XX Spotkanie w Sanoku
Re: XX Spotkanie w Sanoku
Może by tak zrobić jakiś wątek wspominkowy ze zdjęciami oraz plakatami od Pierwszego Spotkania. Byłoby zacnie.
Re: XX Spotkanie w Sanoku
Pudelek już streścił w turystyczno-żołnierskich słowach przebieg imprezy, ilustrując to materiałem zdjęciowym (błyskawicznie, w porównaniu z latami ubiegłymi), ale pomyślałem sobie, że nieobecnym należy się nieco dłuższy opis, żeby bardziej żałowali swego nieprzybycia
Uwaga - będzie subiektywnie!
Jak zwykle zaczęło się nieco przed południem, zebraliśmy się przy ławeczce. Pogoda była średnia, jak na dotychczasowe spotkania - znacznie poniżej średniej, ale nie padało. Identyfikatory wg projektu Carolusa, wieniec przyniesiony przez ekipę Cypriana, pamiątkowe zdjęcia. Tu dopadła nas pierwsza niepokojąca wiadomość o znacznych stratach w taborze oddziałów muzycznych...
Przy grobie FML Dembickiego dawno chyba nie byliśmy w tak licznym gronie. W rzeczy samej, jakiś dobroduszny przechodzień zarzucił nam sławienie okupantów. Jeśli to zaiste adwokat był, to martwi, że nie umie rozróżnić zaboru od okupacji, no ale... Puścił też mimo uszu moje pytanie, czy bardziej obce jest nazwisko "Dembicki" czy może "Wrocień".
Następnie - na zamek (z przerwą) marsz. Rychło się okazało, że my muzykę może lubimy, ale ona nie wie, czy lubi spotkania, bo doszła nas wieść, że niestety Carolus ze swoim wykładem nie da rady przybyć.
No i dotarliśmy do zamkowych podziemi. Otwarcie wystawy poprzedzały jeszcze trzy wydarzenia. Po kolei zatem. Andrzej Romaniak i wykład o garnizonie sanockim. Niby słuchałem tego w 2014 r., ale nie żałowałem powtórki - treść była zaktualizowana, a i ja lepiej znam teraz Sanok niż przed 11 laty. Potem Juliusz Pałasiewicz odegrał zestaw sygnałów na trąbce. Ujęło mnie to niezwykle - niby tyle wiemy, czytamy o tamtych czasach, a przecież tego dźwięku nie znamy w ogóle, a był tak ważny i tak codzienny. No i później - niespodzianka jak dla mnie granicząca z jakimś objawieniem. W lukę, wywołaną nieobecnością Carolusa śmiało wkroczył Piotr z zespołu C.K. Kapela. Nie był całym zespołem - ale niewiele mu brakowało. Zagrał kilka rewelacyjnych kawałków - parę rekruckich, do tego przynajmniej jedną pieśń patriotyczno-dziadowską
Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie, na które zawitał!
Art niedługo po tym występie otwarł wystawę. Ale tam było ciekawostek! Oprowadzanie autorskie (znaczy Arta, bo nie Hübla) bardzo dokładne i bardzo ciekawe. Zgodzę się z Artem, że można te rysunki oglądać wielokrotnie, za każdym razem coś innego da się wyłowić. Ja tak miałem, np. znalazłem rysunek, przedstawiający dyskusję ks. Karla Schwarzenberga z burmistrzem Wiednia na temat wyboru lokalizacji pomnika Deutschmeistrów. Zafrapowalo mnie to, że książę umarł w 1820 r., burmistrz - zapewne miał być to Strobach - wyraźnie miał ubiór z końca wieku XIX; zapewne zatem Hübl stworzył jakiś pierwowzór memu, może chciał w ten sposób zakpić z wieloletnich dyskusji o pomniku?
No i potem tradycyjnie cześć gastronomiczno-dyskusyjna, przede wszystkim Pod Zegarem. Wiele lat życzymy gospodarzowi, który wysłał nam przynajmniej dwie skrzyneczki Piwa Sanockiego. Jak zwykle - czasu za mało, chociaż nawet gdybyśmy mieli 12 godzin, pewnie i tak byśmy się nie nagadali do syta.
