ulicy z celami rosyjskimi i na wzór Moskali. To wszystko było mi jasne. Naturalnie nie wahałem się przeciwdziałać” . Stąd też postawę pułkownika w czasie tzw. kryzysu przysięgowego oceniano współcześnie na łamach prasy obozu niepodległościowego nader surowo, stawiając go na równi ze znienawidzonym szefem jego sztabu: „Żywo mamy w pamięci niecną działalność Zagórskiego i Zielińskiego, sprawę przysięgi, wyrzucanie z Legionów najdzielniejszych oficerów, abyśmy mogli te rzeczy wybaczyć. Piętno zbrodni nie zmywa się tak łatwo” – pisano w radykalnym „Rządzie i Wojsku”, organie Polskiej Organizacji Wojskowej , wbrew opinii przeważającej części społeczeństwa upatrującej w generale, szczególnie w dniach procesu w Marmaros – Sziget, bohatera narodowego, co starannie odnotowywały ówczesne doniesienia wywiadu austriackiego . Zieliński był do tego blisko związany z Zagórskim więzami szczerej przyjaźni, co samo w sobie stanowiło dla przeciwników oficera jeden z najcięższych zarzutów obciążających wprost Dowódcę Polskiego Korpusu Posiłkowego. Generał miał uznanie dla fachowych umiejętności i zaangażowania Zagórskiego . „Niezwykle [go] cenił” - pisano . Począwszy od pierwszych miesięcy 1917 r., gdy tylko zyskał realny wpływ na bieg spraw, patronował jego legionowej karierze: wnioskował o awans do stopnia majora LP, przesunął na stanowisko komendanta 3 pułku piechoty, a następnie szefa sztabu, wstrzymał w połowie 1917 r. zarządzone przez pułkownika SG Maximiliana Ronge, szefa Oddziału Informacyjnego Naczelnej Komendy Armii, w następstwie złożonej przez legionowego oficera podania z prośbą o zwolnienie z poddaństwa austriackiego i przyjęcie obywatelstwa Królestwa Polskiego , na poły karne odkomenderowanie Zagórskiego z Legionów do Ośrodka Informacyjnego Komendy 2 Armii . Po śmierci generała, skądinąd bardzo zasłużonego w wojnie 1920 r. , Piłsudski, wydaje się niepomny na jego działalność w Legionach, objął honorowy patronat komitetu, który miał uczcić zasługi zmarłego , a na pogrzeb delegował pułkownika SG Walerego Sławka z ogromnym wieńcem przybranym szarfą z napisem: „Drogiemu przyjacielowi – Józef Piłsudski” . „Bohater”, „wielki żołnierz i patriota” – mówił o nim w tym czasie Jędrzej Moraczewski, zdając się nie przyjmować do wiadomości, faktu, że jego zwolnienie z Legionów w grudniu 1915 r. nastąpiło na wniosek ówczesnego pułkownika . Wydaje się, że Zieliński umarł w sam czas, w kwietniu 1925 r., na długo przed początkiem prasowych ataków na byłych austriackich oficerów, które stanowiły swoiste preludium do majowego buntu Pierwszego Marszałka. Przesądzało to o stępieniu ewentualnie skierowanego weń ostrza. Stąd też w publikowanych przed 1939 r. wspomnieniach i opracowaniach oraz wypowiedziach publicystycznych z okazji rocznic historycznych związanych nierozerwalnie z osobą Zielińskiego, pisało się o nim nieledwie dobrze. W partiach poświęconych dziejom Legionów w połowie 1917 r. dokonywano prostego metodologicznie, a zarazem skutecznego zabiegu, który zwalniał ówczesnego pułkownika z „winy” za los osadzonych w obozach internowania zwolnionych z szeregów legionistów. Wykazywano bowiem, że to dowódca 3 pułku piechoty, a następnie szef sztabu Zagórski, prowadząc ostateczną rozgrywkę z piłsudczykami, terroryzował wprost także i jego, wymuszając wydawanie takich, a nie innych decyzji personalnych czy też organizacyjnych .
W zasadzie także poza nawiasem zainteresowania znalazł się bezpośredni przełożony Zagórskiego z lat 1914 – 1916 FMLt Karol Trzaska – Durski. Z racji zaawansowanego wieku w Wojsku Polskim służył nie długo, na tyleż prestiżowym, co w gruncie rzeczy niewiele ówcześnie znaczącym stanowisku Dowódcy Okręgu Generalnego w Warszawie. Durski przewodniczył następnie Ogólnej Komisji Weryfikacyjnej. Pensjonowany w maju 1922 r. w wysokiej randze generała broni, mieszkał do śmierci w 1935 r. w Wadowicach, pozostawiony na uboczu głównego nurtu wydarzeń. Po wybuchu wojny w sierpniu 1914 r. – pisał we wspomnieniu pośmiertnym Bertold Merwin, dawny oficer Komendy Legionów, wojenny kronikarz II Brygady, a ówcześnie lojalny wyznawca państwowej myśli historycznej – „mimo późnego już wtedy wieku, fizycznie umie sprostać trudom kampanii karpackich i wołyńskich – jednak w otoczeniu ludzi, którzy jego wysoką rangę chcą wyzyskać dla antagonizmu w stosunku do Twórcy Legionów, a równocześnie z „Komendy Legionów”, formalnie przez austr[iackie] naczelne dowództwo oddanej gen[erałowi] Durskiemu, uczynić instrument rywalizacji i oportunizmu – wikła się prosta i nieskomplikowana dusza żołnierska generała w konflikty ideowe, z których jedynym wyjściem jest niebawem ustąpienie w zacisze domowe...” . Także chyba szybkie przejście w stan spoczynku uratowało GM Stanisława Puchalskiego od znalezienia się w gronie czynnie zwalczanych antagonistów Piłsudskiego. Generał, który objął Komendę Legionów w lutym 1916 r., nie cieszył się dobrą pamięcią wśród piłsudczyków, przecinając kilkukrotnie prowadzone przez nich akcje.
Warto w tym miejscu nadmienić, że ulubieńcem pamiętnikarzy i publicystów wywodzących się z obozu niepodległościowego nie był za to GM Stanisław hrabia Szeptycki pozostający w Wojsku Polskim na eksponowanych stanowiskach, a do tego czynnie przeciwstawiający się w pierwszej połowie lat dwudziestych polityce wojskowej Pierwszego Marszałka. W Legionach zatknął się z Zagórskim dopiero w ostatnich dniach grudnia 1916 r., stąd też, w tym miejscu, znajduje się poza obszarem moich zainteresowań. Podobnie rzecz się miała z pułkownikiem – brygadierem Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego Józefem Hallerem, który po odzyskaniu niepodległości należał do grona zapiekle zwalczanych przeciwników politycznych Piłsudskiego.
Manipulacji dokonywano także w życiorysach wysokich funkcjonariuszy państwowych i związanych czynną służbą oficerów Wojska Polskiego, na ogół już w generalskich rangach. Skrzętnie skrywano przed szerszą opinią niewygodne z punktu widzenia propagandy obozu etapy kariery wojskowej sprzed listopada 1918 r. i dopiero u schyłku lat trzydziestych poczęły wypływać w aptekarskim wymiarze przemilczane uprzednio fakty. Stało się tak m. in. z biografią Stanisława Bukackiego, adiutanta Beselera w 1917 r. oraz Jamesa Douglasa, który również przydział swój na przełomie 1916 i 1917 r. znalazł w Warszawie u boku niemieckiego generała.
Ustalenia historyków i publicystów związanych z szeroko rozumianym obozem narodowym, tak te z lat poprzedzających wybuch wojny w 1939 r., jaki i powstałe na emigracji, nie wnoszą nic nowego do biografii szefa sztabu Komendy Legionów. Ogólne wypowiedzi wpisują się jedynie w przyjęty z góry schemat. Warto w tym miejscu podkreślić, że ideały narodowej – demokracji były Zagórskiemu zawsze obce, a jej działalność przed 1918 r., podtrzymywanie orientacji na Rosję, oceniał w sposób jednoznacznie negatywny i destrukcyjny dla sprawy polskiej . W latach następnych ani on, ani jego najbliżsi współpracownicy z lat wojny nie byli nigdy ulubieńcami szeroko ujętej prasy prawicowej i katolickiej: „Rola gen[erała] Zagórskiego w czasie Wielkiej Wojny nie jest nam na pewno sympatyczną” – pisano wręcz w krakowskim „Głosie Narodu” . Dopiero maj 1926 r. stanowił swoisty przełom, a tajemnicze zniknięcie generała w sierpniu 1927 r. doprowadziło do umieszczenia go na sztandarach obozu zwalczającego system rządów po majowych w Polsce . Na tym się jednak skończyło.
Po 1945 r. studia nad Legionami Polskimi rozwijały się, tak w kraju, jak i na emigracji, w sposób bardzo ograniczony. W obydwu wypadkach historiografia znajdowała się pod przemożnym naciskiem polityki. W kraju, z racji ogólnej, narzuconej polityczno – użytkowej wizji dziejów, istniał szereg ograniczeń tematycznych, a także aksjomatycznych, niemożliwych do rzetelnej weryfikacji ideologicznych ocen. Miało to podstawowe znaczenie dla badań nad historią polskich formacji ochotniczych w latach 1914 - 1918.
Na emigracji generał Marian Kukiel stawał przed nieprzezwyciężalnym dylematem. Odbył długą drogę od przedwojennego uwielbienia dla Komendanta, poprzez narastającą w latach I Wojny Światowej rezerwę wobec stylu uprawianej przez niego akcji politycznej i wojskowej, którą uwieńczyło niemal wrogie zerwanie w połowie lat dwudziestych zeszłego wieku. Z Zagórskim Kukiel pozostawał w bliskich kontaktach od połowy 1917 do maja 1926 r. Tymczasem był skrępowany w ostrych reakcjach na ataki na niego wywołane dyskusją historyczną podjętą na łamach londyńskich „Wiadomości” nad genezą, przebiegiem i następstwami zamachu stanu w maju 1926 r. oraz czynnym udziałem Zagórskiego, ówczesnego szefa Departamentu IV Żeglugi Powietrznej po stronie jego przeciwników. Stanowcze wypowiedzenie się w jego obronie wiązało by się z pewnego rodzaju atakiem na Piłsudskiego, obciążeniem Pierwszego Marszałka i jego najbliższych zwolenników. Na to nie zdecydował się. Nie chciał dostarczać dodatkowo władzom komunistycznym w kraju argumentów na niekorzyść II Rzeczypospolitej. Stąd też wypowiedzi Kukiela, jak również publikowane wspomnienia z okresu służby w Legionach Polskich i Polskiej Siły Zbrojnej, choć w wielu miejscach pozytywne dla Zagórskiego i jego opcji w swej wymowie, są do przesady wyważone i płaskie .
Wielu uproszczeń i przekłamań dokonał Władysław Pobóg – Malinowski, który w swych pracach ujmował prawdę historyczną w zasadzie w optyce zwolenników koncepcji politycznych Piłsudskiego. Wydaje się niemal pewne, że nie znał zupełnie źródeł wytworzonych w środowisku jego przeciwników, w tym skupionym wokół Zagórskiego. Historyk w swych fundamentalnych powojennych pracach posługiwał się do pewnego stopnia uogólnieniami, budowanymi na jednostronnych opiniach i materiałach. Dziwi to tym bardziej, że przed wybuchem wojny w 1939 r. dostęp do opracowanych materiałów Legionów Polskich, przechowywanych w Archiwum Wojskowym w Warszawie, był pełny i nieskrępowany. Co prawda w swych badaniach prowadzonych wokół biografii Pierwszego Marszałka w okresie międzywojennym doszedł jedynie do 1914 r., lecz dowodnie znał materiały z lat następnych przechowywane w Archiwum Wojskowym i Wojskowym Biurze Historycznym . Pomimo tego nie rozszerzył swego spojrzenia, czerpiąc tylko dokumenty i przekazy umniejszające rolę Zagórskiego i Komendy Legionów: w połowie 1915 r. „czynną ekspozyturą polityki austriackiej stawała się w tym czasie nawet nie polska w nazwie. Lecz „cesarska i królewska” Komenda Legionów [Polskich]” – pisał w pierwszym tomie Najnowszej historii politycznej Polski 1864 – 1945 – Do niej „napłynęła gromada oficerów – Polaków, u których „pod austriackim mundurem austriackie serce biło”... Popierani przez szefa sztabu Komendy – mjr Wł[odzimierza] Zagórskiego – opanowali oni całkowicie [...] Komendę [...] dbając o szacunek dla austriackich „praw” i bezpieczeństwo austriackich interesów”. Ponadto „Komenda, bezsilna [...] wobec [...] autorytetu [Piłsudskiego] i zdecydowanej postawy jego oddziałów, mszcząc się – zastosowała system szykan. [...] Mnożące się [...] zatargi [...] skończyły się przejściową porażką Komendy, Austriacy bowiem na kategoryczne żądanie Piłsudskiego wycofali [...] najgorliwszych austrofilów” . Niestety, Pobóg – Malinowski ostatecznie przegrał „w walce o prawdę” .
Ponad wszystko historykom poza granicami brakowało dostępu do dokumentów, które w swej masie pozostały w kraju. Można jedynie ubolewać, że emigracja nie zdobyła się nigdy na edycję materiałów źródłowych poświęconych szeroko rozumianej sprawie polskiej w latach Wielkiej Wojny, przede wszystkim w oparciu o zasób aktowy Archiwów: Wojny oraz Domu, Dworu i Państwa w Wiedniu, tak jak uczynili to polityczni wychodźcy ukraińscy .
Biografie oficerów stanowią najmniejszy wycinek podejmowanej przez badaczy legionowej problematyki. Rzeczywisty poziom wiedzy na temat historii korpusu oficerskiego daleki jest od kompletności . Brakuje rzetelnie opracowanych biografii komendantów polskich formacji ochotniczych, w pierwszym rzędzie Zygmunta Zielińskiego i Wiktora Grzesickiego, następnie Stanisława Puchalskiego (głębokiej analizy wymaga z pewnością okres służby generała w latach I Wojny Światowej m. in. na stanowisku komendanta 12 Dywizji Piechoty; Puchalski był z pewnością jednym z najlepszym dywizjonerów, wybijającym się dodatnie na tle innych i ponadto jednym z trzech Polaków, którzy prowadzili dywizję piechoty w czasie wojny w wymiarze szerszym niż epizodyczny) i w najmniejszym chyba stopniu Karola Trzaski - Durskiego. Pozostają do opisania koleje służby pułkowników – brygadierów (Bolesław Roja) i komendantów poszczególnych pułków. Należałoby także ująć ponownie życiorys Józefa Hallera, bowiem nawet w zestawieniu z ogromną spuścizną osobistą generała, dotychczasowa praca poświęcona jego osobie, razi w sposób jaskrawy swą powierzchownością . Te same uwagi odnieść można do Edwarda Rydza, komendanta 1 pułku piechoty oraz Kazimierza Sosnkowskiego, szefa sztabu I Brygady. Wydaje się nieodzowne prozopograficzne przedstawienie dziejów całego korpusu oficerskiego. Wypełniona w ten sposób dotkliwa luka w historiografii stanowiłaby niezastąpioną wydatną pomoc, wręcz opokę, także w badaniach nad historią wojskową całego okresu miedzy wojennego. Dysponujemy jedynie bardzo dobrym ujęciem życiowych losów członków 1 kompanii kadrowej, choć w tym szczególnym wypadku, o źródła było bodaj stosunkowo najłatwiej. Niestety zawieszony chyba przy tym został bezpowrotnie, po dwóch niewielkich objętościowo tomach, projekt publikacji słownika biograficznego oficerów Legionów Polskich, który niezależnie od stosunkowo niskiego poziomu opracowania haseł (autor nie skoncentrował się na legionowym etapie służby oraz zupełnie pominął w nim m. in. kwestię odznaczeń austriackich i niemieckich przyznanych członkom polskich formacji), wynikającego z oparcia się autora jedynie o ogłoszone drukiem materiały źródłowe i teczki personalne oficerów z lat międzywojennych, stanowił bardzo cenną pomoc w badaniach, gdyż poza nazwiskami dobrze znanymi, przewijały się na jego kartach postacie wprost zapomniane i tylko tym sposobem przywrócone z niebytu. Skądinąd w publikacji tej nie pojawił się biogram Zagórskiego. Czyżby nadal działała niepisana zasada przed wojennej historiografii, by go pomijać tam, gdzie można wspomnieć jego osobę choćby w neutralnym kontekście ? Doskonałe za to biogramy Komendantów Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego zamieścił Jan Rydel w pracy poświęconej generalicji austriackiej polskiego pochodzenia. Publikacja ta stanowi przy tym swoisty przełom w historiografii krajowej, gdyż autor głęboko odwołuje się do archiwaliów wiedeńskich i korzysta w pełni ze zgromadzonych w Archiwum Wojny materiałów biograficznych .
Stosunkowo najlepiej rozpoznano wojenne drogi Piłsudskiego i Sikorskiego, choć i tu daleko jest od wyczerpania tematu i możliwości rozszerzenia pól badawczych. Historycy koncentrowali się przede wszystkim na politycznej stronie działalności Komendanta I Brygady, stąd też poziom opisania wojskowego aspektu biografii pułkownika – brygadiera jest bardzo niski i w ogóle nie odzwierciedla pozostałości materiału aktowego wytworzonego w bojowej kancelarii jednostki oraz dokumentów operacyjnych Komendy Legionów Polskich. Dysponujemy tylko drobnymi wycinkami, które nie komponują się w całość. Zasadne byłoby zatem także takie ujęcie tematu w przyszłości, w postaci oddzielnej pracy, gdyż w zasadzie otwarte pozostaje pytanie o poziom rzeczywistego wyrobienia frontowego Piłsudskiego w latach wojny. Nie sposób go w ogóle wartościować, gdyż niewątpliwe przekłamania w historiografii wynikające tylko z uwarunkowań politycznych nie zostały dotychczas zweryfikowane in plus lub in minus w oparciu o materiał archiwalny . Warto odnotować przy tym, że w dowodzeniu brygadą na froncie Piłsudski znajdował dowodnie ogromne oparcie w sprawach operacyjnych i organizacyjnych w szefie sztabu Kazimierzu Sosnkowskim, a w sprawach liniowych w uznawanym – przy powyższych zastrzeżeniach - za najtęższego legionowego pułkownika, komendancie 1 pułku piechoty, Edwardzie Rydzu. Podobnie jest ze stanem wiedzy na temat biografii szefa Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego, gdzie obok zagadnień i okresów życia przebadanych w sposób dogłębny, znajdują się aspekty skryte za nieprzeniknioną zasłoną historiograficznej ignorancji. Zgłębiający problematykę autorzy koncentrowali się na politycznej stronie działalności pułkownika, pomijając w zasadzie opis przedsięwzięć na innych polach poza wpisaną w płaszczyznę konfliktu z Piłsudskim akcją werbunkową podejmowaną przez piotrkowską ekspozyturę Naczelnego Komitetu Narodowego. Epizodyczny okres dowodzenia przez Sikorskiego, na własną prośbę , 3 pułkiem piechoty w polu w drugiej połowie 1916 r. jest pomijany, i choć wydaje się mało ciekawy, gdyż zbiegł się z wycofaniem Legionów z frontu, kryje zapewne niejedną nieznaną informację. Warto podkreślić, że było to jego jedyne doświadczenie w praktycznym dowodzeniu zwartą jednostką do czasu objęcia w 1919 r. Grupy Bartatów. Także wiedza o bardzo żywej działalności pułkownika pomiędzy połową 1917 a listopadem 1918 r. (w tym szczególnie po rozwiązaniu Dowództwa Uzupełnień Polskiego Korpusu Posiłkowego w lutym 1918r.), pozostaje wprost ułomna . Nie stanowi to pochodnej stanu zachowania źródeł historycznych, gdyż występują one rozproszone w znacznej ilości, lecz pozostają nieujęte w badaniach.
Z ostatnich prac ujmujących historię Legionów w biograficznym ujęciu należy odnotować wartościowe publikacje Grzegorza Gołębiewskiego , Piotra Mikietyńskiego, Przemysława Olstowskiego , Mariusza Wołosa i Janusza Zuziaka, we fragmentach dotyczących lat 1914 – 1918 oparte o szeroko przebadany materiał aktowy przechowywany w Centralnym Archiwum Wojskowym, a druga ponadto, jednakże w partiach tekstu poświęconych służbie Stanisława Szeptyckiego w armii austro – węgierskiej, dodatkowo bazuje na archiwaliach pozyskanych ze zbiorów Archiwum Wojny w Wiedniu i Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Bardzo blado na tym tle wypadają prace starszych badaczy Marka Jabłonowskiego wespół z Piotrem Staweckim oraz Marii Pestkowskiej, którzy zupełnie pominęli legionowy zasób dokumentów. Należy oddzielnie odnotować nieukończone niestety nigdy dzieło, przedwcześnie zmarłego Jerzego Poksińskiego, który rozdział poświęcony legionowej służbie Michała Żymirskiego (Żymierskiego), oparł o nader starannie rozpoznane źródła Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego .
Z innych prac podejmujących w ostatnich latach poruszaną przeze mnie problematykę, nie można pozostawić nie wymienionym, ważkiego uzupełnienia stanu wiedzy o Legionach Polskich, którym jest rozpatrująca wszechstronnie historię polskiego czynu w regionalnym, lecz nie ograniczonym, lubelskim kontekście, głęboko przy tym źródłowa praca Jana Konefała z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Autor sięgnął po nie spenetrowane dotąd w tym wymiarze akta austriackiego zarządu wojskowego w Polsce i przebadał je poprzez optykę materiałów archiwalnych stanowiących pozostałość Komend Powiatu położonych na szeroko rozumianej Lubelszczyźnie. Czerpał także w pełni z zasobu Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie.
Początków związków Zagórskiego z Tadeuszem Jordan – Rozwadowkim nie udało się niestety opisać Mariuszowi Patelskiemu, autorowi wyczerpującej i wieloaspektowej biografii generała . Autor przyjął dotychczasowy, niedoskonały stan badań. Nie sposób jednakże rozszerzyć jego ustaleń, gdyż na ten temat milczą dostępne źródła i opracowania. Dla obu wzajemne relacje były ważne i nie zamykały się w wymiarze epizodu. Generał patronował i wpływał do pewnego stopnia na bieg kariery młodszego oficera już od połowy 1917 r., a następnie kształtował ją w kluczowych i przełomowych momentach w 1918, 1920, 1921, 1923 i 1926 r. Patelski poświęcił szczególnie wiele uwagi ich zawodowym kontaktom w październiku i listopadzie 1918 r., obronie legalnych władz w maju 1926 r. i wspólnym więziennym przejściom na wileńskim Antokolu.
Wysoko także ocenić należy niewielką objętościowo, głęboko źródłową pracę Urszuli Oettingen . Autorka (!) przedstawiła w niej rzetelnie przebieg bitwy pod Nowym Korczynem we wrześniu 1914 r. w oparciu o gruntownie rozpoznane dokumenty archiwalne, w tym przede wszystkim materiały operacyjne wytworzone w kancelarii bojowej 1 pułku piechoty (Grupy pułkownika Piłsudskiego) .
Ująć należy także oddzielnie w tym miejscu pracę Marka Przeniosły zawierającą wszechstronną i szczegółową analizę postaw i orientacji, życie społeczne i ekonomiczne mieszkańców wsi w Królestwie Polskim w latach I Wojny Światowej . Autor jeden z jej pod rozdziałów poświęcił stosunkowi tej warstwy wobec Legionów Polskich. Publikacja Przeniosły oparta jest na sumiennej, ogromnej i budzącej niekłamany podziw kwerendzie archiwalnej. Autor korzystał z bodaj wszystkich archiwów krajowych i wielu zagranicznych, które zawierają akta odnoszące się choćby w najmniejszym stopniu do prezentowanego tematu. Uwzględnił przy tym zespoły materiałów nietknięte i pomijane do tej pory przez historyków .
Z publikacji ostatniego dziesięciolecia na szczególną uwagę i oddzielne miejsce zasługują dwie pozycje.
Najważniejszą pracą ujmującą całość polityki austriackiej w kontekście spraw polskich oraz działania aktywistów skupionych wokół Naczelnego Komitetu Narodowego pozostaje ponad przeciętna, szeroko ujmująca rozpatrywaną problematykę, oparta na sumiennie przebadanych archiwaliach, doskonała przy tym językowo, synteza Włodzimierza Suleji, Orientacja austro – polska w latach I wojny światowej (do aktu 5 listopada 1916 roku). Na marginesie głównego nurtu rozważań autor wplótł postać Zagórskiego we wszystkich miejscach, gdzie jego zachowania i decyzje przesądzały w sposób znaczący na podejmowane rozstrzygnięcia i modelowanie polityki prowadzonej przez krakowski Komitet, Komendanta I Brygady i szefa Departamentu Wojskowego. W zakresie tym autor nie wyszedł jednak poza znane fakty i wcześniejsze ustalenia.
Ze wszech miar należy odnotować pracę Ryszarda Świętka, Lodowa ściana. Sekrety polityki Józefa Piłsudskiego 1904 – 1918, bodaj najważniejszą publikację ostatnich lat traktującą o najgłębiej skrywanych wątkach w biografii Pierwszego Marszałka. Książka posiada ogromną wartość poznawczą w warstwie informacyjnej, ukazując przy tym nieznane kulisy wydawałoby się gruntownie opisanych procesów historycznych. Zawarte w niej ustalenia badawcze spotkały się, niestety, en bloc z głęboką krytyką środowisk związanych z emigracyjną „Niepodległością” równających autora w szeregu z twórcami najczarniejszej legendy Piłsudskiego, moim zdaniem w znacznym stopniu niesłusznie. Ponadto poprzez wielką personifikację prezentowanych wydarzeń, Świętek nadał im niedostrzegalną przedtem głębię i do pewnego stopnia wyznaczył nowy standard badań. Postać Zagórskiego skrywa jednakowoż za szczelnym parawanem, wynikającym ze znajomości źródeł wytworzonych głównie w kręgu Piłsudskiego. Stąd też w tym kontekście nie wnosi niemal nic nowego.
Nie można przy tym nie odnieść wrażenia, że autor przyjął za ostateczne wyniki własnej, co trzeba podkreślić, bardzo szerokiej, lecz nie doskonałej, kwerendy archiwalnej i wszędzie tam, gdzie nie odnalazł poszukiwanych dokumentów pisze z pełnym przekonaniem, że się nie zachowały. Tymczasem skrzętnie, a nieskutecznie, poszukiwane przez niego archiwalia np. Oddziału Wywiadowczego Komendy I Brygady Legionów Polskich , ocalały i to w trudnym do ujęcia nadmiarze .
Na marginesie tej publikacji można sformułować postulat badawczy na najbliższe lata, który ujmował by wreszcie opracowanie dziejów Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego w pogłębionej optyce o odsłonięte wszelkie związki pomiędzy Oddziałem Informacyjnym, Naczelną Komendą Armii, Ministerstwami: Wojny i Obrony Krajowej. Na temat polskich formacji ochotniczych, czy też szerzej polskiego ruchu, szczególnie u zarania wojny w 1914 r., pisano i pisze się zwykle plasując ich historię w niejakim oderwaniu od zewnętrznych uwarunkowań, wynikających z ich służbowej podległości i zależności. Nawet tak wytrawny i rzetelny badacz „niesamodzielności”, jak Ryszard Świętek, zdaje się o tym niekiedy zapominać . Współcześni historycy nie często przyznają temu rację, podtrzymując nie wzruszenie wizję o pełnej niezależności, a przez to utrzymują nieprawdziwy obraz akcji polskiej podejmowanej zdać się może w niemal idealnej politycznej i wojskowej próżni . Realizacja każdej myśli i zamierzenia musi mieć swoje materialne oparcie, a jego granice wyznaczały do pewnego czasu wyłącznie wojskowe i cywilne władze Austro – Węgier .
Rozproszone informacje biograficzne dotyczące Zagórskiego pojawiają się niemal w każdej pracy poświęconej Legionom Polskim, jak również znaleźć je można w większości biografii politycznych, bądź wojskowych dotykających swym zakresem chronologicznym i drogą życiową bohatera legionowe lata 1914 – 1918. Wszystkie publikacje traktują problem powierzchownie i na ogół powielają te same informacje, ograniczając się jedynie do wzmianki o przydziale kapitana do Legionów lub też odnotowują fakt głębokiego konfliktu z Piłsudskim. Milczeniem pomijają w zasadzie większość kluczowych wątków jego kariery. Nigdzie nie zostały np. opisane złożone związki, które łączyły Zagórskiego z Sikorskim . I w nich też, niestety, nie obywa się bez błędów i potknięć. I tak np.: odejście Zagórskiego z Komendy Mieczysław Wrzosek sytuuje w końcu marca 1916 r. ; a Włodzimierz Kozłowski podaje datę 29 kwietnia 1916 r. . Istotne błędy przynosi biogram Zagórskiego pomieszczony w zbiorowej pracy poświęconej historii 4 Dywizji Piechoty . Również słowniki biograficzne, które swym zakresem obejmują jego postać na różnych etapach służby wojskowej, podają szereg nieścisłości. Piotr Stawecki pisze m. in. – zapewne za Tadeuszem Kryską – Karskim i Stanisławem Żurakowskim - że Zagórski „w lipcu 1917 objął dowództwo pułku artylerii w Polskim Korpusie Posiłkowym” , gdy tymczasem artylerię objął on dopiero 1 października. Stefan Czmur i Waldemar Wójcik - bądź co bądź zawodowi wojskowi – zdają się nie dostrzegać różnicy pomiędzy datą nominacji a datą starszeństwa, stąd też kapitana posuwają do stopnia majora LP 1 października 1916 r., gdy tymczasem stało się to dopiero 14 marca 1917 r. ze starszeństwem od 1 października roku poprzedniego . Biogramy zamieszczone w przedwojennych encyklopediach, nawet tak renomowanych, jak wielotomowe dzieła wydane pod szyldem spółki Trzaski, Ewerta i Michalskiego, zawierają informacje wprost bałamutne, m.in. że Zagórski był szefem sztabu Komendy I Brygady (!) czy też, że brał udział w bitwie pod Kaniowem w maju 1918 r. . Błędy te i nieścisłości z kolei znajdują swoje odbicie w notkach biograficznych podawanych w przypisach .
Należy odnotować oddzielnie popularny szkic Włodzimierza Suleji poświęcony działalności szefa sztabu. Ujęcie tematu zawiera już sam tytuł „Zły duch” Legionów Polskich , a autor nie ustrzegł się wielu przekłamań i nieścisłości oraz kategorycznych, negatywnych opinii i stwierdzeń, nie popartych oddzielnymi badaniami, powielających natomiast – co prawda z niejakim zastrzeżeniem, o braku dodatkowych, pogłębionych studiów źródłowych – ustalenia najczarniejszych lat międzywojennych . Dziwi to tym bardziej, że w poprzedniej pracy Suleja, bodaj jako pierwszy i jedyny do dziś historyk, prezentował na temat podejmowanych przez Zagórskiego działań bardzo wyważone, dopuszczające inny punkt widzenia, opinie, a wręcz skłonny był tłumaczyć i usprawiedliwiać do pewnego stopnia niektóre z jego jednoznacznie negatywnie postrzeganych reakcji na prowokacyjne wystąpienia ze strony Piłsudskiego, jak choćby w następstwie buntu pod Czeremosznem . Warto w tym kontekście odnotować jeszcze wypowiedź zapiekłego piłsudczyka, Bohdana Urbanowskiego, która niewiele odbiega od zdań formułowanych przez Adama Skwarczyńskiego i innych wnet po majowym zamachu stanu. Zagórski – według autora – to „inteligentny oficer II (wywiadowczego) oddziału sztabu, sprawiający na polecenie pułkownika Hranilovića nadzór nad Legionami, oficjalnie jako szef sztabu. Oficer ów podpisywał się wówczas „Hauptmann von Zagórski”, po wojnie pozbył się owego „von” wraz z całą austriacko – szpiclowską przeszłością, awansował na generała Wojska Polskiego, ale pozostał przeciwnikiem Piłsudskiego” . Podjęcie dyskusji merytorycznej na takim poziomie pozbawione jest najmniejszego sensu.
Nad rzetelnym obrazem wojennych dziejów Legionów ciąży dodatkowo specyficzna maniera ujęcia ich bojowych losów jedynie poprzez pryzmat ich własnych losów . Związane jest do pewnego stopnia utrudnionym dostępem do źródeł archiwalnych i opracowań. O armii austriackiej i niemieckiej, nie wspominając o rosyjskiej, zwykło pisać się źle i bez stosownej znajomości podstawowych nawet źródeł i opracowań oddających wiernie tytulaturę, nazewnictwo, czy charakteryzujących wartość poszczególnych wyższych oficerów . Zdać się także może, że poza oficerami narodowości polskiej, korpus oficerski armii austro – węgierskiej tworzyli ćwierć inteligenci o nader ciasnych horyzontach umysłowych . Z lektury kart publikowanych przed 1939 r., jak i niestety współcześnie, wspomnień i opracowań odnieść można wrażenie, że o sile armii sprzymierzonych decydowały bagnety Legionów Polskich. Tymczasem ich rzeczywisty wpływ na tor zmagań europejskich potęg był ograniczony. „Te parę tysięcy ludzi, bezstronnie mówiąc, wielkiego znaczenia realnego nie posiada. Jest to raczej demonstracja i to demonstracja nie najsilniejsza” – pisał Piłsudski w marcu 1915 r. . Bodaj największe przy tym znaczenie w skali operacyjnej miały walki karpackiego ugrupowania Legionów Polskich w latach 1914 – 1915, czemu historiografia, niestety nie tylko austriacka, nie skłonna jest przyznać rację.
Literaturę legionową w zakresie podejmowanego przeze mnie tematu uzupełniają prace poświęcone historii tajnych służb Austro – Węgier. Publikacje te są bardzo ogólne i powierzchownie ujmują zagadnienie, czego nie sposób wytłumaczyć tylko zniszczeniami archiwaliów dokonanymi w dniach listopadowego przewrotu w 1918 r. przez oficerów wywiadu pod kierunkiem ostatniego kierownika Oddziału Informacyjnego Naczelnej Komendy Armii pułkownika SG Maximiliana Ronge. Po dziś nie opublikowano pełnego zestawienia oficerów kierujących służbą wywiadowczą nawet na poziomie dowództwa armii, czy też samodzielnych terenowych ekspozytur. W ogóle publikacje zbywają w zasadzie milczeniem personalia, struktury organizacyjne, stan ówczesnej wiedzy na temat otaczającego świata. Stąd też legionowy aspekt działań wywiadu wojskowego naddunajskiej monarchii zajmuje w podsumowującej stan badań i stanowiącej ostatnie słowo historiografii austriackiej na ten temat pracy Alberta Pethö jedynie kilka nic nie wnoszących zdań . Publikacja ta stanowi jednak znaczny krok naprzód w dotychczasowych badaniach (radio wywiad, stacje podsłuchowe) i wyraźnie, pozytywnie odcina się na tle dotychczasowych ustaleń, rozszerzając niepomiernie zasób wiadomości.
G. Banfield, 2014-06-29, 15:47
Historiografia obozu rządowego traktowała byłych oficerów austriackich przydzielonych do Legionów Polskich w niejednakowy sposób.
Przepraszam że cytuję wybiórczo i w ten sposób ale to gorzka prawda. Z reguły propaganda która ukuła mit legionowo marszałkowski, tak go nazwijmy promowała tylko tych których uznano za przydatnych politycznie czy historycznie.
dwójkarz, 2014-06-29, 16:04
Niestety to prawda
G. Banfield, 2014-06-29, 23:40
To jest taka gorzka maniera nasza narodowa, odnosi się do wielu zagadnień i okresów historycznych. Dlatego zawsze warto walczyć o prawdę, bez względu na to jaka by ona nie była. Jaką postacią był np. Piłsudski, jak ocenić jego dorobek, postępowanie. Na pewno jest to trudne zadanie. Każdy ma dobre i złe chwile, mądre i mniej mądre posunięcia. Najważniejsza jest rzetelna i prawdziwa ocena faktów. W przypadku generała Zagórskiego ani prawdy ani rzetelności od zamachu majowego BRAK