Pozostaje się z Pudelkiem zgodzić, że tempo w jakim spotkania mijają jest nieludzko wielkie. Jak tu wytrzymać prawie cały rok do następnego???

Jak zwykle zaczęło się nieco przed południem, zebraliśmy się przy ławeczce. Pogoda była średnia, jak na dotychczasowe spotkania - znacznie poniżej średniej, ale nie padało. Identyfikatory wg projektu Carolusa, wieniec przyniesiony przez ekipę Cypriana, pamiątkowe zdjęcia. Tu dopadła nas pierwsza niepokojąca wiadomość o znacznych stratach w taborze oddziałów muzycznych...
Przy grobie FML Dembickiego dawno chyba nie byliśmy w tak licznym gronie. W rzeczy samej, jakiś dobroduszny przechodzień zarzucił nam sławienie okupantów. Jeśli to zaiste adwokat był, to martwi, że nie umie rozróżnić zaboru od okupacji, no ale... Puścił też mimo uszu moje pytanie, czy bardziej obce jest nazwisko "Dembicki" czy może "Wrocień".
Następnie - na zamek (z przerwą) marsz. Rychło się okazało, że my muzykę może lubimy, ale ona nie wie, czy lubi spotkania, bo doszła nas wieść, że niestety Carolus ze swoim wykładem nie da rady przybyć.
No i dotarliśmy do zamkowych podziemi. Otwarcie wystawy poprzedzały jeszcze trzy wydarzenia. Po kolei zatem. Andrzej Romaniak i wykład o garnizonie sanockim. Niby słuchałem tego w 2014 r., ale nie żałowałem powtórki - treść była zaktualizowana, a i ja lepiej znam teraz Sanok niż przed 11 laty. Potem Juliusz Pałasiewicz odegrał zestaw sygnałów na trąbce. Ujęło mnie to niezwykle - niby tyle wiemy, czytamy o tamtych czasach, a przecież tego dźwięku nie znamy w ogóle, a był tak ważny i tak codzienny. No i później - niespodzianka jak dla mnie granicząca z jakimś objawieniem. W lukę, wywołaną nieobecnością Carolusa śmiało wkroczył Piotr z zespołu C.K. Kapela. Nie był całym zespołem - ale niewiele mu brakowało. Zagrał kilka rewelacyjnych kawałków - parę rekruckich, do tego przynajmniej jedną pieśń patriotyczno-dziadowską

Art niedługo po tym występie otwarł wystawę. Ale tam było ciekawostek! Oprowadzanie autorskie (znaczy Arta, bo nie Hübla) bardzo dokładne i bardzo ciekawe. Zgodzę się z Artem, że można te rysunki oglądać wielokrotnie, za każdym razem coś innego da się wyłowić. Ja tak miałem, np. znalazłem rysunek, przedstawiający dyskusję ks. Karla Schwarzenberga z burmistrzem Wiednia na temat wyboru lokalizacji pomnika Deutschmeistrów. Zafrapowalo mnie to, że książę umarł w 1820 r., burmistrz - zapewne miał być to Strobach - wyraźnie miał ubiór z końca wieku XIX; zapewne zatem Hübl stworzył jakiś pierwowzór memu, może chciał w ten sposób zakpić z wieloletnich dyskusji o pomniku?
No i potem tradycyjnie cześć gastronomiczno-dyskusyjna, przede wszystkim Pod Zegarem. Wiele lat życzymy gospodarzowi, który wysłał nam przynajmniej dwie skrzyneczki Piwa Sanockiego. Jak zwykle - czasu za mało, chociaż nawet gdybyśmy mieli 12 godzin, pewnie i tak byśmy się nie nagadali do syta.
Pozostaje się z Pudelkiem zgodzić, że tempo w jakim spotkania mijają jest nieludzko wielkie. Jak tu wytrzymać prawie cały rok do następnego???
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości